W Moskwie – mieście, gdzie panują prawa dżungli, a warunki dyktują mężczyźni - najbezpieczniej do celu dowiezie cię... kobieta.
- Nie rozumiem, co cię tak dziwi – mówi do mnie, uśmiechając się zza kierownicy, młoda dziewczyna. – Tak jest najsolidniej i najbezpieczniej. W naszej firmie „na taksówce” jeżdżą tylko kobitki – dodaje. Ta firma to „Różowa taksówka” czyli firma transportowa, w której prym wiedzie płeć piękna. Za kierownicą różowych Volvo siadają tu wyłącznie kobiety. To najlepszy transport dla samotnych pań i matek z dziećmi - przekonują. Kulturalna obsługa, przepisowa jazda i bezpieczeństwo pasażera – „Różowa taksówka” ma zagwarantować wszystko to, czego nierzadko brakuje w samochodach kierowanych przez panów.
Kobieta za kółkiem taksówki to niby nic nadzwyczajnego. Ale nie w Moskwie. Tutaj jazda samochodem to zajęcie dla ludzi o mocnych nerwach. Takich, którzy wytrzymają nie tylko swobodne podejście do przepisów, ale także, w razie potrzeby, wykażą się solidnym zasobem przekleństw, a nawet mocną pieścią.
Bo co np. zrobić w sytuacji, jaką opisał jeden z moskiewskich kierowców: „Nie zmieściliśmy się na drodze z innym samochodem – zarysował mi karoserię. Gdy wyszedłem, by ocenić zniszczenia, ten ruszył i przewiózł mnie na masce kilkanaście metrów. To cud, że nic mi się nie stało.” O agresji na moskiewskich drogach nie bez powodu krążą legendy – doniesienia o rękoczynach, a nawet strzałach na skrzyżowaniach czy przejściach dla pieszych, gdzie doszło do rozbieżności między uczestnikami ruchu – są tam w zasadzie na porządku dziennym i nikogo nie dziwią. Gdy reporter TVN Andrzej Zaucha został pobity na ulicy, o mało nie doszło do skandalu międzynarodowego. Okazało się jednak, że podtekstu politycznego w tej sytuacji bynajmniej nie było – przechodzący przez drogę na zielonym świetle dziennikarz rozwścieczył pasażerów przejeżdżającego akurat po pasach samochodu.
Na moskiewskiej ulicy nie jest bezpiecznie, to fakt. Nie znaczy to oczywiście, że kobiety za kółkiem tu nie uświadczysz, o nie. Ale o tym, że Moskwa to miasto mężczyzn i na ulicy rację mają zawsze właśnie oni, jest przekonany każdy przedstawiciel płci męskiej. Takie warunki trudno uznać za sprzyjające dla kobiety za kółkiem.
Czy – by być skuteczną na moskiewskich trasach, kobieta za kółkiem musi „być mężczyzną”? Moja rozmówczyni przekonuje, że niekoniecznie. – Jeśli pod „byciem mężczyzną” rozumieć skakanie sobie do oczu, to odpowiedź brzmi: nie. W krytycznych sytuacjach zawsze ratuje mnie spokój, a nie mocne słowa. Chociaż czasami same cisną się na usta - przyznaje.
Ale niejedna kobieta-kierowca z taką pokojową rekomendacją się nie zgodzi. – Tu konflikty rozwiązuje się tylko siłą i nieważne, kto ma rację. Facet na drodze szybciej zdechnie, niż przyzna rację kobiecie. Zawsze będzie uważał, że to ona coś zrobiła źle i „w ogóle powinni zakazać wydawania prawa jazdy kobietom” – przekonuje znajoma, Ksenia. Nie jest taksówkarką, ale od wielu lat jeździ za kółkiem po rosyjskiej stolicy.
W „Różowej taksówce” nie kryją, że ważnym przyczynkiem do powstania „kobiecej” firmy są zagrożenia stwarzane przez mężczyzn i niebezpieczne incydenty, a nawet przestępstwa, do których dochodzi zwłaszcza w niezarejestrowanych taksówkach (w Rosji taksówką może być każdy samochód, co jest bardzo wygodne, ale czasami niebezpieczne).
Symbolem Nowego Jorku są żółte taksówski, w Berlinie kursują kremowe. Różowych w rosyjskiej stolicy jest wciąż niewiele. Ale nawet jeśli nie zdominują moskiewskich ulic, to może złagodzą obyczaje wśród tamtejszych kierowców. Chociaż bezpieczna jazda to nie jest to, co lubią najbardziej.