Przed wami jeden z najgłośniejszych filmów ostatnich miesięcy. Wibrujący, błyskotliwy, obdarty z laurkowego pudru. Do tego z hipnotyzującą rolą Vicky Krieps. „W gorsecie” to obraz, który po prostu trzeba zobaczyć na dużym ekranie.
Piękna i charyzmatyczna Sisi po ponad dwóch dekadach ma już serdecznie dość spiętego świata austriackiej monarchii, a reprezentowanie cesarstwa to ostatnia rzecz, na jaką ma ochotę. O wiele bardziej ekscytująca wydaje jej się dekadencja – wyrusza więc w wielką podróż po Europie, aby spotkać się z dawnymi przyjaciółmi i rozniecić na nowo dawne fascynacje. Jednak dworskie obowiązki wzywają ją z powrotem, a jej próby uczynienia życia bardziej ekscytującym wywołują szok i zgorszenie. Czy Sisi wymyśli sposób na to, by mogła żyć tak, jak naprawdę chce? Możecie to sprawdzić już w ten weekend w kinach.
„W gorsecie” to opowiedziana z pazurem ponadczasowa opowieść o wolności, ale też śmiały i zachwycający wizualnie portret cesarzowej w fazie buntu. Przywodzący na myśl „Spencer” Pabla Larraína czy „Marię Antoninę” Sofii Coppoli obraz przedstawia widzom kobietę, która z jednej strony ciągle chciała więcej, a z drugiej – miała w sobie ogromne pokłady stoickiej mądrości. Film nie tylko prowokuje, ale też wymyka się wszelkim konwencjom, w dowcipny sposób odwracając do góry nogami stereotypową biografię filmową i tradycyjny dramat kostiumowy. W roli Sisi – skandalistki, rewolucjonistki i najbardziej intrygującej kobiety tamtej epoki – fenomenalna, nagrodzona Złotą Palmą w Cannes Vicky Krieps („Nić widmo”), która w swojej roli jest zadziorna i niesamowicie autentyczna. To prawdziwy klejnot aktorski, którego poczynania w świecie filmu z pewnością będziemy śledzić.
Zanim wybierzecie na seans „W gorsecie”, obejrzyjcie oficjalny zwiastun filmu.