1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Praca
  4. >
  5. Toksyk w pracy – instrukcja obsługi. 8 metod radzenia sobie z jego złośliwymi i uciążliwymi zachowaniami

Toksyk w pracy – instrukcja obsługi. 8 metod radzenia sobie z jego złośliwymi i uciążliwymi zachowaniami

Toksycznych ludzi w pracy nie można uniknąć – ale można nauczyć się stawiać im granice. (Fot. Getty Images)
Toksycznych ludzi w pracy nie można uniknąć – ale można nauczyć się stawiać im granice. (Fot. Getty Images)
Uciążliwy jak wrzód na tylnej części ciała i – niestety – wszędobylski niczym bakteria. Toksyczny współpracownik to zmora, której z różnych powodów pozbyć się często nie sposób. Pozostaje uzbroić się w skuteczne narzędzia, które pozwolą chronić siebie. Można odzyskać kontrolę nad tym, jak reagujemy na toksyczne zachowania i w jakim stopniu dezorganizują one naszą pracę, generują stres czy po prostu psują nam humor.

Ktoś kiedyś zażartował, że toksyczni ludzie w pracy powinni być obrączkowani niczym gołębie hodowlane, by można ich było rozpoznać od razu i natychmiast wdrożyć strategie radzenia sobie z tym problemem. Wydaje ci się, że masz wyjątkowego pecha, bo wciąż trafiasz na szczególnie trudnych współpracowników? Nic bardziej mylnego. Według badania przeprowadzonego przez firmę konsultingową ds. rozwoju przywództwa Fierce Inc. czterech na pięciu pracowników pracuje lub pracowało z kimś, kogo można uznać za toksycznego dla środowiska pracy. Co gorsza, toksyczni ludzie w pracy zdecydowanie zbyt często są tolerowani. Tylko 40 proc. szefów twierdzi, że wyeliminowałoby toksycznego członka zespołu, podczas gdy aż 88 proc. pracowników twierdzi, że nie wahaliby się ani minuty.

Problem jest poważny, bo skala zniszczeń, jakich potrafią dokonać fałszywi czy dwulicowi współpracownicy, bywa ogromna, począwszy od kosztów emocjonalnych, po te materialne. Efektywność, wydajność, kreatywność, chęć rozwoju, pomysłowość, praca w dobrej atmosferze – wszystko to ulatnia się niczym eter, gdy na horyzoncie pojawiają się oni. Nie zawsze i nie wszystkie toksyczne zachowania da się wyeliminować. Warto jednak uzbroić się w solidną tarczę i bronić się, ilekroć zaczynają one zagrażać nie tylko naszemu dobrostanowi w miejscu pracy, ale przede wszystkim, gdy rzutują na nasze ogólne samopoczucie. A rzutują zazwyczaj – badanie przeprowadzone przez Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne wykazało, że 76 proc. pracowników, którzy doświadczyli toksyczności w miejscu pracy, uważało, że praca ma negatywny wpływ na ich zdrowie psychiczne.

By temu przeciwdziałać, najpierw trzeba „rozpoznać wroga”, co nie zawsze jest łatwe. Choć toksyka intuicyjnie wyczuwamy niemal natychmiast, choćby dlatego, że gdy tylko pojawia się w pobliżu, odechciewa się nam wszystkiego, zdefiniowanie go może być kłopotem. To pojęcie jest jak worek, do którego można wrzucić bardzo wiele cech i postaw. Zachowania toksyka bywają dobrze zakamuflowane, przydadzą się więc czujność i wnikliwa obserwacja.

Jak rozpoznać toksyka?

Per Henrik Stenstrøm, szwedzki dziennikarz i prezenter, autor książki „Z kim ja muszę pracować?!”, zapytał uczestników prowadzonych przez siebie badań o to, jak nazwaliby typy współpracowników, których uważają za szczególnie uciążliwych. Powstała w wyniku tego eksperymentu definicja to prawdziwa kolekcja osobliwości, by nie rzec – pandemonium. „Przemądrzały, skarżypyta, despota, lizus, plotkarz, chwalipięta, złodziej pomysłów, obibok, oporny na zmiany, gwiazda, leń, maruda, gaduła, atencjusz, samozwańczy przywódca, psychopata, narcyz, wchodzący innym w słowo, mięczak, sadysta, sceptyk, pesymista, odporny na krytykę, wiecznie przygnębiony, zestresowany maniak kontroli, hipochondryk, pamiętliwy, męczybuła, dusza towarzystwa i kwoka”.

Z większością z takich osobowości każdy z nas miał lub właśnie ma do czynienia, jednak konia z rzędem temu, kto opracowałby uniwersalną strategię postępowania wobec tej imponującej różnorodności toksycznych postaw. Czy to w ogóle możliwe? Owszem, o ile na pierwszym miejscu postawimy troskę o siebie i nauczymy się stawiać granice niezależnie od tego, z jakim typem toksyka przychodzi nam się mierzyć.

Ten kwiecisty opis pokazuje, jak różnorodne mogą być zachowania toksycznych ludzi w pracy – od tych uciążliwych i męczących, ale jednak lightowych, przez pasywno-agresywne, po wykorzystujące ewidentną psychiczną przemoc – w wykonaniu psychopaty albo makiawelisty dążącego po trupach do obranego celu. Toksyczne środowisko pracy to także sytuacje grubego kalibru – dyskryminacja ze względu na płeć, rasę, orientację seksualną, poniżanie, wykluczanie, szydzenie, które wymagają natychmiastowej interwencji. Warto pamiętać, że padając ofiarą dyskryminacji, mobbingu, szantaży czy innych poważnych nadużyć, nie warto liczyć wyłącznie na siebie i swoje kompetencje interpersonalne. W takich sytuacjach nie chodzi już jedynie o zmianę zachowania, a o poniesienie konsekwencji. Strategie, które sprawdzą się w przypadku złośliwej koleżanki z pracy, plotkarzy przy kawie czy współpracownika z biurka obok, który ci dokłada pracy, a sam gra w gierki na smartfonie, raczej nie sprawdzą się w przypadku poważnych nadużyć. Te wymagają często odgórnej interwencji na szerszą skalę, do której każdy pracownik traktowany w sposób niesprawiedliwy ma pełne prawo.

Czytaj także: Mobbing to podstępna gra. Nie musisz w nią grać

9 typów toksycznych ludzi w pracy

Jest kilka częstych zachowań, które generują toksyczną atmosferę w pracy. Nomenklatury można tu użyć dowolnej, choć istotne jest to, że nie chodzi tu o ocenę człowieka, a właśnie jego konkretnych zachowań. Słowo „toksyk” to skrót myślowy – używając go, zawsze warto mieć z tyłu głowy, że każdy z nas czasem zachowuje się nie do końca w porządku, co niekoniecznie musi oznaczać, że zasługujemy na tę etykietkę, zwłaszcza że ludzkie zachowania są czymś, co jednak podlega korekcie, przynajmniej częściowo. Pewne toksyczne zachowania mogą łączyć się i przeplatać, a wtedy wybór strategii chronienia siebie staje się jeszcze trudniejszy. Jeśli przy biurku obok zasiada ktoś, do kogo pasują poniższe opisy, zawsze warto zachować czujność.

Czytaj także: Komunikacja w zespole – jakie błędy popełniamy najczęściej?

Pesymista

Będzie zawsze i wszędzie widział same minusy. Każdy nowy projekt będzie najeżony trudnościami, których rozwiązać się nie da. Praca tak negatywnie nastawionego człowieka niemal zawsze wydaje się syzyfowa, a działania nie mają sensu, bo i tak się nie uda. Męczennik wspina się na zawodową Golgotę, a sukcesy albo go mocno zaskakują, albo ich nie zauważa, bo zaraz na pewno znowu napotka na kolejny trud, więc po co się cieszyć. Wokół takiej osoby będzie roztaczać się aura kompletnej demotywacji, którą może zarazić cały zespół. Powiedzieć, że ten typ nie zaraża energią, to jak nie powiedzieć nic. Bywa, że pesymista jest jednocześnie cierpiętnikiem, a jego modus operandi w pracy polega na tym, że odgrywa wieczną ofiarę. Bierze na siebie z pokorą zbyt wiele, wszem wobec oświadczając, że taki już jego los, wszystko spoczywa na jego barkach, podczas gdy on już ledwo zipie. Na propozycję wsparcia zareaguje odmową, bo jego zawodowym przeznaczeniem są wieczne katusze. Żywi się utyskiwaniem na niesprawiedliwy los, więc nie zmienia niczego, by móc dalej grać korporacyjnego Hioba.

