Zespół policystycznych jajników to najpowszechniejsze zaburzenie hormonalne u kobiet. I najczęstsza przyczyna kobiecej niepłodności. PCOS potrafi poważnie uprzykrzyć życie. Ale są sposoby, by sobie z tym poradzić. Mówią o tym specjaliści.
PCOS – objawy tej choroby widać… w lustrze. A w każdym razie kilka jej objawów. I nie są to obserwacje dla kobiet miłe. Zmienia się cera. Skóra staje się przetłuszczona, pojawia się trądzik. Może dojść do łysienia, a z drugiej strony często ujawnia się nadmierne „męskie” owłosienie – to hirsutyzm. Rośnie masa ciała, pojawia się nadciśnienie tętnicze, czasem chorych dotyka insulinooporność, a to wstęp do cukrzycy. Miesiączki stają się nieregularne, czasem znikają na kilka miesięcy.
Jest jeszcze to, czego w lustrze nie widać, za to boleśnie się odczuwa. Mowa o braku libido, przewlekłym zmęczeniu, objawach depresyjnych czy gwałtownych zmianach nastrojów – przyczyną jest rozregulowanie gospodarki hormonalnej. To sygnały alarmowe. Mogą świadczyć o zaburzeniu endokrynologicznym – zespole policystycznych jajników, PCOS (polycystic ovary syndrome). Szacuje się, że na PCOS cierpi aż 5–10 proc. kobiet (choć niektóre dane mówią nawet o 26 proc.) w wieku rozrodczym. To także częsta przyczyna kobiecej niepłodności.
PCOS powodowany jest zbyt wysokim stężeniem męskich hormonów w organizmie kobiety. Hormony te wpływają na pracę jajników. W jajnikach powstają co prawda pęcherzyki, ale dojrzewająca komórka jajowa nie wydostaje się do jajowodu. A pęcherzyki obumierają i zmieniają się w torbiele. Stąd druga nazwa tej choroby – zespół wielotorbielowatych jajników.
Nie do końca jasne są przyczyny choroby. Podejrzewa się podłoże genetyczne, a do czynników ryzyka zalicza się otyłość i cukrzycę. Te dwa ostatnie punkty utrudniają także leczenie. Bo leczyć się trzeba. Zacząć warto od wizyty u lekarza rodzinnego, ale potem na pewno konieczna będzie opieka ginekologa i endokrynologa. PCOS stwierdza się badaniami laboratoryjnymi i za pomocą USG – na obrazie widać wówczas torbiele.
Ponieważ problemem są zaburzenia hormonalne, trzeba sobie z nimi poradzić. Zredukować nadmiar męskich hormonów. Robi się to za pomocą leków antyandrogenowych i dwuskładnikowych tabletek antykoncepcyjnych. Niestety nie jest to błyskawiczna kuracja, trzeba cierpliwości. Ale leczenie przynosi dobre efekty. Zwłaszcza jeśli dołączą się do niego zmiany w stylu życia. Spokojnie, nic specjalnie wymyślnego. Odwrotnie. Lekarze od dawna powtarzają, jak ważne dla naszego zdrowia są dwa filary: aktywność fizyczna i dieta. W przypadku PCOS to szczególnie istotne. Bo zaburzenie to z jednej strony związane jest z otyłością, z drugiej – samo może się przyczynić do dalszego przyrostu masy ciała, a chorym trudniej schudnąć. Co z kolei stanowi dodatkową przeszkodę w leczeniu. Mamy więc do czynienia ze swoistym błędnym kołem zaburzeń endokrynologicznych i metabolicznych.
Oczywiście nie ułożymy tu jadłospisu dla każdego, szczegóły zależą od indywidualnych wyników badań, chorób towarzyszących, wagi pacjentki, jej trybu życia. Ale – mówiąc najogólniej – powinna to być dieta antyzapalna. A jej podstawę mają stanowić produkty o niskim indeksie glikemicznym. Kolejna sprawa: ponieważ niektóre z objawów PCOS, takie jak: wypadanie włosów, trądzik, przewlekłe zmęczenie, są też wynikiem niedoboru niektórych składników odżywczych, trzeba te składniki uzupełniać. Konieczne są więc badania i ułożenie diety w porozumieniu z lekarzem i dietetykiem klinicznym.
Pewne rzeczy są jednak niezmienne, to zasady tak zwanej zdrowej diety. Trzeba pamiętać o naturalnym błonniku, którego najlepszym źródłem są warzywa, nasiona i orzechy oraz produkty pełnoziarniste. O zdrowych tłuszczach roślinnych (oleje, a mamy ich teraz wielki wybór, oliwa). Tłuszcze nasycone pochodzenia zwierzęcego trzeba natomiast zdecydowanie ograniczyć. Jeśli nie należycie do wegetarian czy wegan, białko czerpcie z chudego mięsa, ryb oraz owoców morza. Wegetarianie powinni zajadać się roślinami strączkowymi.
Jednak jest jeszcze coś, co może pomóc. To probiotyki. Po kolei: zwykle hasło „probiotyk” kojarzy nam się z czymś, co niweluje niepożądane skutki antybiotykoterapii. Działają jednak szerzej. Probiotyki to żywe mikroorganizmy, które poprawiają równowagę mikrobioty jelitowej. – Ostatnio pojawiła się hipoteza mówiąca o udziale mikrobioty jelitowej w występowaniu i utrzymywaniu się objawów PCOS – mówi dr n. med. Izabela Chudzicka-Strugała. – Wykazano, że u pacjentek z PCOS jest mniejsza różnorodność bakterii jelitowych niż u zdrowych kobiet. A im mniejsza różnorodność alfa mikrobioty, tym większe hiperandrogenizm i hirsutyzm oraz wyższy poziom testosteronu całkowitego. Brak różnorodności mikrobioty jelitowej wiąże się z powstawaniem wielu cech zespołu metabolicznego i może prowadzić do stanów zapalnych, a także do nietolerancji glukozy i insuliny. Mikrobiota ma znaczenie w regulacji bilansu energetycznego, a zaburzenia w jej obrębie odgrywają znaczącą rolę w rozwoju otyłości oraz chorób metabolicznych. Zmniejszenie różnorodności mikrobioty ma związek z otyłością, insulinoopornością i dyslipidemią.
Badania wykazały, że synbiotyk zawierający siedem szczepów probiotycznych ma korzystny wpływ na masę ciała i stężenie testosteronu we krwi u kobiet z PCOS i otyłością. – W ostatnich latach przeprowadziłam dwa badania oceniające rolę mikrobioty u kobiet z PCOS – mówi ginekolog dr hab. n. med. Beata Banaszewska.
– Pierwsze wykonałam u ponad 100 kobiet z PCOS i w grupie kontrolnej: wykazało różnice pomiędzy mikrobiotą kobiet z zespołem PCOS a mikrobiotą zdrowych kobiet. W kolejnym badaniu oceniałam efekt diety i zmiany stylu życia u 65 kobiet z PCOS i towarzyszącą chorobie nadwagą lub otyłością. U połowy kobiet do diety został dodany synbiotyk Sanprobi Super Formula. Pacjentki otrzymujące synbiotyk nie tylko bardziej obniżyły masę ciała, lecz także poprawiły parametry endokrynologiczne, co wydaje się najważniejszym aspektem leczenia.
Oczywiście pamiętajmy, że to tylko jeden z elementów zmiany. Nie zastąpi on ruchu i zdrowej diety, ale dobrze je uzupełnia.