1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Felietony
  4. >
  5. Ostatnie lato

Ostatnie lato

Tomasz Jastrun (Fot. Krzysztof Opaliński)
Tomasz Jastrun (Fot. Krzysztof Opaliński)
Annę Piwkowską znam od dawna, ale nie tak długo jak wielu współczesnych poetów; niektórzy już postanowili zniknąć. Z wieloma zniknęła ich poezja. Bo czas nie ma litości, zjada ludzi, a także prędzej czy później wiersze. Ocaleją nieliczne.

Piwkowska bardziej niż poetką przemijania jest poetką miłości, to nic osobliwego, ten temat jest wieczny i jest domeną kobiet. Ale w wierszu, który stawiam „na parapecie” swojego okna, motyw przemijania jest mocny i poruszający.

W poezji Ani prawie zawsze jest anegdota, te wiersze nie są rozmglone ani niejasne, są prześwietlone słońcem. Czasami, a to dzisiaj rzadkie, poetka używa w wierszach rymu, skrzętnie i rygorystycznie, kiedy indziej niezobowiązująco i swobodnie. Kiedyś wiersz musiał mieć rym, bez rymu nie było poezji, teraz powinien mieć jedynie wewnętrzny rytm. Wiersze tej poetki, nawet te bez rymu, są śpiewne.

By zrozumieć „Ostatnie lato”, warto coś wiedzieć o tenisie. Gra się na korcie: czerwonym, ceglanym, trawiastym, jak na Wimbledonie, ziemnym. Ale ćwiczy się czasami uderzenia na ścianie – odbija się od niej piłkę, ściana staje się partnerem. Tak właśnie jest w tym utworze.

Dziewczyna jest pewnie młoda i pewnie ładna, dlatego podgląda ją – a może tylko patrzy z czułą uwagą – stary człowiek. Nie o wszystkim dowiadujemy się wprost, w poezji ważne są niedopowiedzenie i domysł. Tego, że patrzący przez okno na dziewczynę jest niemłody, domyślamy się w finale wiersza, gdy idąc po schodach, pomaga sobie laską. Dobre wiersze, podobnie jak filmy czy opowiadania, powinny mieć puentę – i ten ma, ostateczną, która zamyka i zarazem otwiera utwór.

Ostatnie lato

Trwała przy ścianie w niebieskiej sukience./

Mijało lato, a ona bez przerwy/

z rakietą, z żółtą piłką, ćwiczyła mu nerwy,/

opalając w półruchach kolana i łokcie./

Stawał w oknie i patrzył jak w soczystej trawie/

ginęła żółta piłka. Pies jakby miał skrzydła/

biegł po nią, chwytał w locie, ciesząc się, że wygrał/

oddawał z dumą piłkę i kąpał się w stawie./

Mijało lato. Trawa pożółkła, a ścianę/

pełną śladów od piłki obmywały deszcze,/

gdy zobaczył przez okno: torby spakowane,/

a w nich rakietę, piłkę, sukienkę i jeszcze/

pewnie była tam płyta. Długie dwa miesiące/

w upalne letnie zmierzchy dawała mu koncert/

przez ścianę. Nie mógł pisać, grać ze sobą w szachy,/

bo ta płyta z tą rysą w dobrze znanym miejscu/

zawsze się zacinała. Teraz postanowił,/

że zejdzie w końcu na dół pożegnać się z psem./

A może z właścicielką, zresztą, czy ja wiem,/

może chciał wziąć do ręki żółtą, brudną piłkę./

Zastukał laską. Schody skrzypnęły jak zawsze./

Jak wtedy gdy w młodości szybko po nich zbiegał/

i jak w ostatnie lata, gdy schodził ostrożnie. Koszyk, w koszyku piłka, pies obok, strzegł groźnie/

tego skarbu, żółtego cudu swojej pani./

Wysiadła z samochodu, podała mu rękę,/

powrzucała bagaże, pies wskoczył do tyłu./

Odjechała uwożąc psa, piłkę, sukienkę,/

płytę, rakietę, lato piękniejsze od tylu/

innych. Ostatnie lato choć tego nie przeczuł.

Nieborów 2002 rok. Anna Piwkowska „Wyspa Nieborów”, Znak 2016

Tomasz Jastrun, poeta, prozaik, krytyk literacki, czuły obserwator świata. Zawsze z książką obok poduszki.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE