Czy powieść „Miasto na Skale” Aleksandry Ewy Furtak to czysta fikcja? Raczej prawie futurystyczna wizja tego, dokąd może nas zaprowadzić obojętność mieszkańców pierwszego świata...
Napisałam „Miasto na Skale”, bo wierzę, że literatura działa na nas dużo bardziej niż statystyki, wystąpienia działaczy i naukowców, przekazujących sztywne dane. Jej rolą jest pobudzanie wyobraźni, powinna więc być związana z rzeczywistością. Powinna ją w jakiś sposób komentować, odnosić do ważnych problemów świata. Z jednej strony dlatego, żeby była chętnie czytana, ale też żeby nie była zwykłą stratą czasu dla czytelnika, aby mógł on odnaleźć w niej coś istotnego dla siebie...
Historia, którą opisałam w „Mieście na Skale” jest fikcją, nie dzieje się w żadnym konkretnym miejscu i czasie. To opowieść prawie futurystyczna, bo przedstawia coś, co jeszcze się nie wydarzyło, ale może za chwilę nastąpić.
Nie od razu wiedziałam, że będzie to książka o kryzysie klimatycznym. Chciałam opowiedzieć o ludziach, którym wydaje się, że wszystko mają i są bezpieczni w swoim miejscu na świecie. Według nich to miejsce będzie istnieć zawsze. Nic nie muszą, ale też nic nie mogą. I są w tym wszystkim po prostu… nudni. Ale brakowało mi do tego historii. Pomyślałam więc, że skonfrontuję ich z sytuacją, która powinna nimi wstrząsnąć i zmienić ich postawę. I tak sednem historii stała się właśnie katastrofa klimatyczna.
Bohaterów ulokowałam w miejscu, w którym nikomu nic nie grozi. Jest położone bardzo wysoko, okute z każdej strony skałami, dzięki czemu nie dosięgają go żadne kataklizmy. Jest jakby odcięte od wszelkich problemów świata, podobnie jak jego mieszkańcy. I można to odnieść nie tylko do kryzysu klimatycznego.
Mieszkając w krajach, które nie są bezpośrednio narażone na wszelkiego rodzaju kataklizmy, jesteśmy właśnie jak w takim Mieście na Skale. Owszem, rozumiemy, że jest jakiś globalny problem, ale on nie dotyczy bezpośrednio nas, więc właściwie nikt nie jest do końca przekonany, że to on powinien coś robić.
Trudno powiedzieć, czy naszą planetę czeka podobny los do tego, który wykreowałam w mojej książce. Fabuła faktycznie dzieje się w podobnym czasie, skala jest tylko dużo większa niż w rzeczywistości. Jednak to wciąż nie jest koniec. Ta historia nie ma finału.
W naszym świecie też nie da się przewidzieć, co stanie się dalej, ale może to dobry moment, żeby wreszcie zacząć działać?
Chciałabym, żeby moja książka skłoniła czytelników do refleksji nad sobą. Szczególnie pod względem postawy w życiu – biernej, zadowolonej z siebie. Każdy z nas ma wpływ na to, jak wygląda jego życie. Ciekawymi bohaterami ciekawych historii są ludzie, którzy się o coś starają, coś przezwyciężają, do czegoś dążą. I to wcale nie muszą być wielkie rzeczy.
Każdym małym gestem w kierunku dobra planety wpływamy na to, co się z nią dzieje. I nawet jeśli nie zobaczymy wyników od razu, to nie znaczy, że nie warto się starać. Bądźmy ciekawymi bohaterami ciekawych powieści. Spójrzmy na swoje życie jak na fabułę książki i odpowiedzmy sobie szczerze, czy właśnie o takich bohaterach chcielibyśmy czytać.