Sale! – to słowo łypie na nas zewsząd w czasie trwających właśnie wyprzedaży. Kusi, mami, zwodzi na manowce. Na szczęście coraz więcej osób nie daje się złapać w sieć fast fashion.
„W modzie im szybciej, tym lepiej”. Tą zasadą kierują się wielkie koncerny odzieżowe zalewające nas tonami ubrań. Tania odzież niskiej jakości spowodowała gwałtowny wzrost ilości produkowanych i wyrzucanych ubrań, które zalegają na gigantycznych wysypiskach rozsianych po całym świecie.
O rozsądek przy zakupach ubrań apeluje coraz więcej instytucji na całym świecie, powołując się głównie na kwestie ekologiczne. Szacuje się, że produkcja jednej koszulki pochłania 2700 litrów wody słodkiej, czyli tyle, ile średnio wystarcza jednej osobie na 2,5 roku. Produkcja odzieży i obuwia dla jednego obywatela UE wymaga średnio dziewięciu metrów sześciennych wody, 400 metrów kwadratowych ziemi i 391 kg surowców. Według raportu Parlamentu Europejskiego sektor tekstylny był trzecim co do wielkości powodem degradacji wody i użytkowania gruntów w 2020 roku.
Przytaczane dane dają do myślenia nawet najbardziej zatwardziałym fankom i fanom mody. Coraz więcej osób rezygnuje z zakupu nowych ubrań na rzecz używanych. Potwierdzają to badania konsumenckie, a także rosnące przychody platform sprzedażowych. W naszej części Europy spektakularny wzrost sprzedaży zanotowała litewska platforma Vinted (aż o 61 procent w 2023 roku).
Czytaj także: Artykuły wymyślonej potrzeby – konsumpcjonizm w Polsce. Rozmowa z autorem „Książki o śmieciach”
„Skąd masz taką piękną sukienkę?! – Z Vinted! Za grosze!”. To prawda, w litewskiej apce można znaleźć wiele świetnych ubrań znanych marek w atrakcyjnych cenach i w doskonałym stanie, choć większość z nich to rzeczy używane. Coraz rzadziej jednak używa się tego określenia, zastępując je szykowniej brzmiącymi nazwami: re-use, pre-owned, pre-loved, czy thrift (z ang. gospodarność, oszczędność)
Vinted powstało w 2008 roku, dziś ma ponad 100 milionów użytkowników w 21 krajach. W Polsce aplikacja jest dostępna od 2013, korzysta z niej już 10 milionów użytkowników.
Z badań przeprowadzonych na zlecenie litewskiej platformy w grupie ponad stu tysięcy członków platformy z ośmiu krajów Europy, w tym z Polski, wynika, że co trzeci Europejczyk (31 procent) kupuje więcej rzeczy używanych niż nowych. Prawie dwie trzecie użytkowników Vinted (65 procent) zadeklarowały, że co najmniej jedną czwartą ich garderoby stanowią rzeczy używane. Z kolei w przypadku 37 procent respondentów połowa lub większa część ich garderoby składa się z ubrań używanych.
Na tym tle wyróżniają się Polacy. Aż 40 procent badanych z Polski przyznało, że połowę ich garderoby stanowią ubrania z drugiej ręki, co plasuje nas w europejskiej czołówce.
Czytaj także: Minimalizm w życiu – moda czy pomysł na lepszą codzienność? Dylematy początkującej minimalistki
Dlaczego coraz chętniej sięgamy po ubrania z drugiej ręki? Po pierwsze ekonomia, po drugie ekologia. Z badania konsumenckiego, które w 2023 roku przeprowadziła agencja badawcza Stem Mark w gronie tysiąca Polek i Polaków w wieku od 18 do 50 lat wynika, że prawie połowa respondentów (48 procent) kupiła używaną rzecz, bo była ona tańsza niż nowa, a blisko 30 procent polskich respondentów przy zakupie używanych ubrań ma na względzie dobro środowiska naturalnego.
Dużą rolę odgrywa również moda na vintage, noszenie używanych ubrań nie jest już żadnym obciachem, a wręcz przeciwnie podkreśla indywidualność i umiejętność kreacji niepowtarzalnego stylu. Nie bez znaczenia jest też atawistyczna żyłka łowiecka: upolowane cudo z drugiej ręki cieszy o wiele bardziej niż nówka sztuka prosto ze sklepu.
Czytaj także: Im mniej, tym więcej. Oczyść swoją przestrzeń z rozpraszaczy
Choć w naszej części Europy króluje Vinted, istnieje wiele innych aplikacji umożliwiających kupowanie używanych ubrań. Wśród najpopularniejszych jest Vestiaire Collective, Flyp, Lucky Sweater, Grailed, Depop, Poshmark, Asos Marketplace. Niestety nie wszystkie działają w Polsce. Ich popularność nie uszła uwadze gigantów odzieżowych, które podchwyciły zainteresowanie ubraniami z drugiej ręki. Dział pre-owned ma już popularne Zalando, a niebawem używane ubrania będzie można kupić również w sklepach H&M. Szwedzki koncern inwestuje także w Sellpy, aplikację podobną do Vinted.
Czyżby to było światełko w tunelu nadmiernej produkcji i kultury konsumpcjonizmu? Można mieć taką nadzieję, ponieważ jak wynika z badań amerykańskiej firmy ThredUP, jednej z największych platform zajmujących się sprzedażą ubrań drugiej ręki, jedna trzecia dużych producentów odzieży zapowiada, że ograniczy produkcję, jeśli popularność mody z drugiej ręki utrzyma się lub będzie nadal rosła.
Czytaj także: Minimalizm a kompulsywne pozbywanie się rzeczy – jak znaleźć równowagę?
O ile pozbywanie się nadmiaru ubrań wpisuje się w zyskujący na popularności minimalizm, o tyle łowienie okazji na platformach z ubraniami używanymi może spiralę konsumpcjonizmu nakręcać. Dlatego, tak jak i wszędzie, w przypadku zakupów z drugiej ręki, warto kierować się zdrowym rozsądkiem. Zanim zatem kupisz kolejny czarny T-shirt, tylko dlatego, że kosztuje grosze, zadaj sobie trzy pytania: czy jest mi na pewno potrzebny? Czy nie jest zbyt podobny do tego, który mam już w szafie? Czy nie lepiej, zamiast kupować kolejne ubranie, przeznaczyć pieniądze na inny cel? Oparcie się pokusie przynosi czasem więcej satysfakcji niż niejeden zakup.
Źródła: „Raport: Polacy pokochali ubrania używane. Jesteśmy w europejskiej czołówce”, Izabela Popko, rp.pl; „Moda na używane ubrania. Nie tylko Vinted – oto lista luksusowych alternatyw”, Ireneusz Sudak, wyborcza.biz [dostęp: 27.06.2024]