1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura

Pora na dobranoc: UL/KR, Ament - recenzja

</a>
Dziwna jest historia kolektywu UL/KR. Bo, choć "Ament" jest już jego drugim albumem, a grupa za sprawą debiutu zyskała uznanie w oczach środowiska artystów i recenzentów, to jednak mimo wszystko pozostała zjawiskiem raczej niszowym. Jeśli zachowa dotychczasowe tempo, to się jednak wkrótce zmieni.

</a>

"Ament" ukazuje się zresztą całkiem szybko po debiucie. Może dlatego, że ten pierwszy był tak krótki - trwał niewiele ponad 20 minut? Tym razem duet Błażeja Króla i Maurycego Kiebzak Górskiego puszcza do słuchacza oko - choć album jest dłuższy, to i tak na standardy dzisiejszej muzyki raczej krótki. Ale poprawa jest, zarzut nie ma racji bytu.

UL/KR jest projektem tak trudnym do zaszufladkowania gatunkowego, jak się tylko da. Właściwie nie pasuje do żadnego ze współczesnych trendów. Cały czas mam w pamięci image muzyków, a konkretniej zdjęcia, które towarzyszyły kampanii promocyjnej przy okazji debiutu. Powiedzieć, że panowie prezentowali się jak miłośnicy tuningu enerdowskiego trabanta, to mało. Ale to przyciągało, ciekawiło, intrygowało. Podobnie muzyka. Bo mnóstwo w niej elektroniki, wykorzystywanej jednak nie do roztańczenia towarzystwa, a raczej ululania jej do snu. To zresztą wyjątkowo perfidna kołysanka, bo jej mottem jest chęć życia bezdzietnego, a narzędziem -  piosenka "Misia Uszatka". Choć dla mojego pokolenia to profanacja, to jednak trzeba przyznać, że przeprowadzona z jajami.

Pozostając w stylistyce lat 80. - UL/KR są jak Anatolij Kaszpirowski. Monotonne melodie, którym towarzyszy delikatny, choć mimo wszystko męski głos wokalisty, są hipnotyzujące i pozostają w podświadomości. Nawet, jeśli nie słuchamy ich w pełnym skupieniu, wracają do głowy w najmniej spodziewanych chwilach. A to duża zaleta.

UL/KR, "Ament", wyd. Thin Man

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze