Nie trzeba iść do wróżki, żeby wiedzieć, co wyniknie z wielu sytuacji. Niestety. Jeśli czegoś chcemy, zwykle lekceważymy sygnały ostrzegawcze. Efekt? Godziny spędzane w gabinetach psychoterapeutów, aby wyplątać się z tego, czego można było uniknąć.
Pozytywne myślenie lansowane przez setki poradników bardzo się przydaje. Ale tylko w niektórych sytuacjach. Gdy jest nam źle, warto się pocieszyć, że będzie lepiej, ale nadmierny optymizm często prowadzi na manowce. I to nie tylko wtedy, gdy zamiast wziąć się do roboty, zachęceni przez superporadniki po prostu wizualizujemy swój sukces. Również wtedy, gdy dokonując życiowych wyborów, nie zważamy na sygnały ostrzegawcze, wierząc, że jakoś to będzie. A potem jesteśmy zaskoczeni, że co prawda jakoś jest, ale wcale nie tak, jakbyśmy chcieli.
Monika, 48 lat, matka dwojga dzieci. Inteligentna, wykształcona, bardzo ładna, świetnie radziła sobie w życiu. Aż do teraz, gdy mąż zabrał jej syna i nie dopuszcza do żadnych kontaktów. Sąd wydał decyzję, że do czasu orzeczenia rozwodu syn ma przebywać z ojcem. Monika krąży między sądem, szkołą a rzecznikiem praw dziecka. Jak na razie jej działania nie przynoszą żadnych efektów. Zresztą syn nie chce się z nią kontaktować. Wybrał ojca, choć jeszcze niedawno był jej ukochanym syneczkiem. Monika rozpacza, miota się, nie może pojąć, jak jej mąż, z którym przeżyła kilkanaście lat, mógł jej to zrobić. Czemu nie liczy się z jej uczuciami? Czemu zabrał jej dziecko? Na pierwszy rzut oka historia zadziwiająca. Co takiego zrobiła Monika, że mąż stał się jej wrogiem? Kompletnie nic nie przychodzi jej do głowy. Niezrozumiała sprawa. Ale odkopanie przeszłości pozwala odkryć to, co wszyscy wiemy: że historia lubi się powtarzać. Zacznijmy od początku. Monika i Adam poznali się w niesprzyjających okolicznościach. Mieszkali w różnych krajach. On miał żonę i syna, ona męża i córkę. Po kilku spotkaniach zaproponował, żeby przyjechała do niego. Był przystojny, inteligentny i bogaty. Monika nie namyślała się długo. Zostawiła mężowi list pożegnalny i razem z córką wyjechała do ukochanego. Co się stało z jego żoną? Nie wiadomo. Monika nie próbowała dociekać. Za to w spadku po niej dostała syna. Mąż chciał, żeby został piłkarzem. Żona nie umiałaby zadbać o jego karierę. Z dwójką dzieci wrócili do kraju. Tu jeszcze nie mąż, na razie tylko narzeczony Moniki, zaczął prowadzić jakieś ciemne interesy. Pewnie to robił już dawniej, ale Monika teraz się zorientowała. Docierały do niej jakieś strzępy, ale nie chciała wnikać, o co chodzi. Jej życie to była bajka. Basen przed domem, jacht na Morzu Śródziemnym, podróże po całym świecie. Była szczęśliwa. Co prawda mąż mało się interesował jej sprawami. Sam podejmował wszelkie decyzje. Nie chciał, by pracowała, wolał, żeby siedziała w domu. Niechętne widział nawet jej kontakty z rodzicami. Rozliczał ją z wydawanych pieniędzy, kontrolował korespondencję, nie pozwalał na spotkania z przyjaciółmi. Ale Monika czuła się bezpiecznie, on jej wystarczał za wszystkich, choć często nie było go w domu. Wkrótce urodził się ich syn. Monika zajęła się dzieckiem, wszystko było dobrze. I nagle, po 10 latach od ślubu, wręczył jej pozew rozwodowy i kazał wyprowadzić się z domu. Nie zgodziła się, więc zabrał syna i zamieszkał z inną kobietą. O dom walczy sądownie. Monika nie może wyjść z szoku. Jak on mógł jej to zrobić?
Nie chcę moralizować. Ale, czy wiążąc się z gangsterem, można liczyć na to, że akurat w stosunku do mnie będzie postępował uczciwie?
Wiele kobiet myśli pozytywnie, a może raczej zapomina o myśleniu. Przyszedł pijany do moich rodziców, by się oświadczyć. Byłam wściekła, ale wybaczyłam. Pierwszy raz uderzył mnie na długo przed ślubem. To początki tysięcy historii małżeństw z alkoholikiem i mężczyzną stosującym przemoc. Wiara w to, że on się zmieni, to chyba najbardziej destrukcyjny przejaw pozytywnego myślenia, które jest równie powszechne, jak brak świadomości, że zmianę warto zacząć od siebie. Ale myślenie pozytywne to nie tylko kobieca specyfika. Przyszedł do mnie mężczyzna w średnim wieku, który dowiedział się, że żona go zdradza. Związał się z nią, gdy miała 18 lat, była jeszcze w liceum, on był grubo po trzydziestce. Teraz ona skończyła studia, po raz pierwszy poszła do pracy i zaczęła żyć własnym życiem. Czuje się winna, ale nic nie poradzi na to, że już go nie kocha. Zafascynował ją, gdy była dziewczyną. Natychmiast chciał mieć dziecko, inaczej groził, że ją opuści. Mając 19 lat, została matką. Wybudował dla niej dom, którego nie chciała, tuż obok jego rodziców. Wtłoczył w rolę żony i matki, nim sama wiedziała, kim jest. Przez kilka lat próbowała się dostosować. Aż odkryła, że to nie dla niej. Gdyby spotkali się teraz, pewnie nie zwróciłaby na niego uwagi. Wszyscy wiemy, że człowiek dorasta i stara się uniezależnić od rodziców. Gdy mężczyzna wchodzi w rolę ojca wobec swojej żony, też musi się z tym liczyć. On chciał ją sobie wychować. Wierzył, że zawsze będzie dla niej autorytetem. A ten bunt można było przewidzieć. Z miłości do niego zbuntowała się przeciw swoim rodzicom, wyprowadziła z domu, urodziła dziecko. Teraz z miłości do siebie zbuntowała się przeciw niemu. Zaskakujące zwroty akcji zwykle wpisane są w sytuację od początku.