1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Felietony
  4. >
  5. Das Wetter ist schön

Das Wetter ist schön

Artur Andrus (Fot. Krzysztof Opaliński)
Artur Andrus (Fot. Krzysztof Opaliński)
Mam wrażenie, że lato powoli staje się czasem unikania zawierania nowych znajomości. A nawet jeśli się pojawią, trudno jest z kontynuacją.

Szwagier jeszcze na urlopie. W tym tekście się nie pojawi. „Wakacje to czas zawierania nowych znajomości…” – mniej więcej tak zaczyna się co drugi artykuł publikowany w lipcu i sierpniu. Tylko czy to na pewno prawda? To może od razu ustalimy, że symbolem tego czasu zawierania nowych znajomości jest słynny plażowy parawan? Mam wrażenie, że lato powoli staje się czasem unikania zawierania nowych znajomości. A nawet jeśli się pojawią, trudno jest z kontynuacją. Przypomnijmy sobie – czym się kończyły wakacje w latach 80. XX wieku? Wymianą adresów. A kiedy ostatnio w czasie wakacji wymieniliście się z kimś adresami? Takimi tradycyjnymi, z kodem pocztowym?

Prawie każdy z mojego pokolenia pamięta takie pytanie: „Wpiszesz mi się?”. Ostatni dzień kolonii czy obozu spędzało się na obchodzeniu wszystkich w swojej grupie i zbieraniu adresów. Niepoproszenie o wpisanie było wyraźnym sygnałem, że się nie polubiliśmy. Współczesne: „Wyświetlisz mi się?” zachęcające do nawiązania kontaktu poprzez telefony komórkowe, nie ma w sobie takiej dawki romantyzmu.

Z kolonii w NRD (niech młodsi zajrzą do podręczników historii) przywiozłem adres do Inge. I przez parę lat pisywałem do niej listy, sklejając niegramatyczne zdania przy użyciu słownika polsko-niemieckiego, który kupił mi tata, widząc moje powakacyjne rozemocjonowanie. Jedną z najważniejszych informacji, która pojawiała się w każdym liście do Inge, było: Das Wetter ist schön. Czasem pogoda wcale nie była ładna, ale przecież nie chodziło o prawdę, tylko o wypełnienie krótkiego listu treścią. A jak się już nauczyłem, że Das Wetter ist schön, to żal było nie skorzystać. Wprawdzie po jakimś czasie nabrałem takich kompetencji językowych, że mógłbym napisać Das Wetter ist nicht schön, ale bałem się, że nagła zmiana pogody w listach może być dla Inge znakiem zmiany temperatury moich uczuć. Zresztą kiedy przejrzałem listy od niej, zauważyłem, że tam u nich, w Karl--Marx-Stadt (niech młodsi zajrzą do podręczników historii), pogoda też zawsze była schön.

Poza wakacjami do nawiązywania znajomości służyły kiedyś całorocznie spacery z psem. Ostatnio kilka razy zauważyłem, że pies coraz częściej wykorzystywany jest do zapobiegania kontaktom międzyludzkim. W windzie dosiadam się do pana z sympatycznym kundelkiem. Pan być może też sympatyczny, ale tradycyjnie unikamy kontaktu wzrokowego – po „Dzień dobry” w milczeniu jeden patrzy w podłogę, drugi w cyfry mijanych pięter. Kiedy udaje nam się spojrzeć sobie w oczy z kundelkiem, słyszę stanowcze: „Chodź, Bruno!”. To „Chodź!” nie jest zachętą do wyjścia z windy – bo jeszcze jedziemy – to wyraźny komunikat: „Nie patrz na tego pana i nie merdaj mu!”.

Podczas tegorocznego festiwalu w Opolu przeżyłem bardzo miłą chwilę. Piosenka z moim tekstem i muzyką Hadriana Tabęckiego, zaśpiewana przez Kasię Żak, została nagrodzona przez publiczność koncertu „Premiery”. Posypały się gratulacje, przyszło sporo miłych SMS-ów. Głodny pochwał zajrzałem do internetu. Kasia i piosenka zbierały świetne opinie, oczywiście zdarzały się słowa krytyki czy uszczypliwości, ale jeden komentarz kompletnie mnie zaskoczył: „Świetna metoda na przykrycie taśm Giertycha”. Że co? Żartobliwa piosenka o miłości napisana pół roku wcześniej była spiskiem mającym na celu odwrócenie uwagi od jakiegoś politycznego zamieszania? Ludzie! Weźmy my się lepiej wymieńmy adresami, piszmy do swoich sympatii, że Das Wetter ist schön, nie obrażajmy się na siebie i nie sprowadzajmy wszystkiego do polityki. Chodź, Bruno!

Artur Andrus, Mistrz Mowy Polskiej, dziennikarz, poeta, autor piosenek.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE