1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Spotkania

NAJLEPSZE TEKSTY 2023: „Nazywam się Gośka Serafin i choruję na depresję”. Dziś mówi o tym otwarcie

Małgorzata Serafin, dziennikarka telewizyjna. Od stycznia 2021 roku prowadzi autorski program o zdrowiu psychicznym pt. „Farbowanie życia” na kanale Sekielscy.pl, pracuje także jako fryzjerka. W ramach projektu Zwierciadło Podcasty prowadzi podcast „W czułym zwierciadle”.
Małgorzata Serafin, dziennikarka telewizyjna. Od stycznia 2021 roku prowadzi autorski program o zdrowiu psychicznym pt. „Farbowanie życia” na kanale Sekielscy.pl, pracuje także jako fryzjerka. W ramach projektu Zwierciadło Podcasty prowadzi podcast „W czułym zwierciadle”.
Jako dziennikarka przez lata z uśmiechem na twarzy miażdżyła ripostami polityków. Sprawiała wrażenie twardej, silnej i przekonanej o swojej wartości. W głębi skrywała ogromne cierpienie. Dziś mówi otwarcie: „Nazywam się Gośka Serafin i choruję na depresję”. W podcastach, które prowadzi, poszerza swoją i naszą wiedzę na temat schorzeń psychicznych.

#NAJLEPSZE TEKSTY 2023 – tak oznaczyliśmy wybrane artykuły opublikowane w mijającym roku, które chcemy Wam, Drodzy Czytelnicy, przypomnieć, bo warto. Ich lektura wzbudziła w Was chęć dyskusji, zainspirowała do podzielenia się swoimi doświadczeniami. Dostaliśmy od Was wiele słów uznania oraz krytyki. Za wszystkie dziękujemy.

Długo uciekałaś od samej siebie?
Kawał życia. Dziś, po latach terapii, już to wiem. Po omacku szukałam akceptacji, nie wiedziałam, kim jestem, nie wiedziałam, czego chcę, co czuję. Zwracałam uwagę tylko na to, czego oczekują ode mnie inni, co powinnam, co muszę. Nie znałam słowa „chcę”. Poznałam je całkiem niedawno.

Jak to jest poznać to słowo tak późno?
Bardzo trudno. To wymaga wzięcia odpowiedzialności za swoje życie. Jeśli go nie używasz, zawsze możesz zrzucić na kogoś odpowiedzialność („Nie chciałam, ale musiałam”). Dziś rozliczam się sama przed sobą.

Podobno kiedy podczas warsztatów, w których brałaś udział, terapeutka wypisała na tablicy rozmaite emocje, zaczęłaś je przepisywać i nie mogłaś uwierzyć, że jest ich aż tyle. Bo ty przez całe swoje życie znałaś tylko dwie. Smutek i strach. Nie wiedziałam, że jest jakiś podział na emocje, uczucia i że jest ich tak wiele. Irytacja, rozdrażnienie, rozczarowanie, frustracja… Dla mnie wszystko było smutkiem albo strachem.

Jak taka nieznajomość emocji przekłada się na życie? Jak funkcjonowałaś?
To jest bardzo trudne pytanie. Chyba żyje się mimo wszystko… Zaciska się zęby i pędzi dalej na oślep, bez możliwości stawiania granic, bo nie wiesz, gdzie one są, bez możliwości zawalczenia o siebie. Czasem zastanawiam się, czy udało mi się osiągnąć w życiu tak wiele, mimo że nie czytałam swoich i cudzych emocji, czy właśnie dzięki temu. To gorzkie rozważania.

No właśnie, przez lata byłaś przecież panią z telewizji, twardą, profesjonalną i zaczepną dziennikarką, przepytującą czołowych polskich polityków.
Udało mi się w świecie mediów, choć nikogo nie znałam. Byłam dziewczyną z malutkiego miasteczka, bez żadnych koneksji, bez rodziny z dwuczłonowym nazwiskiem i kamienicami, a jednak dałam radę.