Złodziejaszek

Będzie podkradał cudze pomysły, a na zebraniach przedstawiał je jako własne. Nie zobaczysz na jego twarzy uśmiechu, gdy zespół będzie gratulował sukcesu komuś innemu, bo on z cudzych sukcesów się nie cieszy – ma poczucie, że są dla niego zagrożeniem.

Oskarżyciel

Wytknie najmniejszy błąd każdemu, za swoje potknięcia zaś nie będzie chciał ponosić odpowiedzialności, ba, nawet się do nich nie przyzna. Jeśli coś idzie nie tak, jest to czyjaś wina, ale na pewno tym kimś nie jest on sam.

Król dramatu

Ubóstwia sensacje. Konflikty, plotki, obgadywanie, zamienianie każdej wymiany zdań w scenę rodem z brazylijskiej telenoweli to jego chleb powszedni. W obliczu problemów i wyzwań będzie reagował teatralnie niczym postać żywcem wyjęta z Szekspira, a potem elegancko wykorzysta przeciwko tobie fakt, że na jego dramy trudno zareagować spokojem czy obojętnością. Wyjątkowo męczący typ…

Kontroler

Ten typ mocno trzyma lejce, nawet jeśli koń nie należy do niego. Będzie chciał dorzucać swoje trzy grosze w każde działanie, śledzić każdy twój ruch, sprawdzać, wtrącać się w niej swoje projekty, nadzorować, choć nikt go o to nie prosi. Będziesz czuć jego oddech na karku, nawet gdy wysyłasz tylko potwierdzenie zamówienia długopisów do biura. On sprawdzi, czy robisz to dobrze, i oczywiście chętnie poprawi. Bez jego wiedzy nie sposób nawet wyjść do toalety, czujne oko odprowadzi cię pod same drzwi. Tacy ludzie zwykle mają tendencję do mikrozarządzania, które jest jednym ze zjawisk najsilniej motywujących współpracowników do zmiany miejsca pracy. Nie ma się czemu dziwić – nikt nie jest w stanie na dłuższą metę znieść ciągłego nadzoru nad każdą podejmowaną zawodową aktywnością.

Emocjonalny terrorysta

Zaleje cały open space, a może i całe piętro, swoimi przeżyciami wewnętrznymi. Przyniesie do pracy każdy żal, zwierzy się z uczuciowych trudów i wyzwań już portierowi, przekraczając próg budynku. Będzie oczekiwał, że absolutnie każdy się z nim zsolidaryzuje i będzie współdzielił z nim jego prywatne cierpienia. Nie pytając, czy ktoś ma na to ochotę, wciągnie go w świat swoich zawiłych emocjonalnych rozterek, obciąży cierpieniem, wydrenuje z energii.

Prymus

Zrobi wiele, by przypodobać się szefowi. Zawsze pierwszy zgłosi się do projektu, nawet jeśli nie ma wystarczających kompetencji, by sprostać zadaniu. Lizusostwo mógłby sobie wpisać do CV. Większym problemem niż to, że na te wieczne próby wkupienia się w łaski decyzyjnych osób po prostu ciężko się patrzy, jest fakt, że prymus może nie przebierać w środkach, by swojej pozycji nie stracić. Może uciekać się do sabotowania pracy innych, byle tylko jego miejsce na podium nie było zagrożone. Będzie nawet samozwańczym kaowcem i zorganizuje integracyjne karaoke pod hasłem „świetnie się tu razem bawimy”, a ponieważ jest często fałszywy, każde zasłyszane w kuluarach słowo natychmiast zaniesie szefowi pod pozorem troski o dobro zespołu. Ten typ może także występować pod agresywną postacią buldożera. Dla niego liczą się wyłącznie jego kariera i pasma kolejnych sukcesów. Ma klapki na oczach, po trupach idzie po puchar. Głównym aktorem jest on, reszta zespołu to zaledwie statyści.

Obibok

Obiboka przedstawiać nie trzeba. Jeśli jest sprytny, rozwinie się w typ forward managera. Zepchnie każdy obowiązek na kogoś innego, a to, co mu zostanie, będzie prokrastynował w nieskończoność. Najgorszy z możliwych partnerów w działaniu w teamie, bo zawsze zrobi wszystko, by… nie robić nic. Pracowy leniuszek może też mieć tendencję do zarażania innych wirusem nicnierobienia. Będzie zachęcał do dwugodzinnych lunchów, poranną kawę przedłużał aż do przybycia szefa, zagadywał, wciągał w dysputy, zaczepiał, gdy akurat jesteś skupiona. Całe życie „na luzie w bluzie” – praca zrobi się sama.

Jak sobie radzić z toksycznymi ludźmi w pracy? 8 przydatnych strategii

Za zachowania toksyków w całej ich rozmaitości nie możemy brać odpowiedzialności, ale za własną na nie reakcję już tak. I to właśnie jej warto bacznie się przyjrzeć. Próba zmiany zachowań czy tym bardziej charakteru koleżanki czy kolegi z pracy jest w wielu przypadkach trochę jak kopanie się z koniem, ale próba zapanowania nad własnymi działaniami w obliczu ich działań to już zupełnie realny plan, na którym możesz skorzystać. Do pewnego stopnia to ty decydujesz, czy pozwolisz komuś stać się dla ciebie toksycznym. Asertywność i jasna, ale nieagresywna komunikacja często wystarczają, by przeciąć toksyczną nitkę wpływu. Co jeszcze możesz zrobić?

Czytaj też: Toksyczni ludzie – jak sobie z nimi radzić?

Ustal jasne granice

W pewnym momencie musisz zdecydować, co będziesz tolerować, a czego nie. Dobrze zastanowić się nad tym ze spokojną głową, po pracy, a nie decydować ad hoc pod wpływem emocji w kolejnej sytuacji, gdy twoje granice są właśnie przekraczane. Wobec zachowań, na które nie mamy zgody, często milczymy. Milczenie nie zawsze jest niewłaściwą reakcją, bywa, że wobec konkretnych sytuacji jest jedyną bezpieczną, która nie pociągnie za sobą negatywnych konsekwencji w postaci choćby wypowiedzenia. Nigdy jednak przemilczenie zachowań, które nas dotykają czy też wprost nam szkodzą, nie powinno być reakcją domyślną, pierwszego wyboru. Nie da się bronić swoich granic w milczeniu, warto jednak formułować wszelkie komunikaty tak, by były pozbawione agresji, która zawsze działa jak miecz obosieczny.

Zdaniem dr. Travisa Bradberry’ego, współautora książki „Inteligencja emocjonalna 2.0”, kluczowe znaczenie ma wytyczenie granicy w przypadku osób wiecznie narzekających. Zamiast wysłuchiwać w pokorze niekończących się skarg i opisów problemów niemożliwych do rozwikłania, możesz skierować taką osobę na poszukiwanie rozwiązania, mówiąc: „Widzę, że ta sytuacja jest dla ciebie problemem. Jaki masz plan, by ją zmienić? Jakiego rodzaju wsparcie byłoby ci potrzebne, by pracowało ci się lepiej?”. Jeśli chcesz i masz moce oraz kompetencje, możesz zaproponować współpracę, najważniejsze jest jednak to, by przekierować myślenie tej osoby na sprawczość, na konkretne strategie rozwiązania problemu, a nie na narzekanie, które w jej wykonaniu jest sztuką dla sztuki. Albo podejmie wyzwanie i faktycznie zacznie działać, albo wycofa się, czując, że jej bezproduktywne utyskiwania nie trafiły na żyzną glebę.

Pilnowanie granic jest też niezbędne przy ludziach z tendencją do mikrozarządzania. Tu warto jednak postawić na dyplomację – o tyle, o ile to możliwe. Nie zawsze możesz powiedzieć wprost: „Czy możesz przestać wciskać swoje trzy grosze we wszystko, co robię?”. Kontroler musi czuć się potrzebny, chce być doceniany za swoją, nawet rzekomą, pomoc. Możesz więc rozegrać to w ten sposób: „Twoje uwagi są bardzo cenne, wiele się od ciebie uczę. Chciałabym jednak z tym zadaniem zmierzyć się sama. Mam na to pomysł, zwrócę się do ciebie w razie kłopotów, zgoda?”.

Jeśli utkniesz w jakiejkolwiek toksycznej rozmowie, choćby były to plotki przy kawie, po prostu staraj się opuszczać takie sytuacje. Wychodź z przestrzeni, która ci nie służy. Nie musisz tego robić ani demonstracyjnie, ani po angielsku. Zawsze możesz użyć wymówki, aby wyjść: „Przepraszam was, ale muszę w ciągu godziny wysłać maila do klienta, a jestem z tym w lesie. Widzimy się potem!”. To nie jest eskapizm, to troska o siebie. Minimalizowanie toksycznych interakcji pokazuje, że nie dajesz się wciągać w grę, która nie jest twoją grą. Ludzie to z czasem zauważają.

Czytaj także: Stawianie granic – umiejętność na wagę złota

Nie rezygnuj z empatii

Zachowanie każdego z nas jest wypadkową wielu czynników. Mamy rozmaite historie zawodowe, różne doświadczenia z szefami i współpracownikami. Warto przynajmniej próbować spojrzeć na irytującego kolegę z pracy przez pryzmat jego doświadczeń, z odrobiną empatii. Może ta dziewczyna, która teraz jest prymuską i stara się zostać pupilką szefowej, w poprzednim miejscu pracy była niedoceniana, umniejszana, niewidoczna, fatalnie traktowana? Nie chodzi absolutnie o to, by na siłę usprawiedliwiać kogoś, kto zachowuje się niewłaściwie i go zatłumaczać. Chodzi raczej o dopuszczenie możliwie jak najżyczliwszej interpretacji jego zachowania. Tyran w działaniu może nagle wyglądać jak ofiara, która bardziej potrzebuje twojej empatii niż gniewu. To nie oznacza, że masz tolerować toksyczne zachowania i nie robić z nimi nic! Zmiana optyki ma ci jedynie przypomnieć, że pod marynarką zwykle jest podszewka.

Bądź nieciekawą rozmówczynią

Gdy czujesz, że ktoś zaczyna wciągać cię w opowieści, których nie chcesz słuchać, podjudzać przeciwko innym pracownikom, męczyć wywodami na tematy niezwiązane z pracą, możesz wykorzystać strategię skały, czyli wdrożyć wyraźny emocjonalny dystans. Minimalne zaangażowanie, nieaktywne słuchanie, unikanie kontaktu wzrokowego, nierozwijanie wątków, monotonny głos – kto chciałby angażować się w interakcje z kimś takim?! Nikt. Odgrywanie niezainteresowanej okolicznościami przyrody bywa skutecznym odstraszaczem dla toksyków. Nie ma paliwa – nie jedziemy dalej.

Czytaj też: Grey rocking, czyli sposób na narcyza. Na czym polega metoda szarej skały?

Skoncentruj się na swoim rozwoju i wyznacz priorytety

Profesjonalizm jest tym, co zawsze się sprawdza. Zanim uznasz, że zachowanie danej osoby jest dla ciebie toksyczne, dobrze to przemyśl. Zadaj sobie pytania: czy to, co robi ta osoba, ma realny wpływ na komfort twojej pracy? Czy jej działania zagrażają rozwojowi twojej kariery, podważają twoje kompetencje, utrudniają ci wywiązywanie się z obowiązków? Gdy jasno i przejrzyście nakreślisz cały krajobraz kłopotliwej sytuacji, osadzisz w nim siebie i sprawdzisz, na jakiej faktycznie jesteś pozycji, będzie ci łatwiej opracować plan działania.

Zachowanie profesjonalizmu pomoże ci zachować jasną perspektywę. Zaleta jest też taka, że zachowując fachowe i wyważone podejście, unikniesz osobistego angażowania się w firmowe konflikty, gdy nie mają one z tobą nic wspólnego. Nie chodzi o to, by zachowywać się jak Piłat i odmawiać zaangażowania i wsparcia, gdy sprawy przybierają taki bieg, że komuś dzieje się krzywda. Chodzi o rozsądną decyzję i o pamiętanie, że to jednak praca, miejsce realizacji zawodowych ambicji i odpowiedzialności za konkretne profesjonalne działania, a nie przestrzeń do osobistych wojenek i potyczek. Decyduj w zgodzie z własnym sumieniem, ale pamiętaj, że w pracy naprawdę nie musisz zachowywać się zawsze jak ratownik medyczny i pędzić na sygnale do każdego zgłoszenia o wypadku. Twoim zadaniem jest przede wszystkim dbać o własny dobrostan psychiczny, troszczyć się o siebie w imię zdrowego egoizmu.

Czytaj także: Wellness w życiu i pracy – dbaj o swój dobrostan

Z oskarżycielem rozmawiaj o faktach

Częstym toksycznym zachowaniem, zwłaszcza ze strony osób decyzyjnych, jest wprowadzanie odpowiedzialności zbiorowej i stosowanie uogólnień. „Cały projekt jest rozgrzebany, ja nie wiem, co wy robicie całymi dniami, wszystko muszę sprawdzać, znowu zawalamy terminy, to powinno być na wczoraj gotowe!”. Wobec takiego wywodu rzuconego w przestrzeń wspólną jedynym sensownym rozwiązaniem jest porozmawiać o konkretach. Oczywiście, że w wielu firmach podstawą jest praca zespołowa, ale to nie oznacza, że masz brać na siebie odpowiedzialność za resztę zespołu. Poproś o konkrety, które dotyczą ciebie, broniąc się, mów wyłącznie o faktach, rozliczaj się z powierzonych ci zadań, o ile są wykonalne. „Potrzebuję wiedzieć, za co konkretnie jestem odpowiedzialna w tym projekcie. Mogę zrobić to i to na jutro, a na czwartek przygotować raport. Czy możemy przyjąć takie ustalenie?”. Komunikuj wyraźnie zakres swojej odpowiedzialności, raportuj na bieżąco kolejne kroki, dawaj przejrzyste informacje zwrotne. Jeśli swoją działkę wykonujesz sumiennie, wywiązujesz się ze swojej części, to twój solidny argument, który ucina ogólnikowe ataki. Dyskusja z konkretami jest trudniejsza, bo trzeba przygotować równie konkretne argumenty.

Czytaj także: Dlaczego nie potrafimy ze sobą rozmawiać?

Zbuduj sieć wsparcia

Siła grupy w starciu z toksycznymi jednostkami jest nie do przecenienia. Naprawdę nie musisz być samotnym mścicielem czy ostatnim Mohikaninem – wsparcie innych osób, które też dostrzegają poczynania toksycznej osoby, bywa najskuteczniejszym orężem. Po pierwsze, to cenne wsparcie mentalne. Poczucie, że masz u boku kogoś, kto cię wesprze, wysłucha, podpowie, doda otuchy, jest bezcenne. Po drugie, działania kolektywne można świetnie wykorzystywać w praktyce do konkretnych rozwiązań. Jeśli koleżanka kolejny raz kradnie twój pomysł i z wypiekami na twarzy podczas zebrania prezentuje go szefowi jako własny, możesz oczywiście stawić opór i wytknąć jej to w cztery oczy albo nawet przy wszystkich. Ale jeśli z rozmaitych powodów nie chcesz tego robić, poproś o wsparcie życzliwą ci osobę z zespołu. Kolega może tuż po jej wystąpieniu rzucić: „Świetny pomysł, absolutnie się z nim zgadzam. Gdy Justyna podzieliła się nim ze mną wczoraj, byłem pod wrażeniem”. Wszystko jest jasne, każdy już wie, kto jest autorem pomysłu, ale jednocześnie nie ma zgniłej atmosfery.

Wykorzystuj komunikacyjne triki

Kim Scott, autorka książki „Toksyczne miejsce pracy”, pokazuje, jakie możliwości daje nam sama gramatyka. Dzięki konstrukcjom bezosobowym – jak zdania zaczynające się od „to” czy te z wykorzystaniem rzeczowników odczasownikowych, jak „robienie” – możemy skutecznie wyznaczać granice nadużyć względem nas, nie atakując bezpośrednio autora komunikatu, ale jednocześnie stanowczo piętnując jego zachowanie. „To zachowanie [wypowiedź] jest przejawem braku szacunku” brzmi nieco inaczej niż: „Zwracasz się do mnie bez szacunku”. Treść ta sama, a komunikat jednak łagodniejszy. Dobrym pomysłem w przypadku nadużyć jest też odwołanie się do norm obowiązujących w danej firmie, ogólnych przyjętych zasad, choćby: „W naszej firmie mamy taką zasadę, że nie przerywamy sobie nawzajem wypowiedzi” zamiast: „Nie przerywaj mi w kółko, dobrze?!”. Niby drobiazgi, a zmieniają postać rzeczy.

Dobrym pomysłem w obliczu czyichś niezdrowych dyktatorskich zapędów może też być podawanie pozytywnych przykładów, wzorów do naśladowania, niby mimochodem. „Bardzo fajnie się pracowało w tamtej firmie, dobrze wspominam te czasy. Mieliśmy bardzo wymagającego szefa, ale jednak dawał nam wiele swobody, no i wyniki mieliśmy imponujące”. Zawsze jest szansa, że ktoś taki połączy kropki i cokolwiek zrozumie…

Sięgnij po pomoc

Zawsze warto na początku szukać możliwie jak najłagodniejszych sposobów na rozwiązanie konfliktu i próbować własnym sumptem uświadamiać toksycznej osobie jej zachowania i ich konsekwencje. Bywa jednak i tak, że to nie wystarczy. Jeśli problem cię przerasta, skorzystaj ze wsparcia przełożonego albo działu HR. Nie myśl o tym jak o donosie, a raczej jak o profesjonalnym wsparciu czy zaproszeniu do bezstronnych mediacji w obliczu konfliktu. Pamiętaj tylko, by zgłaszając problematyczne zachowanie danej osoby, koncentrować się na konkretach. Powiedz, jak zachowanie tej osoby negatywnie wpływa na współpracowników i na firmę. Nie używaj ogólników typu „ta osoba jest trudna”, bo nikt nie odniesie się do takiego argumentu, który jest nieprecyzyjny i subiektywny. Przygotuj się na rozmowę o tym, jak ta osoba szkodzi produktywności, i podaj konkretne przykłady z jak największą liczbą potwierdzających dowodów. Nie szykuj się mentalnie na wojnę stuletnią, a raczej na otwartą dyskusję o tym, co można zmienić, by wszystkim pracowało się lepiej.

Czytaj także: Mobbing w miejscu pracy – cel nie uświęca środków

Popatrz na siebie…

Kim Scott w swojej książce przypomina jeszcze jedną ważną prawdę: „W każdym przypadku toksyczności, jaką napotkasz w pracy, odgrywasz przynajmniej jedną z czterech ról: pokrzywdzonego, wspierającego, sprawcy lub szefa. Z każdą z tych ról
związane są określone obowiązki […]. Kiedy rozumiemy perspektywy osób odgrywających inne role, jesteśmy w stanie znaleźć lepsze strategie reagowania – czyli takie, które tworzą prawdziwą zmianę”. Nikt nie jest zawsze ofiarą albo zawsze sprawcą. Toksyczne zachowania mogą przydarzyć się każdemu, choćby dlatego, że często są nieświadome. Ważne jest to, by dostrzec, jakie miejsce zajmujemy w konkretnej sytuacji, bo tylko wówczas – nawet będąc toksykiem, który sprawia, że ktoś inny czyta ten tekst, by sobie poradzić z nami – możemy działać tak, by nie być częścią problemu, a częścią rozwiązania.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze