Wszyscy jej pragniemy i wszyscy się jej boimy. Czasem mylona jest z seksem. A przecież ma znacznie szerszy wymiar. Często niedoceniana. Albo demonizowana. Jak stworzyć prawdziwą bliskość w związku?
O co właściwie chodzi w pragnieniu bliskości? Dlaczego do niej dążymy, po co nam ona? Przecież można być zdystansowanym, chronić dostępu do siebie, nie narażać się na różne nieprzyjemności i zranienia z odrzuceniem na czele… Owszem, można, tylko że oznacza to życie na pół gwizdka – z zamkniętym sercem, w ciasnym pancerzu. Bez możliwości korzystania ze wszystkich odcieni emocji.
Ziyad Marar, autor książki „Bliskość”, mówi, że dążenie do tytułowej wartości bierze się z głębokiej potrzeby, by ktoś nas znał i byśmy my też znali tego kogoś. Twierdzi nawet, że chodzi tu o pragnienie odkrycia „prawdziwego ciebie” i „prawdziwego mnie” – po to, by je ze sobą połączyć. Z kolei hinduski mędrzec Osho zwraca uwagę na jeszcze inny aspekt: wchodzenie w intymny kontakt pozwala nam zbliżyć się do nieznanego, oswoić, zaakceptować i przyjąć jako własne.
Cztery składniki bliskości
Zdaniem Ziyada Marara, by mogła zaistnieć bliskość, niezbędne są: wzajemność, sekretność, emocje i życzliwość. Wzajemność – bo nie możesz być blisko z partnerem, jeśli nie ma w nim gotowości, by się otworzyć. Sekretność – bo wchodzicie w obszary niedostępne dla innych, poznajecie swoje pragnienia i pobudki, jakimi się kierujecie; wiecie, co was martwi i porusza. Temperatura emocji jest wyższa niż przy innych kontaktach, a nastawienie z założenia życzliwe.
Mimo to bliskość wywołuje lęk, bo zmusza do odsłonięcia się, ujawnienia pewnych, czasem bolesnych, prawd. Do rezygnacji z mechanizmów obronnych i porzucenia kontroli. To wszystko kojarzy się z zagrożeniem. Sprawia, że bliskość może być pełna napięcia, niestabilna. Chyba nie ma osoby, która nie nosi w sobie ran czy nie poczuła się kiedyś odtrącona. Sęk w tym, że czasem, opierając się na pojedynczych doświadczeniach, spodziewamy się ciosu od wszystkich, którzy się do nas zbliżają. Nakładamy kalki z przeszłości na obecne sytuacje. Gotowi jesteśmy zrobić wszystko, by uniknąć rozczarowań. Chronimy się dumni z tego, że teraz już potrafimy o siebie zadbać. Tymczasem właśnie dlatego, że jesteśmy dojrzalsi, mocniejsi, lepiej znamy siebie i świat – najlepsze, co możemy zrobić, to zaryzykować! Jeśli czujesz ból z powodu wewnętrznych ran, pamiętaj, że nie zabliźnią się one, jeśli nie zostaną odsłonięte. Potrzebujesz je otworzyć – to jedyna szansa na uzdrowienie.
Z czego bierze się lęk przed bliskością?
Lęk przed bliskością związany jest ze wstydem. Każdy ma takie elementy w sobie, które chciałby ukryć przed innymi. Każdy został kiedyś wyśmiany, umniejszony. Otworzyć się przed partnerem, to trochę jak stanąć przed nim nago – bez makijażu, zasłon dymnych, masek. W bliskości chodzi przede wszystkim o prawdę. O to, by ją uznać, ujawnić. Najpierw przed sobą. Osho utrzymuje, że nie ma nic piękniejszego od bycia sobą. Zresztą, jak miałbyś przeżyć coś prawdziwego, jeśli nie jesteś prawdziwy? Z prawdą nie opłaca się chodzić na kompromisy – ostrzega Hindus. „Dla prawdy zaryzykuj wszystko; inaczej pozostaniesz w stanie odłączenia. Będziesz robił wiele rzeczy, ale żadna z nich nie przydarzy ci się naprawdę. Będziesz zmieniał miejsca, ale nigdy nigdzie nie dotrzesz. Wszystko stanie się absurdalne. To tak, jakbyś był głodny i wciąż marzył o jedzeniu”.
Pierwszy krok to akceptacja samego siebie – nie ma sensu szukać jej u innych. Przyjmij całą prawdę o sobie – o swojej wartości, ale też niedoskonałości. Tylko wtedy możesz zbliżyć się do drugiego człowieka i zbudować intymną relację z samym sobą. Zdaniem Osho, żeby być prawdziwym wobec siebie, należy spełnić trzy warunki:
1. Wsłuchać się w wewnętrzny głos – nie dać się zwieść tym, którzy mówią, jaki masz być.
2. Zrezygnować z maski.
3. Żyć w teraźniejszości – każde zakłamanie przychodzi z przeszłości albo przyszłości.
Ukrywanie prawdy – pod maską sukcesów czy obojętności – to ogromny wysiłek i strata energii. Osho opowiada, że Aleksander Wielki po tym, jak podbił świat, zamknął się w swoim pokoju i zapłakał. Wcześniej zdarzało mu się być w poważnych tarapatach, stawał twarzą w twarz ze śmiercią, ale nigdy nie uronił łzy. Dlaczego więc rozkleił się wtedy, kiedy świat leżał u jego stóp? Oto jego odpowiedź: „Teraz, gdy odniosłem sukces, wiem, że poniosłem klęskę. Wiem, że stoję w tym samym miejscu, w którym byłem, kiedy zaczął się ten cały nonsens związany z podbijaniem świata. Zdałem sobie z tego sprawę, ponieważ nie ma już innego świata do podbicia; inaczej mógłbym kontynuować podróż, mógłbym podbijać kolejny świat. Teraz nie ma drugiego świata do zdobycia, teraz nie ma nic do zrobienia – i nagle zostałem sam ze sobą”.
Nadmiar i niedomiar
Otworzyć serce – czasem wymaga to nie mniejszej odwagi niż podbicie świata. Każde zbliżenie się do drugiej osoby wiąże się z ryzykiem. Ale też esencją życia jest brak bezpieczeństwa, doświadczanie, eksperymentowanie. – Próbując się ochronić, niszczysz swoje życie. Pełne zabezpieczenie to śmierć – mówi Osho. Nikt nie obieca ci, że relacja, w którą wchodzisz, będzie w stanie unieść prawdę. Nie przekonasz się, co może ci dać, dopóki tego nie sprawdzisz.
Na pewno warto zadbać o granice. Kiedy potrafisz zachować własną odrębność, łatwiej ci pozwolić sobie na bliskość. Ziyad Marar ostrzega, że brak barier, zbytnia poufałość i otwartość odstraszają bliskość – kiedy całkowicie rezygnujesz z własnej prywatności, paradoksalnie wprowadzasz dystans. „Podstawowym warunkiem wpuszczenia kogoś do środka jest absolutna pewność, że można go nie wpuścić albo wyrzucić”.
Bliskość wiąże się z odkrywaniem – pary, które nie mają już przed sobą żadnych tajemnic, mogą stracić dar jej odczuwania. Marar mówi, że w relacjach tańczymy wokół nadmiaru i niedomiaru ujawniania się: – Zbyt mało ujawniania – mijamy się okryci pancerzem, zbyt dużo – stajemy się dla drugiej osoby przezroczyści jak powietrze.
Zwykle jednak cierpimy z powodu braku bliskości – ściśnięci lękiem, że drugi człowiek wchłonie nas, odbierze nam wolność, przytłoczy oczekiwaniami. A przecież pozwolenie sobie na bliskość nie oznacza wejścia w stan permanentnego kontaktu z partnerem. Czasami pojawi się potrzeba oddalenia, bycia sam na sam ze sobą – to normalne i zdrowe. Ważne, żeby pozostawać wtedy blisko siebie. Zadbać o swoje samopoczucie, o dobry kontakt ze sobą. W końcu to najważniejsza relacja w twoim życiu.