Oddałabyś ten sukces za to, żeby wcześniej wiedzieć, co czujesz?
Tak! Choć bardzo trudno mi wyobrazić sobie, jak mogłoby wyglądać moje życie, gdyby… Ale wiem jedno – depresja jest stanem, którego nie życzę nikomu. Od siedmiu lat się z nią mierzę. Zaleczam ją. Przez długi czas strasznie irytowało mnie, gdy ktoś tak lekko rzucał: „Oj, nie wyspałam się. Mam kiepski dzień. Chyba mam depresję”. Myślałam: „Nie wiesz, co mówisz, nie chciałabyś być w tym miejscu”. To jest koszmarny stan, masz poczucie, że to się nigdy nie skończy, że to dożywotni wyrok. Jak złamiesz nogę, masz jakąś perspektywę, wiesz, że prędzej czy później zrośnie się. W depresji, nim sięgniesz po pomoc – a ja nie sięgałam po nią długo, bo miałam wdrukowane: „Dam radę, muszę dać radę” – nie widzisz na horyzoncie żadnego światła. Czułam się strasznie i obwiniałam się za to. Widocznie niewystarczająco się staram, skoro czuję się tak źle.

Masz poczucie, że choć o depresji mówi się już sporo, wciąż bagatelizujemy ten problem?
Tak, bo to jest choroba, której nie widać. Tak jak mówiłaś – z pozoru uśmiechnięta i dowcipna pani z telewizji. Rzeczywiście, ja nigdy nie byłam publicznie smutna, nie kojarzyłam się z obrazkiem depresji, który najczęściej jest pokazywany, kiedy na jej temat edukujemy ludzi. To są zdjęcia posępnych, szarych twarzy, osób, które nie wstają z łóżka, nie wychodzą z domu. Ja tak nie wyglądałam i powiem więcej – nie spotkałam chyba nikogo, kto tak w depresji wygląda.

Uważasz, że to przekłamanie w przekazie, które utrudnia rozważenie, wzięcie pod uwagę tego, że być może mnie czy mojego znajomego ta choroba też dotyczy?
Tak. Depresja jest chorobą niewidoczną, to chyba sprawia, że jeszcze większe jest cierpienie w środku. Nadal nie umiemy być przy osobie, która jest w kryzysie psychicznym. Bo powiedzenie jej: „Weź się w garść”, „Nie przesadzaj”, „Inni mają gorzej” czy „Wszystko będzie dobrze” – powoduje tylko, że zamykamy się jeszcze szczelniej, wstydzimy jeszcze mocniej.
Uważałam, że jestem słaba. Bałam się też komukolwiek o tym powiedzieć, bo nie chciałam obarczać innych kalibrem swojego cierpienia. Moje myśli były bardzo czarne, chwilami wręcz ostateczne. Miałam poczucie, że nie da się opisać tego stanu słowami.

Że nikt Cię nie zrozumie?
Spodziewałam się, że usłyszę: „Będzie dobrze”. A ja czułam, że już nigdy nie będzie dobrze. Wciąż nie wiemy o depresji wiele, nadużywamy tego słowa, sporo jest działań i przekazów, które podkopują powagę sytuacji, szkodzimy przez to chorującym. Chociaż muszę być uczciwa i powiedzieć, że dostrzegam jakiś postęp w tej kwestii na przestrzeni ostatnich kilku lat. Mój pierwszy epizod depresyjny był siedem lat temu, wtedy to było średniowiecze, jeśli chodzi o zakres wiedzy; drugi był trzy lata temu – i poczułam, że coś drgnęło w tym temacie. Od niedawna mówi się też coraz więcej o zaburzeniach lękowych, które należą do grupy zaburzeń ekstremalnie wstydliwych. Ludzie są przekonani, że nikt im nie uwierzy, jak powiedzą, co czują, kiedy ich doświadczają.

Ty postanowiłaś zająć się propagowaniem wiedzy dotyczącej zdrowia psychicznego, chorób psychicznych.
Tak, bo to ma sens, jest ważne, chcę to robić. Ostatnio przyglądam się tematowi schizofrenii. To jest najsilniej stygmatyzowana choroba psychiczna. Mamy fatalne wyobrażenie o osobach, które przeżyły psychozę.

Wariat, do tego niebezpieczny.
Mówimy też „schizofrenik”. O mnie nikt nigdy nie powiedział „depresantka”, więc moim zdaniem ten „schizofrenik” uchodzi za określenie obraźliwe. Zauważyłaś, że politycy, kiedy chcą siebie wzajemnie obrazić, mówią o schizofrenicznych postawach, poglądach? To się kojarzy z rozdwojeniem jaźni i nie ma absolutnie nic wspólnego z rzeczywistością. Depresja jest już przynajmniej na poziomie języka odtabuizowana, ale jest wiele schorzeń psychicznych, o których odczarowanie trzeba walczyć. Dziś już nie wstydzę się mówić o swojej chorobie, dokonałam coming outu i dobrze mi z tym. To dodatkowo ułatwia mi robienie wywiadów, podcastów i programów, które propagują wiedzę o chorobach psychicznych. Wierzę, że jestem w tym wiarygodna. Dostaję mnóstwo wiadomości od ludzi, że dzięki temu, czym się zajęłam, ktoś wie w końcu, co mu jest.

To jest najlepsza pochwała twojej pracy?
Tak, to dla mnie największa nagroda. Ludzie piszą: „Poszedłem do psychiatry, zrozumiałem, że to nie jest moja słabość, nie jestem wariatem, że to choroba”.

Sama tak o sobie myślałaś, kiedy miałaś na przykład momenty, gdy jak w amoku, by coś ze sobą zrobić, układałaś godzinami przyprawy alfabetycznie…
Wariatka, prawda? Wstyd w moim życiu odgrywał bardzo wielką rolę. Dziś już na szczęście nie determinuje mojej codzienności, ale tak było przez kilkadziesiąt lat. Zawstydzanie dzieci jest jednym z pomysłów na to, jak je uciszyć, uspokoić, sprawić, żeby były posłuszne. Wstyd, że jesteś taka duża i płaczesz; wstyd przed sąsiadami, że się źle uczysz… Wstyd jest wszechobecny. Towarzyszył mi od zawsze, podobnie jak pojęcie grzechu. Kiedyś przeczytałam bardzo ciekawą wypowiedź psychoterapeutki Ewy Woydyłło na temat pierwszej spowiedzi. Czyli sytuacji, kiedy dziecko musi przed obcą osobą opowiadać o swoich grzechach. Tu nie ma miejsca, by ten mały człowiek pochwalił się tym, w czym jest dobry, on ma się przyznać do błędów. Cały ten rytuał jest wręcz przesiąknięty poczuciem wstydu.

I często ten wstyd trzyma nas za gardło przez resztę życia.
Nieźle trzeba się napracować, żeby się z tego wyzwolić. Ja miałam na przykład coś, co w psychologii nazywane jest syndromem oszusta. Pracując w telewizji, cały czas byłam przekonana, że w końcu się na mnie poznają, odkryją, że nic nie umiem, na niczym się nie znam, rozszyfrują mnie, przyłapią na kłamstwie. Długo wstydziłam się też, że nie jestem z Warszawy. Pamiętam, że bardzo zawstydzało mnie pytanie, skąd jestem. Zresztą nadal nie do końca rozumiem, dlaczego ono jest zadawane. Słyszałam: „Jesteś w Warszawy?”, i czułam w tym od razu ocenę. No bo co zmienia między nami informacja, skąd pochodzę? Odpowiadałam: „Nie jestem z Warszawy”. Pytano mnie dalej: „A skąd?”. Wtedy odpowiadałam: „Z Lubelszczyzny”. Miałam problem, żeby powiedzieć, że pochodzę z Kolonii Miłków. Dziś uwielbiam to mówić.

Podobnie jak lubisz dziś mówić: „Nazywam się Gośka Serafin i choruję na depresję”. Chciałaś się wreszcie po tylu latach światu przedstawić, powiedzieć, kim naprawdę jesteś?
Tak. To było coś w rodzaju: „Cześć, to ja i przez dziesięć lat ściemniałam!”. Po moim coming oucie dostałam mnóstwo wiadomości: „Ale jak to?!”, „To niemożliwe!”. „Taka silna, taka wesoła, miażdżąca polityków?!”. Właśnie tak. Bo w środku mnie mieszka ktoś zupełnie inny. Poczułam ogromną ulgę, że nie muszę już dalej udawać. Lata tyrania w telewizji – w wielkim stresie, pod presją i z adrenaliną – nałożyły się na schematy, w których wyrosłam, i ten duet przeciążył mój układ nerwowy. Doszłam do ściany.

Ciało powiedziało: dość.
Za co jestem mu wdzięczna, bo nie wiem, kiedy bym się zatrzymała w tej ucieczce przed samą sobą. Ja stresu i napięcia nie podliczałam, ja go nawet nie czytałam, bo przymus stawania na wysokości zadania, poczucie, że wytrzymam – miałam w sobie od dziecka.

Trafiłaś do lekarza, postawiono Ci diagnozę, zaczęłaś się leczyć. Często w takich sytuacjach zaleca się zmianę dotychczasowego życia. Tak zrobiłaś – zostawiłaś telewizję i zostałaś fryzjerką. Nie zadziałało. Po czterech latach depresja znowu uderzyła.
Po pewnym czasie stwierdziłam, że czuję się zdecydowanie lepiej, leków już nie potrzebuję, bo – wiadomo – dam radę… I w nowej pracy wdrożyłam wszystkie stare nawyki. Znowu pracowałam ponad siły, znowu musiałam być perfekcyjna, znowu musiałam udowodnić, że się nadaję, wciąż czułam, że i tu się na mnie poznają. Klientka mówiła: „Supercięcie, dziękuję, bardzo mi się podoba”, ale ja nie byłam z siebie zadowolona. Wewnętrzny krytyk wciąż miał się doskonale, zmienił tylko, razem ze mną, branżę. I znowu zaczęła się kolejna fala obwiniania się – co ja najlepszego zrobiłam?!

W Twoim przypadku klucz leżał w zupełnie innym miejscu.
Wyjście z tak przechodzonej depresji to proces, który wymaga czasu. A ja nigdy nie byłam długodystansowcem. Hasło „potrzeba czasu” budziło we mnie lęk i chęć ucieczki. Potrzebowałam widzieć natychmiastowe efekty, tylko to pozwalało mi zachować motywację. Dlatego sama rewolucja w postaci zmiany stresogennej pracy niewiele w moim przypadku zmieniła.

Musiałam nabrać pokory w stosunku do procesu zdrowienia. Przeformatować sposób myślenia o sobie. Pozbyć się wielu automatyzmów. Wciąż nad tym pracuję. I myślę, że ta praca się nie skończy. Zresztą bliska jest mi myśl, że depresji się nie leczy, ale się ją zalecza. Fryzjerstwa nie rzuciłam. Lubię to. Ale dziś robię to bez presji, na tyle często, na ile pozwalają mi siły. Wróciłam też do dziennikarstwa, ale na własnych warunkach. Newsy i politycy to nie był mój świat. Teraz rozmawiam o tym, co czuję i co wydaje mi się sensowne i ważne.

(Fot. materiały prasowe) (Fot. materiały prasowe)

25 stycznia 2023 roku nakładem Wydawnictwa Agora ukazała się książka „Jest OK. To dlaczego nie chcę żyć?” (Fot. materiały prasowe)
Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze