Występuje we wszystkich kulturach, bo całowanie to wiedza, z którą się rodzimy. Pisze o tym Adrianne Blue, a jej książka jest niewielka, głęboka, a zarazem przystępna i bardzo smaczna.
Najsłynniejszy pocałunek to pocałunek Judasza. Jaki paradoks, bo przecież pocałunek ma poza tym dobre i czułe konotacje. Bywa szarmancki jak pocałunek w rękę, przyjacielski jak ten w policzek i w końcu namiętny – w usta, jako inicjacja seksu lub do niego przyprawa.
Lubię książki z jednym bohaterem. Bohaterem książki Adrianne Blue „Pocałunek. Od metafizyki do erotyki”, jest – jak wskazuje tytuł – właśnie pocałunek. Niewielka książeczka, głęboka, a zarazem przystępna i bardzo smaczna. Blue szuka pochodzenia pocałunku, opisując zachowania zwierząt. Analizuje pocałunki w sztuce, od literatury do rzeźby, ukazuje, jak ważne miejsce zajmuje on w sferze symbolicznej. Badacze zgadzają się z tym, co pisał Freud, że u źródeł czułego pocałunku jest kontakt małego dziecka z piersią matki i ssanie. Ruchy warg i języka przy ssaniu piersi są takie same jak przy pocałunku. Pocałunek erotyczny jest imitacją ssania. Całowanie to wiedza, z którą się rodzimy, w brzuchu matki płód czasami ssie palec. Każdy, kto obserwował niemowlę ssące pierś, rozkosz tego aktu, nie ma wątpliwości, że nasze późniejsze życie seksualne ma z tym coś wspólnego. Autorka pisze: „Wargi nawet największego macho są podobne do warg sromowych. I jedne, i drugie są wrażliwymi szlabanami u wejścia do wilgotnego wnętrza. Wargi, usta, język, zęby są w dużej mierze dwupłciowe. Wargi kobiety i mężczyzny są w zasadzie identyczne, stąd pocałunek jest połączeniem podobieństw. Podczas pocałunku dwie osoby łączą się jak dwie istoty równe sobie pod względem biologicznym, pocałunek jest aktem płciowym, w którym kobieta i mężczyzna posługują się tym samym aparatem”. Są pocałunki w usta suche i mokre, są głębokie bądź płytkie. Są pocałunki w policzek na powitanie i ten w rękę.
W Polsce do niedawna bardzo popularny, ale już na wymarciu. Namiętny pocałunek w usta pobudza nasz układ nerwowy. Autorka opisuje różne typy pocałunków od czasów antycznych do współczesnych. Ciekawe, że pocałunek występuje we wszystkich kulturach, jest więc instynktowny. Usta ssące pierś pracują nieco inaczej niż te ssące butelkę. Czy więc można udowodnić, że ci, którzy byli karmieni piersią, całują inaczej niż ci karmieni butelką? Zbadano, że niemowlętom potrzebna jest odpowiednia porcja ssania, nawet jeśli nie są wtedy karmione. Czy więc dorosłym potrzeba odpowiedniej porcji pocałunków? Być może, jeśli za mało mieliśmy piersi w dzieciństwie, stosujemy zachowania zastępcze, angażując usta i wargi: to palenie papierosów, objadanie się czy obgryzanie paznokci (mój przypadek).
Ciekawy jest rozdział o kinie. W filmach całowano się różnie w różnych czasach, każdy z nas ma tu swoje spostrzeżenia. Na początku istnienia kina całowano śmiało, chociaż niemo, wiele było dozwolone aż do chwili, gdy na początku lat 30. w Hollywood powstał surowy kodeks Haysa mówiący, jak długo można całować na ekranie (nie dłużej niż trzy sekundy) i jaką pozę można przy tym przybrać. W mniej restrykcyjnej wersji kodeks obowiązywał aż do roku 1968, wcześniej reżyserzy głowili się, jak oszukać urzędników i całować dłużej i bardziej namiętnie. Kiedyś aktorzy całowali się w okolicy ust, udając, że całują się w usta, teraz można powiedzieć, że na filmach całuje się już pełną gębą. Zmieniła się obyczajowość, dzisiaj w miejscu publicznym smaczny pocałunek w usta budzi chyba więcej zazdrości niż dezaprobaty. W dobrowolnym pocałunku w usta tyle bierzemy, ile dajemy, człowiek karmi nim jednocześnie siebie i partnera.
Tomasz Jastrun, poeta, prozaik, krytyk literacki, czuły obserwator świata. Zawsze z książką obok poduszki.