Codziennie zjadaj tyle, ile chcesz, i ciesz się, jak smak się z dnia na dzień nieoczekiwanie zmienia. Prosta rzecz, skoro nawet ja dałam radę.
Bez dziwaczeń dla niewyrobionych, a ciekawych, jak smakuje.
Musisz mieć:
2 słoiki – polecam prawie litrowe
kapustę pekińską – wybierz największą, jaką tylko się da, najlepiej około 2 kg
malutką ostrą wydrążoną z pestek papryczkę
szczypiorek dojrzały, gruby, taki, którego nie chcesz kupić do innych potraw
2 duże lub 3 małe ząbki czosnku
1 łyżeczkę sproszkowanego chili
kawałek świeżego, obranego ze skórki imbiru długości połowy małego palca
tylko 1 płat glonów nori – nadmiar zdominuje smak
2 czubate łyżki mąki ryżowej (jeśli jej nie masz – kup, bo niczym nie da się jej zastąpić)
1 łyżkę cukru
1 szklankę dobrej, wysokomineralizowanej lub przegotowanej i następnie odstałej wody
Co zrobić:
- Liście wierzchnie odrzuć, głąb również, resztę poszatkuj tak jak lubisz. Otrzymaną olbrzymią stertę kapusty posól. Wetrzyj w nią sól, mocno przyciskając. Kapusta się zrelaksuje przez jakieś 2 i 1/2 godziny, żeby miała czas puścić sok. Ty w tym czasie robisz kleik ryżowy – proporcje są proste: na szklankę wody dwie czubate łyżki mąki i jedna nieczubata cukru, zagotuj wodę, posłódź, rozmieszaj w niej mąkę – i jest kleik.
- Kapustę, kiedy jest już miękka, w twardych białych miejscach opłucz i odciśnij.
- Dołóż sprasowany czosnek, chili, pokrojony na paseczki nori, imbir starty na tarce, paprykę i szczypior (ludzie wolą grubo krojony, a ja wolę cienko, więc zrób w dwóch słoikach i zobacz, co ci bardziej pasuje).
- Wymieszaj wszystko bez pośpiechu. Załóż rękawiczki, bo za paznokciami, żebyś nie wiem co robiła, na pewno masz niepotrzebne bakterie.
- Przełóż do słoików. Nie zakręcaj, tylko nakryj kuchennym papierowym ręcznikiem i zawiąż, żeby nie spadł. Odstaw w zacienione miejsce na blacie w kuchni, żebyś mogła do kimchi mówić i cieszyć się tym, co się w środku wyprawia.
Po trzech dniach sprawdź, jak smakuje i kiś dalej.