Już 3 września rozpocznie się 18. edycja Millennium Docs Against Gravity. Po odsłonie kinowej festiwal przeniesie się do Internetu. Oto kilka filmów, które już nam się udało obejrzeć. I zapewniamy, że warto!
Po „Kedi – sekretne życie kotów” – przyszedł czas na dokument o stambulskich psach. Jego bohaterami są awanturniczy Zeytin i dwie suczki: przyjacielsko nastawiona do ludzi Nazar i szczeniak Kartal. Reżyserka Elizabeth Lo towarzyszy ich życiu na ulicach miasta. Nie mają domów, ale nie można ich nazwać bezpańskimi, bo wielu mieszkańców troszczy się o nich. Pieskie życie wcale nie jest smutne, choć w filmie nie brakuje melancholii. A przy tym to okazja do zwiedzania Stambułu z zupełnie nieturystycznej perspektywy.
„Stambuł bez smyczy”, reż. Elizabeth Lo. (Fot. materiały prasowe)
Co roku 3 maja w sycylijskim miasteczku Siculiana odbywa się procesja z krzyżem z figurą czarnego Chrystusa. 19-letni imigrant z Ghany chciałby dołączyć do osób, które niosą krucyfiks. Czy jako obcy ma to do tego prawo? I gdzie przebiega granica obcy-swoi na Sycylii, której tożsamość już od wieków tworzą przybysze?
„Czarny Jezus”, reż. Luca Lucchesi. (Fot. materiały prasowe)
Kryzys klimatyczny jest obecny w wielu filmach. Jednak zwykle wywołują one w nas poczucie strachu czy winy, niekiedy dają złudną nadzieję. Ten dokument jest inny, przedstawia temat z perspektywy żałoby po stracie, jaką jest wymieranie gatunków. I może właśnie dzięki temu tak bardzo porusza i wyrywa z obojętności.
„Elegia dla świata”, reż. Jennifer Abbott. (Fot. materiały prasowe)
Choć nie powinno się utożsamiać twórcy z jego dziełem, to zwykle, jeśli kogoś cenimy, chcemy wiedzieć o nim jak najwięcej. Zbigniew Herbert jawi się jako osoba pełna sprzeczności: dowcipna i bezkompromisowa, niepewna i gwałtowna. Niektórzy mogą się poczuć rozczarowani, ale ta sama dwuznaczność czyni jego twórczość uniwersalną.
„Herbert. Barbarzyńca w ogrodzie”, reż. Raphael Lewandowski. (Fot. materiały prasowe)
Nie starzeją się nie tylko kobiety i wino, ale i Harleye. Dowodem na to jest (licząca ponad 8 tys. km) wyprawa z włoskiego Udine do Samarkandy, którą podjął 73-letni „Cocco”. Mężcyzna podróżuje na motocyklu z 1939 roku! Sam jest zresztą osobą nietuzinkową, po spędzeniu 10 lat w więzieniu odsunął się od świata. Jak to jest znów do niego powrócić?
„W drodze do Samarkandy”, reż. Stefano Giacomuzzi. (Fot. materiały prasowe)