Po obejrzeniu tego filmu czuję niemal fizyczny ból. I ogromną niezgodę na świat, w którym dzieci nie chcą żyć.
– Tylko w 2021 roku każdego dnia średnio sześcioro polskich nastolatków próbowało odebrać sobie życie. I choć przez ostatnie lata słyszeliśmy opowieść o „silnym państwie”, oznak tej siły nie sposób było dopatrzyć się na oddziałach psychiatrycznych, gdzie z powodu braku miejsc dzieci i młodzież po próbach samobójczych lądowały na ziemi, na zniszczonych materacach, obdarte z intymności i godności – mówi Janusz Schwertner, współtwórca filmu dokumentalnego „Nic nie czuję”, który można było obejrzeć podczas 18. Festiwalu BNP Paribas Dwa Brzegi.
Scenariusz filmu Anity Bugajskiej i Janusza Schwertnera „Nic nie czuję”, który powstał w 2023 roku, opiera się na czterech powiązanych historiach przedstawiających młodych ludzi i ich rodziny dotknięte kryzysem psychicznym. Martyna, Oliwka, Aurora i Kordian dzielą się doświadczeniem choroby psychicznej. Nastolatki opowiadają o braku zrozumienia, uwagi oraz akceptacji dla ich wrażliwości i odmienności, której doświadczali zarówno w domu, jak i w szkole. Mówią o tłamszonej wrażliwości, samotności, a także o świecie, w którym rozmowa o emocjach wciąż stanowi tabu. Relacjonują swoje pobyty w szpitalach psychiatrycznych i leczenie, które bardziej niż terapię przypomina tortury. Zakratowane okna, dziurawe materace, brudna pościel, restrykcje i brak empatii personelu to rysujący się w tle tych opowieści i filmowych kadrów zrujnowany system psychiatrii dziecięcej w Polsce.
Twórcy filmu oddali głos również rodzicom: mamom Oliwki, Wiktora, Aurory i tacie Kordiana. Ich opowieść porusza najczulsze struny nie tylko osób, które mają dzieci. Bezradność wobec cierpienia dziecka i bezdusznego systemu leczenia jest bólem trudnym opisania. Tym bardziej przejmujące są relacje rodziców, których dzieci stają na granicy życia i śmierci, a niektóre z nich tę granicę przekraczają. „Nie pozwól depresji porwać twojego dziecka” – apeluje Rafał Szymański, ojciec Kordiana, jednego z bohaterów filmu, który po latach walki o zdrowie swojego dziecka stał się ekspertem projektu „Młode Głowy” i aktywistą walczącym o poprawę systemu opieki zdrowotnej w dziedzinie psychiatrii dziecięcej. Jest też jednym z niewielu ojców, którzy otwarcie mówią o kryzysie psychicznym w rodzinie, przełamując tabu, które nadal obowiązuje w naszym społeczeństwie.
Film obnaża katastrofalny stan polskiej psychiatrii dziecięcej: brak specjalistycznej pomocy, luki systemowe, zamykane oddziały, niebotyczne kolejki do lekarzy i terapeutów. „Jak to możliwe, aby w XXI wieku w Polsce tak to wyglądało, zwłaszcza w kontekście alarmującego stanu zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży?”. To pytanie stawia sobie po zakończonym seansie z pewnością każdy, choć intencją twórców filmu nie było tylko wywołanie zrozumiałego oburzenia, ale obudzenie świadomości społecznej i osadzenie tematu psychiatrii dziecięcej w debacie publicznej. I to się w jakimś sensie udało. Powstanie filmu zbiegło się z działaniami Fundacji „Unaweza” Martyny Wojciechowskiej i projektem „Młode Głowy. Otwarcie o zdrowiu psychicznym”, w ramach którego przeprowadzono ogólnopolskie badania zdrowia psychicznego i poczucia sprawczości młodych ludzi. W ostatnim czasie zapewniono wreszcie finansowanie Telefonu Zaufania dla dzieci i młodzieży.
Czytaj także: Dzieciom nie chce się żyć – raport o zdrowiu psychicznym dzieci i młodzieży zrealizowany w ramach projektu „Młode Głowy”
Myślę, że film „Nic nie czuję” powinien obejrzeć każdy rodzic, a zwłaszcza rodzice nastolatków (można to zrobić w każdej chwili, ponieważ film jest dostępny bezpłatnie na stronie nicnieczuje.onet.pl). Piszę to z perspektywy matki czwórki dzieci, mając za sobą rozmaite, również trudne, doświadczenia, które nieraz wystawiały na próbę moje kompetencje rodzicielskie. Wielokrotnie myślałam wówczas o tym, jak trudno być rodzicem, jak bardzo jesteśmy do tej roli nieprzygotowani. Nikt nas tego nie uczy, a wzorcom, które mamy – czyli naszym własnym rodzicom – często daleko do doskonałości. Przydałyby się nam mądre lekcje rodzicielstwa, empatii, umiejętności rozmowy, zwłaszcza o emocjach, abyśmy umieli usłyszeć nawet najcichsze wołanie dziecka o pomoc, uwagę czy wsparcie. Film „Nic nie czuję” jest jedną z takich lekcji. I choć trudną, to wartą odrobienia.