1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Felietony
  4. >
  5. Buciczki

Buciczki

Tomasz Jastrun (Fot. Krzysztof Opaliński)
Tomasz Jastrun (Fot. Krzysztof Opaliński)
Będę w „Oknie z wierszem”, naszej nowej rubryce, pokazywać poezję z moim komentarzem. Wiersz jest zwykle wielkim skrótem, jest esencją ludzkiej myśli i wyobraźni. Nie ma jednak dobrej definicji poezji, szczególnie ta współczesna, zwykle bez rymów, definicjom się wymyka. Po prostu wiemy, jeśli czujemy poezję, że to jest wiersz. Wszystkie dzieci są dobrymi malarzami i poetami, potem często tracą tę wrażliwość. Niektóre pytania dzieci są czystą poezją. Zapytałem rodziców, zapewne jako trzylatek: „Dlaczego jabłko ma tylko głowę?”, co oni skwapliwie zapisali. Lepszego wiersza już nie napiszę.

Pamiętam, jak w Sztokholmie, gdy prowadziłem spotkanie z Szymborską, ktoś z sali zapytał jak dziecko: „A co to jest poezja?”. Wisława popadła w wielkie zakłopotanie. Przypomniał mi się wtedy aforyzm Juliana Tuwima: „Znam się na poezji tyle, co ptak na ornitologii”. Podpowiedziałem go Szymborskiej, a ona zaraz pod nim się podpisała.

Dzisiaj poezja jest w odwrocie, czasy mamy mało poetyckie, tym bardziej więc warto czytać wiersze, bo te genialne mogą być jednym z dowodów na istnienie Boga.

Zacznę ten cykl rodzinnie, od wiersza mojego ojca, Mieczysława Jastruna, jednego z najbardziej cenionych polskich poetów drugiej połowy XX wieku. Mama, Mieczysława Buczkówna, też była znaną poetką. Byłem więc chyba skazany na poezję. W całym mieszkaniu książki piętrzyły się na półkach pod sufit, w pokojach mamy i taty grały maszyny do pisania, więcej, cały dom na nich grał, bo to był dom pisarzy, taki stalinowski pomysł, by zgromadzić literatów w jednym budynku (napisałem o tym niezwykłym domu książkę „Dom pisarzy w czasach zarazy”).

Wiersz „Buciczki” ktoś mi kiedyś przesłał z zapytaniem, czy to utwór mojego ojca. Nie znałem go. Nie mogłem go znaleźć w żadnym z wyborów wierszy ojca ani w jego tomikach. Jest piękny, więc bardzo chciałem, aby to był jego wiersz. I jaka radość, gdy po latach „Buciczki” znalazły się w jakimś zakurzonym tomiku ojca. Czemu ojciec nie dał go do żadnego wyboru swojej poezji, nie rozumiem, nie docenił go, a może się po prostu zagapił?

Buty, które wiele już przeszły, zawsze budzą we mnie emocje, mam kilka własnych wierszy i opowiadań z motywem butów. A te w wierszu ojca to moje buciki. Buciki dziecka. Dzieci ze swoją wrażliwością, wdziękiem i urodą zdają się „mieszkańcami nieba na ziemi”. Dziecko dla poety to wspaniały temat. A przecież ojciec, gdy dowiedział się, że mama jest w ciąży, wpadł w wielką rozpacz. Po traumie wojny nie chciał mieć dzieci. Zakochał się, gdy w szpitalu, odwinięty z pieluszki, obsikałem go złotym strumieniem.

Ojciec wywodził się jeszcze z epoki, dla której ważna była tradycja kultury, stąd w jego poezji wiele odniesień do mitologii, religii, czasami do malarstwa. Warto znać słynny obraz van Gogha, by przejąć się puentą tego wiersza.

Buciczki

Stoją pomięte, zmarszczone,

Połatane buciczki chłopczyka.

Kiedyś były całe i czerwone,

Dziś – prawy skrzelami oddycha,

A lewy – jak zwiędły liść klonu,

Przez wiatr i słotę rozpruty;

Stoją starte, pogięte

Siedmiomilowe buty

Czteroletniego chłopczyka.

A w nich ścieżki obiegnięte,

Gliniasta ziemia,

Droga w czerwonych głogach,

Nabazgrany zawzięcie poemat,

Godny buciorów van Gogha.

Tomasz Jastrun poeta, prozaik, krytyk literacki, czuły obserwator świata. Zawsze z książką obok poduszki.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze