Tomasz Schuchardt w najnowszym wywiadzie dla „Zwierciadła” opowiedział o ojcostwie, dorastaniu córek i własnych lękach o przyszłość. Przyznał, że boi się o świat, w którym będą żyły Tosia i Mira, o to, czy nadąży za zmianami i nowymi technologiami, które będą kształtować ich pokolenie. Jednocześnie podkreślił, że wraz z żoną stara się wychowywać dziewczynki bez lęku – ucząc je odwagi, samoświadomości i tego, jak radzić sobie z rzeczywistością, zamiast się jej bać.
Wywiad pochodzi z magazynu „Zwierciadło” 12/2025
- Tomasz Schuchardt w rozmowie dla „Zwierciadła” opowiedział szczerze o ojcostwie, dorastaniu córek i o tym, jak postrzega męskość oraz dojrzałość.
- Przyznał, że boi się o przyszłość swoich córek, Tosi i Miry, zwłaszcza o świat, w którym będą dorastały – o nowe technologie i zmieniające się sposoby komunikacji.
- Podkreślił jednak, że wraz z żoną stara się nie wychowywać ich „w szklarni”, lecz uczyć rozumienia rzeczywistości z jej blaskami i cieniami.
- Aktor mówił też o swojej nieumiejętności przyjmowania komplementów i o kobiecym pierwiastku, który w sobie dostrzega.
- Dla Schuchardta prawdziwa dojrzałość i męskość to troska o bliskich, odpowiedzialność za słowa i czyny oraz – jak powiedział z uśmiechem – „zaprzestanie kłamania”.
Tomasz Schuchardt, jeden z najbardziej utalentowanych aktorów swojego pokolenia, znany z filmów takich jak „Dom dobry”, „Brat”, „Ministranci” czy seriali „Czarne stokrotki” i „Breslau”, w najnowszym wywiadzie dla magazynu „Zwierciadło” opowiedział o swoim życiu prywatnym. W rozmowie poruszył tematy ojcostwa, dorastania córek i własnych wątpliwości dotyczących świata, w którym będą żyły jego dzieci. Aktor, który niebawem pojawi się również jako Wokulski w nowej adaptacji „Lalki”, po raz kolejny pokazał, że nie boi się mówić wprost o emocjach i słabościach.
„Boję się, bo nie wiem, co będzie ze światem”
W rozmowie z magazynem „Zwierciadło” Schuchardt przyznał, że ojcostwo to dla niego nie tylko radość, ale i źródło niepokoju. Zastanawia się, jak poradzi sobie z rzeczywistością, w której dorastać będą jego córki – Tosia i Mira. Na pytanie, czy boi się o swoje córki, odpowiedział:
„Boję się, bo nie wiem, co będzie ze światem. Czy będę umiał reagować, znał technologie, które będą obowiązywać, kiedy Tosia i Mira podrosną. Już teraz nie mam na przykład TikToka. A za paręnaście lat będzie coś jeszcze zupełnie innego, jakieś inne platformy porozumiewania się młodych pokoleń. Czy będę miał do nich dostęp?”
Aktor nie ukrywa, że lęk o przyszłość córek towarzyszy mu na co dzień, ale stara się nie przenosić swoich obaw na dzieci. Wspólnie z żoną rozmawiają z dziewczynkami o świecie takim, jaki jest – z jego blaskami i cieniami.
„Pod względem przemocy boję się o moje dziewczyny może o tyle mniej, że wiem, jaka jest moja żona, jaki jestem ja: przemycamy w rozmowach różne rzeczy, mówimy, jak świat wygląda, z jego plusami i z minusami. Staramy się nie straszyć, ale też nie trzymać ich w szklarni”.
„Tosia rośnie na naprawdę fajną, pewną siebie babkę”
Mimo obaw, w głosie aktora słychać przede wszystkim dumę i czułość wobec córek.
„Wydaje się, że na razie nieźle to funkcjonuje. Mira jest jeszcze malutka, ale Tosia rośnie na naprawdę fajną, pewną siebie babkę. Kurczę, trzymam za nią kciuki, żeby tak było dalej. I za nas, żebyśmy nie spieprzyli tego, co już się udało zrobić”.
To wyznanie pokazuje, że Schuchardt traktuje rodzicielstwo jak proces – wspólne dojrzewanie i naukę odpowiedzialności.
W dalszej części rozmowy aktor odnosi się do swojej osobowości i tego, jak odbiera samego siebie – zarówno w pracy, jak i w relacjach z innymi. Na pytanie, czy umie przyjmować słowa uznania i podziwu, odpowiedział:
„Absolutnie nie. To znaczy cieszę się, kiedy znajomy wyśle SMS: »Widziałem cię w tym i w tym, bardzo fajne«, ale oko w oko, to klasycznie – jak chyba wielu Polaków – od razu się spinam, kryguję, obracam w żart. Albo odbijam piłeczkę, mówię: »To nieważne, ale za to ciebie w czymś widziałem, fajna rola...« jakbym odrzucał gorącego ziemniaka.”
Z dystansem mówi o własnej wrażliwości, dodając:
„Uważam, że faktycznie mam w sobie dużo kobiecego pierwiastka. Zresztą na początku drogi, jeszcze w szkole teatralnej, najważniejsze dla mnie rady i wskazówki dostałem od kobiet.”
„Mam dużą niezgodę na siebie na ekranie”
Choć jest jednym z najczęściej nagradzanych aktorów swojego pokolenia, Schuchardt przyznaje, że nie lubi oglądać siebie na ekranie.
„Jak mam możliwość niebycia na premierze, zdecydowanie wybieram niebycie, a jak już muszę być, bo mam taki wpis w kontrakcie, to siedzę w sali kinowej i staram się oglądać tak, żeby skupiać się na wszystkim innym poza mną. Mam dużą niezgodę na siebie na ekranie, która z czasem tylko mi się pogłębia.”
Dojrzałość to troska i odpowiedzialność
Na pytanie o to, czym dla niego jest dojrzałość, aktor odpowiada z typowym dla siebie humorem, ale zaraz potem dodaje refleksję, w której znów pobrzmiewa ton odpowiedzialnego ojca i partnera.
„Ból kręgosłupa w odcinku lędźwiowym [śmiech]. Nie, nie... Zastanawiałem się nad tym i dojrzałość umiejscawiam jakoś zaraz obok męskości”.
Z kolei męskość to według mnie zarówno troska – o innych, o moje córki – ale też odpowiedzialność za to, co się mówi i robi. To słowność, na przykład w stosunku do mojej żony. Takim ideałem jest w ogóle zaprzestanie kłamania”.
Całą rozmowę przeczytasz w magazynie „Zwierciadło” 12/2025
Tomasz Schuchardt – rocznik 1986. Jest absolwentem PWST w Krakowie. W tym roku odbyły się premiery produkcji, w których wystąpił: seriali „Breslau” i „Czarne stokrotki” oraz filmów „Dom dobry”, „Ministranci”, „Brat”, „To się nie dzieje”. Trwają też zdjęcia do „Lalki”, wyczekiwanego serialu Netfliksa, w którym gra Wokulskiego. Ma na koncie wiele nagród, w tym Orła, Złote Lwy i dwie nagrody indywidualne na FPFF w Gdyni.