Jeszcze w tym roku czeka nas premiera adaptacji najbardziej znanej powieści Lwa Tołstoja, pt. "Anna Karenina".
Joe Wright, reżyser pamiętnej "Dumy i uprzedzenia" postanowił wziąć się za bary z Tołstojem, ale z jego XIX-wiecznego języka zrobić dynamiczną opowieść o miłości, zdradzie i karze, której lwia część odgrywana jest na deskach teatru. W rolę Anny wcieli się Keira Knightley a jej mężem, Kareninem, zostanie Jude Law. Zestaw ciekawy, zwłaszcza, że Karenin - sądząc z opisu - nie był atrakcyjnym mężczyzną, ale umiłowanie do odpychającej charakteryzacji Jude Law miał zawsze - wystarczy obejrzeć "Drogę do zatracenia" z jego udziałem. Tymczasem "Anna Karenina" zapowiada się na zjawiskowe widowisko.
To już trzecia wielka adaptacja filmowa książki Lwa Tołstoja. 15 lat temu w role Anny Kareniny wcieliła się Sophie Marceau, a choć na ekranie prezentowała się pięknie w futrzanych czapach, to jednak nie zdobyła serc widzów. Nadal niedoścignionym wzorem, choć dziś już trochę melodramatycznym, jest Anna według Vivien Leigh (niezapomnianej w roli Scarlet O'Hara) z 1948 roku.Czy "nowa" Anna okaże się lepsza od filmowego pierwowzoru?
[iframe src="https://www.youtube.com/embed/rPGLRO3fZnQ" frameborder="0" allowfullscreen" width="100%"
height="315-->