Jak poznać, że na skali od dusigrosza do utracjusza komuś bliżej jest do tej drugiej skrajności? Nie trzeba sprawdzać, czy w komodzie przechowuje skarpetki wypchane drobniakami ani czy w notatniku prowadzi szczegółowy budżet osobistych wydatków. Wystarczy wsłuchać się w słowa, jakich używa, gdy rozmowa zejdzie na temat pieniędzy, zakupów czy oszczędności.
Co to właściwie znaczy być nierozważnym finansowo? Brytyjski magazyn „Global Banking and Finance Review” wskazuje kilka zachowań i nawyków, przez które można doczekać się łatki osób rozrzutnych i lekkomyślnych. Jednym z nich jest wydawanie środków pod wpływem emocji bez dokładnego przewertowania konkurencyjnych ofert i przemyślenia, czy dany produkt lub konkretna usługa rzeczywiście są nam potrzebne. Równie szkodliwe mogą okazać się: brak poduszki finansowej na czarną godzinę, życie ponad stan i popadanie w długi, zaleganie z płatnościami czy nagminne zaciąganie pożyczek, ale także ignorowanie okazji inwestycyjnych.
To, że zarządzanie finansami nie jest naszą mocną stroną, może wyjść na jaw nie tylko w momencie, gdy zostaniemy przyłapani na gorącym uczynku – na przykład spacerując po galerii handlowej z naręczami toreb albo wówczas, kiedy do drzwi zapuka komornik. Według ekspertów stosunek do pieniędzy jak na dłoni widać także w języku, jakim się posługujemy. Serwis „YourTango” stworzył interesującą listę zdań ze słownika niegospodarnych ludzi, które powinny zadziałać na każdego jak zimny prysznic. Co rusz padają one z twoich ust lub są non stop używane przez kogoś ci bliskiego? W takim wypadku warto bliżej przyjrzeć się temu, jak obchodzicie się z zawartością portfela.
Widzisz, że z konta ubyła większa kwota, niż sugerowałby to zdrowy rozsądek, ale postanawiasz, że pomartwisz się tym kiedy indziej? Jeśli przekroczysz limit na karcie i machniesz na to ręką, rzucając przy tym wymijające: „Zajmę się tym za jakiś czas”, uświadom sobie, że może być to próba wyparcia negatywnych doświadczeń. „Ludzie często oddają się zakupom, kiedy odczuwają smutek” – piszą badacze z Uniwersytetu Michigan w pracy „The Benefits of Retail Therapy: Making Purchase Decisions Reduces Residual Sadness”. Jednocześnie przestrzegają, że zakupowy eskapizm tylko pomnoży nasze zmartwienia, bo przecież co się odwlecze, to nie uciecze. Prędzej czy później będzie trzeba stawić czoła konsekwencjom swoich działań. I choć bywa to kuszące, naprawdę nie warto zrzucać ich na barki samego siebie z przyszłości. Im szybciej zapanujesz nad finansami, tym lepiej.
Do tej samej kategorii możemy też zaliczyć zdania typu: „To nic, niedługo spodziewam się podwyżki”. Nie warto prowadzić stylu życia, który wykracza poza nasze aktualne możliwości. Nawet jeśli otrzymamy upragniony awans, może się okazać, że zdążyliśmy narobić sobie długów, które nie pozwolą nam w pełni cieszyć się nowym stanowiskiem.
„Pieniądze raz są, raz ich nie ma”
Niby święta prawda, ale wiele zależy od kontekstu. Zdania tego typu nie powinny być wytłumaczeniem dla marnego zarządzania domowym budżetem. Oczywiście czasem warto pozbyć się większej kwoty i pojechać w wymarzoną podróż lub zrealizować kurs, o jakim od dawna myśleliśmy. Wcześniej należałoby jednak upewnić się, czy faktycznie w tej chwili nas na to stać.
Gdy poprzez impulsywne zakupy próbujemy poradzić sobie ze stresem, lękiem czy samotnością, często przyznajemy bez głębszej refleksji: „To było silniejsze ode mnie”. Krótkotrwały wzrost poziomu dopaminy przyćmiewa nam osąd. Chcąc odzyskać poczucie kontroli, zdarza nam się całkowicie przekazać ster emocjom, które – ujmując to łagodnie – nie są najlepszym finansowym doradcą. Oczywiście nie chodzi o przyjęcie ascetycznego stylu życia i rezygnację z wszelkich przyjemności. One także są nam niezbędne. Jednak warto mieć z tyłu głowy, że spontaniczny (i w gruncie rzeczy pozbawiony racji bytu) zakup, może przekreślić nasze większe, długoterminowe plany.
Z jednej strony to dobrze, że zdajemy sobie sprawę z naszych niefrasobliwych przyzwyczajeń. Z drugiej – należy sprawdzić, co kryje się za takimi sformułowaniami. Czy wypowiadając je, chcemy się jedynie usprawiedliwić i dalej szastać pieniędzmi, nawet jeśli towarzyszy temu poczucie wstydu, czy wolimy wyciągnąć wnioski i uczyć się na błędach?
„Ale przecież to się opłaca”
Jak w pracy „Financial shame spirals: How shame intensifies financial hardship” zauważa Jon Jachimowicz z Uniwersytetu Harvarda, trudności finansowe są źródłem wstydu, który z kolei jest motorem napędowym do popadania w jeszcze większe pieniężne tarapaty. Wyrwanie się z tego cyklu nie jest proste. Zamiast tego łatwiej jest nam racjonalizować nasze nieodpowiedzialne decyzje, tłumacząc je np. promocjami czy wyjątkowymi cechami zakupionego produktu.
„Po prostu chciałem(-em) sprawić sobie przyjemność”
Zrobić dla siebie coś miłego to nie grzech. Jednak nie zawsze musi to skutkować naruszeniem finansowego bezpieczeństwa. Szczególnie jeśli, stojąc w kolejce do kasy, doskonale wiesz, że już jesteś pod kreską. Na szczęście istnieje wiele sposobów na poprawę samopoczucia, które nie wymagają sięgania po portfel.
„Zasłużyłem(-am) na to”
Podobny wydźwięk ma także krótkie: „Przecież na to zasługuję”. Eksperci przypominają, że w wydawaniu pieniędzy nie powinniśmy kierować się takim myśleniem. Możesz w pełni zasługiwać na nowe auto lub wakacje w tropikach, ale zupełnie nie mieć na to środków.
Ten zwrot również możemy usłyszeć od kogoś, komu brakuje podstawowej wiedzy o osobistych finansach i chęci wzięcia odpowiedzialności za swoje wybory. Zamiast skrupulatnie zaplanować miesięczny budżet i odzyskać utracony spokój, lepiej jest przecież zrzucić winę na wszystko wokół. Jest to jednak droga donikąd. Natychmiastowa gratyfikacja w postaci zamówienia następnej przesyłki nie sprawi, że w dłuższej perspektywie będziemy czuć się lepiej.
„Spłacę to w przyszłym miesiącu”
Ciąg dalszy odkładania na później. Są rzecz jasna takie zobowiązania, których nie sposób odsunąć w czasie. Jeśli jednak pojawia się taka możliwość, wiele osób chętnie z niej skorzysta, co niekoniecznie jest dobrym rozwiązaniem.
Według branżowych specjalistów niepokojące może być również uciekanie od nadpłacania „nadprogramowych” kwot w przypadku kredytów czy pożyczek, kiedy mamy w zanadrzu wolne środki. Zwłaszcza jeśli, zlecając przelew, planujemy już wyjście na zakupy. Nie zaszkodzi zastanowić się, czy nie byłoby rozsądniej odpuścić sobie rajd po sklepach i już dziś zacząć dążyć do jak najrychlejszego powrotu na właściwe tory i życia bez obciążeń w postaci rat.
Źródło: „11 Phrases Financially Irresponsible People Use Often, According To Psychology”, yourtango.com [dostęp: 23.03.2025]