Co się stało z naszym libido, że nie chce nam się chcieć? No i jak to zmienić? Wyjaśnia psychoterapeutka i seksuolożka Adrianna Bojarska.
Wywiad pochodzi z miesięcznika „Zwierciadło” 10/2025.
Beata Pawłowicz: Według Narodowego Testu Zdrowia Polaków za 2024 rok w porównaniu z latami poprzednimi rzadziej uprawiamy seks, więcej osób nie uprawia go w ogóle. Dlaczego tak się dzieje? Przecież jesteśmy tacy otwarci, wyzwoleni z nakazów i zakazów, a nawet konsensualni.
Adrianna Bojarska: Ponieważ dostajemy dopaminę w innych miejscach. To najprostsza odpowiedź. Ale też jeden z wielu istotnych powodów. Mamy to, czego nie miały poprzednie pokolenia – media społecznościowe, w naszych telefonach wciąż coś się dzieje: Instagram, TikTok, Facebook. Szybki i prosty sposób na dopaminowy strzał to pornografia, a jest na jedno kliknięcie. Powodem jest też na pewno rosnący kryzys zdrowia psychicznego. Chorujemy coraz częściej na depresję, mamy coraz więcej lęków. Przyjmujemy z tego powodu leki, które także obniżają pożądanie. Poza tym wiemy już, że nie musimy. Że możemy być osobą aseksualną. Że mamy prawo nie chcieć, nie mieć ochoty. No i że możemy się nie zgodzić! I to jest w porządku. Kiedyś tego wszystkiego nie wiedzieliśmy.
Czyli wolny wybór mówi prawdę o naszym libido – że nie jest płomieniste?
Zaskakujące może się wydawać zwłaszcza to, że młodzi ludzie uprawiają mniej seksu niż ich rodzice. Jeśli jednak zdamy sobie sprawę z tego, że często to pokolenie miało „helikopterowych” rodziców, już nie będziemy tak zdziwieni. To rodzice, którzy wszystko robili za swoje dziecko, chronili, wyręczali, uprzedzali zagrożenia. Skutkiem takiego wychowania jest to, że ich dzieci nie miały okazji nabyć wielu kompetencji społecznych, a zwłaszcza nie umieją się komunikować i budować relacji. No a seks z drugim człowiekiem wymaga umiejętności poprowadzenia choćby prostej rozmowy, nie mówiąc już o zbudowaniu więzi…
Czyżby samo libido współczesnego człowieka było słabsze niż poprzednich pokoleń?
Zacznijmy może od tego, czym jest libido. Zygmunt Freud, twórca psychoanalizy, rozumiał je jako naturalny stan naszego organizmu, z którym się rodzimy. Energię witalną, popęd, który sprawia, że chce nam się żyć i zbliżać seksualnie do innych. Jednak współczesna nauka mówi co innego: że libido jako siła kierująca nas ku aktywności seksualnej, jest mitem.
Czy to znaczy, że zanegowano istnienie libido, czy że inaczej się je dziś definiuje?
Dziś dostrzegamy, że jest ono zmienne i zależy od wielu czynników. Trzeba zacząć od odróżnienia pożądania od podniecenia. Podniecenie to reakcja fizjologiczna ciała, ekscytacja, wywołana tym, że ktoś nam się spodobał, że ktoś nam dobrze zapachniał. Podniecenie powoduje, że ciało jest gotowe do aktywności seksualnej. Jednak podniecenie może też być reak fizjologiczną, nie zawsze związaną z seksem, ale ze stresem czy lękiem. Podniecenie może być wynikiem napięcia emocjonalnego. Co więcej, nawet gdy podnieca mnie druga osoba, to nie znaczy, że ją chcę, że to moje libido. O tym świadczy dopiero pożądanie. Ono jest bardziej złożone i ciekawsze. Jest właśnie nakierowane na konkretną osobę, z tego też powodu składa się na nie element relacyjny, a także osobisty.
Skoro mogę czuć podniecenie bez pożądania kogokolwiek, to czy mogę czuć pożądanie bez podniecenia?
Tak, bo pożądanie jest kierowane ku komuś. Jest ku temu moja motywacja, moja energia się ku niemu kieruje. Bo chcę z tym kimś być, bo jest mi bliski, bo czuję, że go kocham i pragnę.
Na czym polega element osobisty pożądania?
Zależy od stanu mojego organizmu i ciała, a więc tego, czy się wysypiam, czy żyję w napięciu i stresie albo w lęku. A może jestem mamą, która cały czas jest dotykana przez małe dziecko i moje ciało nie chce się przestawić na inny rodzaj dotyku, na dotyk seksualny? Ten osobisty kawałek pożądania to także stan mojego zdrowia, moja dieta. Muszę te wszystkie czynniki osobiste brać pod uwagę, jeśli chcę, żeby mi się chciało.
A co składa się na element relacyjny pożądania?
Element relacyjny pożądania, czyli właśnie to, że jest ono kierowane ku tej określonej osobie, związuje je z odpowiedzią na pytanie, czy ta osoba jest dla mnie atrakcyjna. Czy jesteśmy w intymnej relacji, a więc czy czuję się z tą osobą na tyle blisko, że mi się po prostu z nią chce. Każdy z nas ma inny stosunek czynnika relacyjnego do osobistego. Są osoby, które właśnie na czynnik relacyjny szczególnie silnie odpowiadają pożądaniem lub jego brakiem. Jeśli partner ignoruje, odrzuca, to przestają się czuć ważne i w naturalny sposób tracą w ogóle zainteresowanie seksem. Nie chcą być blisko, bojąc się bólu odrzucenia czy oceny. To ważne także w tym kontekście, że dla wielu osób dobry seks jest wtedy, kiedy czują się bezpieczne.
Skoro intymność i bliskość są ważne dla pożądania, to czy kryzys libido nie jest wynikiem kryzysu związku?
Czynnik relacyjny wpływający na nasze pożądanie to także wkład nas obojga w to, żeby nasza relacja była dobra. W tym kontekście warto zadać pytanie, po co chcemy seks uprawiać. Czy chodzi o potrzebę bliskości, ekspresji seksualnej, a może kontroli? Warto się zastanowić, czy czuję się w tej relacji kochana. Czy czuję się przez tę drugą osobę wybrana. Czy czuję, że jesteśmy w tej miłości oboje. Model cyrkularny reakcji seksualnej, zaproponowany przez Rosemary Basson, zasadniczo mający opisywać seksualność kobiet, jak się okazuje, pasuje także do opisu seksualności mężczyzn. A mówi on właśnie o tym, że intymność i seksualność rosną w tych relacjach, w których oboje czujemy się na równych prawach, oboje jesteśmy zaangażowani i razem z tą osobą czujemy się bezpieczni.
Mężczyźni, by pożądać, także potrzebują czuć się bezpieczni?
Skoro zastanawiamy się, dlaczego ludzie uprawiają mniej seksu, to muszę powiedzieć, że znaczna część mężczyzn przychodzi do mojego gabinetu z zaburzeniami erekcji. A kiedy sprawdzamy, co jest przyczyną, to okazuje się, że często jest nią przekonanie, że kobiety oczekują od mężczyzny, żeby jako kochanek robił takie rzeczy, żeby one doświadczały dzięki niemu superorgazmów. A także, że ma być gotowy do stosunku na każde zatrzepotanie rzęs czy dotyk kobiety. Te przekonania generują lęk. Lęk z kolei koi się i zmniejsza, kiedy jest intymność między partnerami, czyli kiedy oboje wiedzą, że są sobie bliscy, uważni i wrażliwi nawzajem na siebie. Mężczyzna wie, że wtedy może powiedzieć, że dziś nie czuje się super, albo nawet podzielić się tym, że w czasie stosunku stracił pożądanie, bo rozprasza go niedokończona sprawa z pracy i potrzebuje przerwy.
Związek to też okazja, żeby poznać swoje ograniczenia dotyczące seksu i swoje przekonania. Na przykład, że mam zawsze być dostępna. Albo muszę być zawsze w gotowości. Te przekonania wychodzą na jaw zazwyczaj dopiero wtedy, kiedy jesteśmy w relacji. Dlatego też to, jakie jest nasze pożądanie, zasadniczo możemy odkrywać, będąc w związku. Wtedy ono się odsłania.
Seks przygodny, przypadkowy, zwany ONS, rządzi się innymi prawami. Poznajemy wtedy kogoś tylko po to, żeby czerpać przyjemność seksualną. To jest okej. Warto jednak wiedzieć, że seks przygodny daje strzał dopaminowy i koktajl pozostałych hormonów, podkręca więc nasze naturalne ochoty i odczucia.
Przypadkowy seks w klubie może być przyjemny, bo jesteśmy na hormonalnym haju, ale dopiero w relacji otwieramy się na świat zmysłowego samopoznania. Kiedy drugi człowiek mnie dotyka, pachnie – mogę się skontaktować z tym, czy tak jest mi przyjemnie. Związek też często dopiero otwiera na rozmowy o tym, czego tak naprawdę pragnę. Nie mówmy jednak, że „związek to ciężka praca”. Wystarczy, że związek i seksualność staną się dla nas priorytetem. Nie traktujmy intymności jak kolejnego zadania, ale spróbujmy się tą seksualnością i intymnością zaciekawić.
Libido można zmierzyć?
Najsensowniej jest odnosić jego poziom do własnej normy, bo też pamiętajmy, że jako ludzie jesteśmy różnorodni. Czyli jeśli lubię seks i często mam na niego ochotę, a nagle orientuję się, że nie mam fantazji seksualnych ani nic specjalnie nie sprawia mi przyjemności – to coś się zmieniło. Wtedy warto zapytać siebie, jaki jest tego powód. Pożądanie nie jest nam dane raz na zawsze.
Doświadczamy różnych trudnych sytuacji, kryzysów. Zmieniamy się. Kiedy musimy się opiekować umierającą mamą, karmić ją czy przebierać, to nasze pożądanie się wycofuje. Podobnie jak podczas opieki nad niemowlęciem. Wtedy ssanie sutków kojarzy się nam wyłącznie z dzieckiem, a więc nasze ciało musi mieć szansę wrócić do homeostazy. W przeciwnym razie kiedy pojawi się partner czy partnerka z seksualnym dotykiem, nie odpowiemy na niego pożądaniem.
Co lubi libido?
Każdy ma tożsamość seksualną, jedni wolą seks waniliowy, nastawiony na czułość i intymność, na połączenie. Drudzy wolą i czują się bardziej spełnieni, kiedy seks jest ostrzejszy. Jedni wolą spontaniczność, drudzy planowanie. Najważniejszy jest konsensus, czyli zgoda wszystkich stron. Rozpoznanie, że to jest coś mojego, bo lubię to robić. Dzięki temu mamy coraz więcej przyjemności.
Co może nam pomóc podnieść libido?
Seksualność to integralna część naszego życia. A my teraz lubimy patrzeć na nią jako na odrębny element. To tak nie działa! Seksualność jest połączona z całym naszym życiem. Kiedy chorujemy albo mamy kryzys psychiczny, nie będziemy mieli ochoty na seks.
Dlatego w tym szalonym świecie ważna jest zdolność do zatrzymania się i odpoczynku. Pomagają w tym medytacje, kąpiele leśne, techniki oddechowe i wszystkie inne rzeczy, które zatrzymują nasz układ nerwy i pomagają przełączać się w stan relaksu, dając mu czas na odpoczynek i regenerację. Warto opanować techniki samoregulacji. Kiedy cały czas jesteśmy w lęku, w pobudzeniu, to nasz układ nerwowy jest jakby w zacisku, a wtedy nie mamy ochoty na seks inny niż tylko polegający na rozładowaniu napięcia.
Seksualność ma związek z odpoczynkiem i trawieniem?
Kiedy uczę się kontaktu z moim ciałem poprzez odpoczynek i regulację, na przykład ćwiczeniami oddechowymi, rozwijam także zdolność odczuwania, a więc odkrywania tego, co jest dla mnie przyjemne. I nie chodzi o hedonizm, bo tak dziś często rozumiemy przyjemność, ale o odczucia zmysłowe, jakie choćby daje chodzenie boso po trawie czy leżenie na ciepłym piasku.
Nie są to więc tylko doznania seksualne. Jeśli nie mam kontaktu z ciałem, to nie mam kontaktu z libido?
Emocje zaczynają się w ciele. Ciało ma ogromną mądrość. Ważne, aby mu ufać. Jeśli ono nie chce, to idźmy za tym i pozwólmy sobie na „nie”. Jeśli chce, poeksplorujmy to, zastanówmy się, czy chodzi o pożądanie, czy tylko o podniecenie jako wyraz stresu czy nawet lęku.
Kiedy ciału trzeba pomóc, żeby otworzyło się na czerpanie przyjemności?
Jeśli odnajdujemy w sobie blokady, warto je potraktować jako informacje o tym, jakie sprawy wymagają opieki. Bywają nimi zranienia, traumy, które potrzebują uleczenia w terapii.
Ludzie przychodzą do mnie przede wszystkim z powodu lęku przed bliskością, który jest najczęstszą z blokad. Terapia polega wówczas na uczeniu się bycia w bezpiecznym kontakcie z drugą osobą, na początku z terapeutą. Jak sobie na to pozwolę, to być może będzie można potem wykorzystać tę umiejętność do tworzenia więzi z innymi ludźmi lub do związku. Ludzie przychodzą też, bo choć są w relacjach z dobrymi osobami, z którymi chcą być, to tak bardzo się boją zranienia albo porzucenia, że działają wbrew sobie, niszcząc te relacje.
Jak wspomóc swoje libido w relacji?
Metafora samochodu, w którym jest pedał gazu i pedał hamulca, pomaga zrozumieć, że powinniśmy wiedzieć, co sprawia, że nam się chce – to będzie nasz gaz – a co, że tracimy ochotę – to będą nasze hamulce. Może weekend bez dzieci pomoże emocjonalnie się odgruzować i połączyć? A może pięć minut wspólnego prysznica w ciągu dnia? Hamulcem może być to, że partner mówi o moich fałdkach, ale wcale nie z miłością i lubością, i to mnie zawstydza. Warto wtedy mu powiedzieć, że gdy ocenia moje ciało, to potem trudno mi znaleźć w sobie ochotę na bliskość.
Kiedy znamy nasz gaz i hamulce, możemy podjąć świadome kroki, które sprawią, że libido ożyje. A potem to już trzeba zabukować ten weekend we dwoje i hulaj dusza, piekła nie ma…
Czym jest więc libido?
Możemy uznać, że to żywa tkanka zależna od czynników osobistych i relacyjnych. Na to, jak się ma, wpływa całość naszego obecnego życia. Na pewno nie jest biologicznym stałym uwarunkowaniem. Warto je poznawać, bo tak poznajemy siebie w swojej seksualności.
Założona przez Anję Rubik Fundacja SEXEDPL jest multimedialną platformą, która zapewnia edukację w zakresie praw człowieka, seksualności, równości płci, związków i reprodukcji. Przekazuje rzetelną wiedzę, współpracując z czołowymi ekspertami i ekspertkami. Prowadzi telefon zaufania, Antyprzemocową Linię Pomocy (720 720 020, czynna codziennie od 12.00 do 20.00)