Tłusty Czwartek. Zapusty. Wielkie święto łasuchów . Macie swoje ulubione przepisy na ostatkowe słodkości? Ja co roku przeżywam katusze pod hasłem „co wybrać?” z tego natłoku. Żołądek jeden, a pomysłów całe morze. Faworki? Karnawałowe róże? Oponki? A może pączki? Ale jeśli pączki, to jakie: tradycyjne czy raczej pączkowe wariacje? Smażone, a może pieczone? Małe, czy duże? Z różą, czy z powidłami? A może w ogóle bez nadzienia? Z pudrem, czy z lukrem? Znacie to? Dla mnie wybór jest tym bardziej bolesny, że ja je wszystkie naprawdę i bardzo szczerze lubię. A gdy już poczuję, że z niemocy wyborczej za chwilę oszaleje, zazwyczaj staje na tym, że skłaniam się ku pysznej i po wielokroć sprawdzonej klasyce. Dokładnie tak jak dziś.
ok. 20 sztuk
Ciasto:
2,5 szklanki mąki pszennej
1 szklanka mleka
1/4 szklanki cukru
1 opakowanie cukru z prawdziwą wanilią
1 jajko
4 żółtka
5 dag świeżych drożdży
50 g roztopionego masła
1 łyżka spirytusu
1 łyżka rumu
1/2 łyżeczki soli
Lukier:
1 szklanka cukru pudru
3-4 łyżki soku z cytryny
kandyzowana skórka pomarańczowa
Nadzienie:
konfitury z płatków róży lub marmolady różanej
Do smażenia
1 litr oleju rzepakowego lub 1 kg smalcu
Pokruszone drożdże wrzucamy do miski, wsypujemy cukier, wlewamy lekko ciepłe mleko oraz 2 łyżki mąki, całość mieszamy, odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.
Jajko i żółtka ucieramy z pozostałym cukrem.
Następnie do miski przesiewamy mąkę, robimy w niej wgłębienie, wlewamy drożdżowy rozczyn, masę jajeczną, sól, alkohol oraz masło.
Z całości zagniatamy i wyrabiamy jednolite ciasto, które odstawiamy do wyrośnięcia, aż podwoi swoją objętość.
Ciasto rozwałkowujemy na placek o grubości ok. 2 cm, szklanką wycinamy kola. Każde koło leciutko rozpłaszczamy w dłoniach, na środku kładziemy trochę nadzienia. Zlepiamy brzegi i formujemy z ciasta kształt kuli.
Gotowe pączki przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia.
Rozgrzewamy tłuszcz. Gotowość sprawdzamy wrzucając doń odrobinę ciasta, gdy natychmiast wypłynie, to znak, że temperatura jest już odpowiednia do smażenia.
Do rozgrzanego tłuszczu wkładamy po kilka pączków na raz, ale tak by się ze sobą nie stykały. Smażymy po 2-3 minuty z każdej strony. Wyjmujemy je łyżką cedzakową i odsączamy na papierowym ręczniku.
Lekko przestygnięte smarujemy lukrem i posypujemy skórką pomarańczową.
Lukier:
Cukier puder ucieramy z sokiem cytrynowym aż do uzyskania gładkiej, jednolitej konsystencji lukru.