Są takie trylogie, których ostatnią część wypada zobaczyć choćby za zasługi części wcześniejszych. W trzeciej części Batmana, „Mroczny Rycerz Powstaje”, jest co prawda na co narzekać i na pewno nie przebija on swojego genialnego poprzednika, ale to też godne zakończenie całej opowieści i nowa część układanki o Człowieku Nietoperzu.
W „Mroczny Rycerz Powstaje” wracamy do Gotham, które już od 8 lat nie widziało Batmana na swoich ulicach. Nikt zresztą nie jest tym przejęty: to czas pokoju po wojnie, którą w opinii wszystkich, wygrał dla ich miasta bohater bez maski, Biały Rycerz, Harvey Dent. To jego święto obchodzi się każdego roku, przypominając jednocześnie, że zamordował go Batman. Bruce Wayne w swoim ukryciu miał więc czas na zapuszczenie brody, wypadek przez który porusza się z laską, utratę większości zdolności bojowych, słowem, zestarzenie się.
Więcej CZYTAJ TUTAJ.