Epidemia maminsynków
Niesamodzielne dzieci są coraz większym powodem do zmartwień dla swoich rodziców. Jeśli już uświadomią sobie problem, zazwyczaj jest to pierwszy krok do tego, by zmienić sytuację. – Powinniśmy stawiać naszym dzieciom wymagania adekwatnie do ich wieku i możliwości. Niestety rodzice coraz częściej albo zaniżają te wymagania, albo – co gorsza – nie wymagają od swoich pociech niczego. Tak zazwyczaj zaczynają się problemy. Dziecku należy stawiać wyzwania i tłumaczyć, że porażka jest naturalnym etapem na drodze do sukcesu. Niestety, coraz większa liczba rodziców wychodzi z założenia, że szczęśliwe dziecko to takie, które wszystko dostanie po prostu na tacy – tłumaczy Michał Kędzierski, psycholog dziecięcy z Mobilnego Pogotowia Wychowawczego „”.
Rodzice często wyręczają swoje dzieci we wszystkim. Tymczasem dziecko, które nigdy nie dostanie możliwości, by samodzielnie zawiązać buty, zwyczajnie nie będzie potrafiło tego zrobić! Z całą pewnością nie możemy oczekiwać od naszych pociech rzeczy ponad ich możliwości. Prawdą jest, że wymagając zbyt wiele, możemy jedynie zniechęcić. Jednak wielu rodziców ma skłonności do przesady w drugą stronę. Każdy człowiek jest z natury jest nieco wygodny. Dziecko szybko przyzwyczaja się do wizji świata, gdzie nic nie trzeba i wszystko przychodzi bez trudu. Z czasem doprowadzi to jednak do tragicznych wręcz konsekwencji. Osoba wychowana w ten sposób jest po prostu niezaradna życiowo. W prawdziwym świecie nie jest tak, że problemy rozwiązują się same. - Rodzice, próbujący ochronić swoje dzieci przed różnymi niebezpieczeństwami, często w sposób nieświadomy przekazują im komunikat, że świat to złe i mało przyjazne miejsce, gdzie wszystkiego trzeba się bać. Z pozoru nawet proste ostrzeżenie, by dziecko nie biegało, bo się wywróci i rozbije kolano, może wynika z troski, ale na dłuższą metę może utrwalić w dziecku irracjonalny lęk przed podejmowaniem działań. Zamiast tego powinniśmy uświadomić mu możliwe konsekwencje podejmowania ryzyka, ale jednocześnie dać też pole do podjęcia samodzielnej decyzji – tłumaczy Kędzierski.
Jednym z błędów rodziców jest to, że nadmiernie ingerują w kontakty swojego dziecka z rówieśnikami. Pamiętajmy, że musi ono uczyć się nawiązywania kontaktów z innymi samodzielnie. – Owszem, jest to stresujące. Dziecko może nieraz zostać odrzucone przez kolegów. Ale samo powinno odnaleźć swoje miejsce w grupie. Nie możemy zrobić tego za naszą pociechę! Naszym zadaniem jest zachęcanie do zabawy, a także rywalizacji z innymi oraz wspieranie, a także podpowiadanie, jak najlepiej to zrobić – wyjaśnia ekspert z Mobilnego Pogotowia Wychowawczego. Nie róbmy wielkiej sprawy z tego, że córka czy syn wróci do domu zapłakany, ponieważ dzieci nie chciały się z nim bawić. Pocieszmy, przytulmy i powiedzmy „Próbuj dalej!”.
Jak więc wychować szczęśliwe i samodzielne dziecko. Czy da się w ogóle tego nauczyć? – Oczywiście, że tak. Trzeba tylko wiedzieć, jak postępować z maminsynkiem. Jednym ze sposobów takiej nauki są szkolenia wychowawcze dla rodziców, które pod okiem psychologa przeprowadza się w rodzinnym domu. Początki bywają trudne, bowiem dziecko nieraz nie akceptuje zmian i nowych zasad, jakie się wprowadza pod okiem fachowca, który podpowiada konkretne rozwiązania. Jednakże z czasem, przy odrobinie konsekwencji, rezultaty są zaskakujące. Mają bardzo pozytywny wpływ na relacje rodziców ze swoimi dziećmi – zachęca Michał Kędzierski.