Czy dla wielu mężczyzn możliwe byłyby pięcie się po szczeblach kariery i praca po kilkanaście godzin dziennie, gdyby nie to, że w tym samym czasie ktoś (= ich żona) ugotował im obiad, ogarnął dom, przyprowadził ze szkoły ich dzieci? W precedensowym wyroku rozwodowym hiszpański sąd przyznał Ivanie Moral zadośćuczynienie za 25 lat nieodpłatnej pracy. Wyrok to zwycięstwo wszystkich kobiet, które pracują w cieniu swoich mężów, pozwalając im rozwijać karierę zawodową i pomnażać majątek, a które w momencie rozwodu zostają z niczym – oznajmiła prawniczka kobiety.
Hiszpański rząd przyznał rekordowe zadośćuczynienie kobiecie, która przez 25 lat zajmowała się domem i wychowywała dzieci. W tym czasie jej mąż rozkręcał własną firmę. Ponieważ przed ślubem para podpisała intercyzę, po rozwodzie kobieta zostałaby z niczym.
Ivana Moral wraz z mężem i dwiema córkami tworzyła rodzinę. Nie zdecydowała się na pracę zawodową, tylko domową. Przez 25 lat ciężko pracowała i nie dostawała za to żadnego wynagrodzenia, umożliwiając mężowi pracę zarobkową przy rozwijaniu własnej sieci klubów fitness. W momencie rozwodu mężczyzna był właścicielem luksusowych samochodów, motocykli czy farmy oliwnej. Ivana Moral nie miała wglądu do jego finansów ani praw majątkowych. Nie posiadała nawet karty do bankomatu, a mąż wydzielał jej pieniądze (co jest wyrazem przemocy ekonomicznej). Rozwój biznesu nie byłby możliwy, gdyby nie fakt, że mężczyzna nie musiał przejmować się kwestiami bardziej przyziemnymi, typu sprzątanie, zakupy czy odwożenie dzieci do szkoły. Dodatkowo sprzeciwiał się on pracy żony innej niż ta w domu.
Hiszpański sąd w precedensowym wyroku przyznał Ivanie Moral zadośćuczynienie za 25 lat nieodpłatnej pracy. Były mąż musi jej zapłacić około miliona złotych oraz comiesięczną emeryturę. Jak została wyliczona ta kwota? Poprzez dodanie minimalnej płacy we wszystkich latach, gdy Ivana Moral pracowała za darmo. Prawniczka Ivany Moral, Marta Fuentes, powiedziała, że wyrok to zwycięstwo wszystkich kobiet, które pracują w cieniu swoich mężów, pozwalając im rozwijać karierę zawodową i pomnażać majątek, a które w momencie rozwodu zostają z niczym.
Nieodpłatna praca kobiet stanowi od 10 do 39 proc. PKB
Praca w domu mało kiedy jest wyceniana. Do tego jest traktowana jako coś oczywistego i głęboko zakorzeniona w systemie. To dziewczynki są częściej angażowane do przyuczania się w pracach domowych. Później przenoszą to na dorosłe życie. Po aktywnym dniu pracy zawodowej w domu czeka na nie kolejny etat – sprzątanie, gotowanie czy służenie emocjonalnym wsparciem reszcie rodziny, i tak od rana do nocy. Problem w tym, że za ten drugi – nierzadko wyczerpujący – etat kobiety nie dostają wynagrodzenia. Jeśli decydują się całkowicie poświęcić rodzinie i prowadzeniu domu, nie zarabiają nic. Do tego taka praca bywa obiektem lekceważenia. Wiele osób nie traktuje jej poważnie. Dzieje się to już na poziomie słownictwa. Kobieta, która wychowuje dzieci, „siedzi” w domu. Mimo że wychowywania potomstwa w żaden sposób nie da się przyrównać do siedzenia. Do tego dochodzi kwestia nieregulowanych godzin pracy. Weekend? Wakacje? Urlop na żądanie? Od pracy w domu zazwyczaj nie ma wytchnienia.
Nieodpłatna praca kobiet nadal pozostaje niewidoczna i nieuwzględniana w raportach gospodarczych. Tymczasem ONZ szacuje, że może wynosić nawet od 10 do 39 proc. PKB i stanowić większy wkład w gospodarkę niż inne jej sektory, typu handel czy transport! 80 proc. osób pracujących na rzecz domu to kobiety. 90 proc. nie ma dostępu do zabezpieczenia społecznego, w tym emerytury. Szacuje się, że aż 42 proc. kobiet na świecie nie może pójść do pracy, bo zajmuje się dzieckiem czy innymi osobami z rodziny. W podobnej sytuacji jest zaledwie 6 proc. mężczyzn.
Dane zaczerpnęłam z artykułu Mileny Kabzy „Ogromna wartość nieodpłatnej pracy kobiet”, https://forsal.pl/gospodarka/artykuly/8379337,ogromna-wartosc-nieodplatnej-pracy-kobiet.html [dostęp: 23.03.2023 r.]