Nie zakładałam, że uda mi się napisać bestseller. Nawet teraz do końca nie wierzę w to, co się dzieje. Dlatego nie osiadam na laurach, ciągle piszę. Mam nowe pomysły – mówi Ałbena Grabowska, autorka sagi „Stulecie Winych”, której ekranizacja już w marcu na ekranach telewizyjnych.
Na ekrany telewizji wchodzi właśnie serial, oparty na Pani sadze „Stulecie Winnych”. Jakie to uczucie?
Absolutnie wspaniałe. Nie da się tego porównać z niczym innym. Obserwowałam jak postaci, które sama stworzyłam ożywają na ekranie. Życzę każdemu pisarzowi takiej satysfakcji i radości.
Kiedy zakiełkował w Pani głowie pomysł stworzenia historii o rodzinie Winnych?
Po napisaniu trzech powieści obyczajowych, tj. Coraz mniej olśnieni, Lady M. i Lotu nisko nad ziemią poczułam, że jestem gotowa na większą formę. Uznałam, że nie ma nic bardziej epickiego niż saga. Opowieść o rodzinie zamieszkującej podwarszawski Brwinów przyszła niejako do mnie sama.
Czy kiedy rozpoczynała Pani przygodę z pisaniem, spodziewała się Pani takiej popularności wśród czytelników?
Absolutnie nie. Nie zakładałam, że uda mi się napisać bestseller. Miałam nadzieję, że moje powieści będą czytane. Każdy pisarz pragnie czytelników, popularności. Zainteresowanie czytelników i blogerów, sukces „Stulecia Winnych” był wielkim zaskoczeniem, ale i radością. Nawet teraz do końca nie wierzę w to, co się dzieje. Dlatego nie osiadam na laurach, ciągle piszę. Mam nowe pomysły.
Z zawodu jest Pani neurologiem. Jak to się stało, że w ogóle zaczęła Pani pisać książki?
Nie planowałam w ogóle pisania książek. Nie marzyłam, aby zostać pisarką. Chciałam zapisać wspomnienia związane z moją bułgarską rodziną. Zrobiłam to na tyle dobrze, że książka została wydana. Pewnie na tym bym poprzestała, gdyby nie propozycja napisania bajki terapeutycznej. Udało mi się stworzyć uroczą historię o małpiszonku, który choruje na padaczkę. I pewnie znów na tym by się skończyło, gdyby mój syn nie poprosił o napisanie książki o nim i dla niego. Napisałam pierwszą część bajki o chłopcu, który wolał gry komputerowe od prawdziwego życia, potem część drugą. Wtedy już wiedziałam, że potrafię pisać historie. Pozwoliłam sobie na to. Trzy kolejne powieści miałam praktycznie w głowie i przelałam na papier. Potem przyszła saga i popularność.
W dalszym ciągu pracuje Pani w zawodzie lekarza. Czy bycie pisarką jest aktualnie Pani pasją, hobby czy może sposobem na życie?
Już coraz mniej pracuję jako lekarz. W zeszły roku odeszłam ze szpitala. Już nie potrafiłam godzić dwóch zawodów. Teraz pracuję jedynie w przychodni. Wciąż przyjmuję pacjentów, ale tylko dwa razy w tygodniu. Nie bez znaczenia jest fakt, że moje dzieci bardzo mnie teraz potrzebują. Jestem ogromnie oddana ich pasjom. Swój czas dzielę między dzieci i książki.
Z którym z bohaterów sagi jest Pani najbliżej?
Najbliższe są mi Bronia i Ania. O Bronisławie Winnej myślę z podziwem. Gdyby miała możliwości, urodziła się w innej rodzinie, byłaby jedną z tych kobiet, które zmieniają świat. Ona scala całą rodzinę. Bierze na siebie troski wszystkich i codzienne sprawy. Właściwie poza książkami nie zachowuje nic dla siebie.
Ania z kolei jest niezwykła. Inteligentna, bardzo wrażliwa, chce się uczyć. Ma dar jasnowidzenia. Wydaje się, że nie przeżyje, urodziła się z takim trudem. Jest niezwykle złożoną osobą. Dane jej było przeżyć wielką miłość. Tyle, że było to uczucie niespełnione. Musiała patrzeć jak jej ukochany żeni się z Manią, jej własną siostrą. Życie Ani nie jest wolne od trosk. Musi się zmagać z niespełnieniem, odrzuceniem. Cierpi, kocha, bywa szczęśliwa, rzadko spokojna. Jak ja. Jak wszystkie kobiety.
Czy brała Pani udział w castingu na role swoich literackich bohaterów i czy Pani zdaniem udało się aktorom stworzyć postaci, które żyły w głowie autorki?
Miałam okazję podpatrywać prace przy wyborze aktorów i później, kiedy powstawały filmowe obrazy. Zagrali wspaniali aktorzy. Kinga Preis w roli Bronki jest spełnieniem marzeń. Jan Wieczorkowski wspaniale oddał głębię postaci Stanisława. Pan Roman Gancarczyk jest wymarzonym Antonim, a Adam Ferency Stanisławem Lilpopem.
Zagrała także cała plejada młodych aktorów, głównie teatralnych, jak Karolina Bacia, Weronika Humaj, Patryk Szwichtenberg, Jakub Zając. Mogłabym długo wymieniać.
Wiem, że będziemy mogli Panią zobaczyć w serialu. W jaką postać się Pani wcieli i czym nas Pani zaskoczy?
Zagrałam dwa epizody. W obu damę, zacną mieszkankę Brwinowa, czyli można powiedzieć samą siebie. Pierwszy raz pojawiam się jako gość domu Lilpopów na przyjęciu z okazji odzyskania niepodległości. Po raz drugi jestem gościem na weselu Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów. Biorę udział w uroczystości oraz specjalnym pokazie elektryczności. Oba epizody są nieme. Nie wiem, czy zdołam czymś zaskoczyć, mam nadzieję, że nie zostanę „wycięta”. Dla mnie to spełnienie dziecięcych marzeń o byciu wielką aktorką.
Jak Pani myśli, dlaczego telewizja zdecydowała się na ekranizację właśnie tej powieści? Producent szukał materiału na serial historyczny. Warunkiem był literacki pierwowzór. Sądzę, że moja książka idealnie spełniła oczekiwania. Traktuje o zwyczajnych ludziach, małej historii, o piekle wojny i codziennego życia, sile rodziny. Bardzo się cieszę, że telewizja dostrzegła potencjał mojej sagi.
Powstały także Opowiadania Stulecia Winnych, które są pewnym uzupełnieniem historii bohaterów z głównego dzieła. Czy historie z opowiadań również zostały wykorzystane w scenariuszu serialu?
Mam nadzieję, że zostaną wykorzystane przy okazji tworzenia drugiego i trzeciego sezonu serialu.
Czy jest szansa na dalszy ciąg przygód Stulecia Winnych w wersji z przyszłości?
Nie wiem. Sądzę, że powinnam pozwolić żyć tej historii własnym życiem. Napisałam Opowiadania, bo chciałam uzupełnić niektóre wątki, przedstawić historię rodziny Przykrylów. Ostatnie opowiadanie jest ciągiem dalszym opowieści. Traktuje o latach 2014-2018. Niedługo ukaże się książka kucharska „Kuchnia Winnych”. Bardzo się z tego cieszę.
A jak Pani myśli, czy zapowiada się ekranizacja drugiej części sagi?
Już jest pisany scenariusz drugiej części. Czy jednak powstanie, zależy od oglądalności pierwszej części. Zapraszam zatem przed telewizory.
Co pisze aktualnie Ałbena Grabowska i czym zaskoczy swoich fanów?
Skończyłam właśnie powieść obyczajową. Jeszcze nie mogę zdradzić fabuły. Planuję także napisanie kolejnej sagi. Zbieram właśnie materiały. Mam wiele planów pisarskich. Byleby tylko był czas na ich realizację.
Saga obyczajowa Ałbeny Grabowskiej, na motywach której powstał serial "Stulecie Winnych", dostępna jest w naszym sklepie internetowym: