1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Sztuka
  4. >
  5. „Wyciśnij z życia, ile się da”. Mickey Wyrozębski i jej globalny maraton fotograficzny

„Wyciśnij z życia, ile się da”. Mickey Wyrozębski i jej globalny maraton fotograficzny

Nyasha Mazhata z Gaga Models i Michał Piróg (Fot. Mickey Wyrozębski)
Nyasha Mazhata z Gaga Models i Michał Piróg (Fot. Mickey Wyrozębski)
Czym jest „JUICE”? I jak wygląda najnowsza trzecia już odsłona tego projektu? „Wyciśnij z życia, ile się da, o ten przekaz mi chodziło” – mówi fotografka Mickey Wyrozębski.

To już trzecia – po Warszawie i Nowym Jorku – część „JUICE”. Tym razem ramach projektu fotografka Mickey Wyrozębski przez kilka dni przemierza z aparatem ulice Hongkongu, spotykając ludzi i robiąc im zdjęcia. A na miejscu otwiera wystawę z portretami zrobionymi w ostatniej chwili, i tymi przygotowanymi wcześniej, zrobionymi w różnych miejscach, z najróżniejszymi osobami, które zgodziły się jej pozować. Po wszystkim Wyrozębski wróci do Polski, przygotowywać się do kolejnej odsłony w Paryżu. W tym wędrownym, szalonym projekcie chodzi o spotkania i sprawianie, żeby pozujące osoby czuły dumę z tego, kim są. Mickey, która sama tworzy multikulturową rodzinę, zależy, by ten zawarty w fotografiach komunikat, rozbrajał uprzedzenia, łączył. Chodzi jej też o przełamanie własnych ograniczeń, zdobywanie się na odwagę do działania.

Linh Linh (Fot. Mickey Wyrozębski) Linh Linh (Fot. Mickey Wyrozębski)

Mickey

– Ach, to ty jesteś fotografką, a nie fotografem! – usłyszała niedawno od kogoś, kto kojarzył jej prace, ale po raz pierwszy zobaczył ją na żywo. Pseudonim Mickey Wyrozębski faktycznie może być mylący, ale mocno się go trzyma. Wcześniej znana była jako Katarzyna Wyrozębska. Wcześniej, czyli choćby w czasach, kiedy prowadziła galerię sztuki współczesnej przy ulicy Hożej w Warszawie albo kiedy zasłynęła jako zadziwiająco skuteczna animatorka kultury, organizując praktycznie bez dotacji artystyczne święto wspomnianej ulicy, czyli Hożarty. Udało jej się zaangażować artystów, instytucje kultury, okolicznych sąsiadów. Aż któregoś dnia na Facebooku wstawiła sobie zdjęcie profilowe w swetrze z Myszką Mickey i tak jakoś jakoś wyszło, że postanowiła do tego zdjęcia dopasować profilowe imię, a potem jeszcze lekko zmodyfikować swoje panieńskie nazwisko. Dzisiaj Kasią nazywa ją już głównie rodzina i ci, którzy znają ją naprawdę długo.

Mickey Wyrozębski (Fot. materiały prasowe) Mickey Wyrozębski (Fot. materiały prasowe)

Studiowała fotografię w łódzkiej filmówce, w ogóle wychowała się – jak to ujmuje – w ciemni fotograficznej (jej ojciec Andrzej Anioł Wyrozębski był autorem m.in. poruszających społecznych fotoreportaży), ale nazwanie jej fotografką nie wyczerpuje tematu. W życiu robiła dotąd mnóstwo rzeczy, oprócz wspomnianej działalności galeryjnej, zajmowała się choćby streetartem. Mickey przez lata działała również jako projektantka mody, jest pierwszą osobą z Europy, która pokazała swoją autorską kolekcję na Swahili Fashion Week w Tanzanii – największym corocznym wydarzeniu modowym we Wschodniej i Centralnej Afryce. Ma też za sobą przygodę z wzornictwem przemysłowym, a jeśli ją spytać, jak to się w ogóle stało, że to ona stworzyła na zamówienie Kancelarii Prezydenta RP kolekcję porcelany i gadżetów promujących Pałac Prezydencki i Belweder, uśmiecha się i zaczyna jedną ze swoich opowieści-wspomnień, w których zawsze decydującą rolę odgrywa nieoczekiwane spotkanie albo szalony pomysł rozpoczynający nowy rozdział w jej życiu. Tak jak wtedy, kiedy w pierwszej połowie lat dwutysięcznych, Mickey świeżo po przeprowadzce z rodzinnej Łodzi do Warszawy, poszła do pewnego liczącego się wydawnictwa działającego w siedzibie galerii sztuki. Pisała opowiadania, zastanawiała się, czy nie chcieliby na nie rzucić okiem. Odpowiedź była natychmiastowa: „Dzięki, ale nie”. Żalu do nikogo nie miała, ale wychodziła stamtąd już tylko z jedną myślą w głowie: „Założę własne artystyczne miejsce”. Chwilę później powstała jej Galeria Hoża.

Patrząc wstecz, Mickey widzi, jak wiele razy w jej życiu było tak, że słysząc komunikat „Nie jesteśmy zainteresowani.”, wcale się nie zniechęcała. Przeciwnie, to ją tylko zagrzewało do walki. Nie raz robiła rzeczy pozornie niemożliwe do zorganizowania, nierzadko w pojedynkę lub z minimalną pomocą.

Linh Linh i Baamby (Fot. Mickey Wyrozębski) Linh Linh i Baamby (Fot. Mickey Wyrozębski)

Wyciśnij z życia, ile się da

Z tej energii, z takiego podejścia do świata i ludzi, zrodził się pomysł na najnowszy „JUICE”, projekt fotograficzny, w ramach którego Mickey miała niedawno wystawę w Nowym Jorku, a teraz w Hong Kongu. – Tytuł wziął się od czasownika „juice” – tłumaczy – Wyciśnij z życia, ile się da, o ten przekaz mi chodziło. Z praktycznej strony wygląda to tak, że zorganizuję w sumie kilka wystaw w kilku różnych miejscach na świecie. Najpierw w takich, gdzie kogoś już znam, mogę liczyć na wsparcie przy organizacji. A potem, kiedy projekt się rozkręci, pojadę tam, gdzie dotąd nie byłam. Ważne jest również, że w czasie moich podróży i przygotowań do wernisaży będą powstawać kolejne portrety ludzi – znajomych i całkiem obcych, napotkanych po drodze – z których część pokażę od razu na miejscu, a część powędruje ze mną na kolejną wystawę. To taki łańcuszek, maraton fotograficzny, a jednocześnie zapis spotkań, które wydarzają mi się po drodze, wymiana międzyludzkiej energii.

Antoni Hakizimana (Fot. Mickey Wyrozębski) Antoni Hakizimana (Fot. Mickey Wyrozębski)

Ten maraton zaczął się w listopadzie zeszłego roku w Warszawie, kiedy Mickey po raz pierwszy od lat wystawiła swoje prace. Miała przy tym potężną tremę. Bo „JUICE” to w jakimś sensie powrót do samej siebie sprzed lat.

Razem

Sama Mickey jest częścią patchworkowej czarno-białej rodziny, jej mąż, związany z branżą sportową, przyjechał kiedyś na krótko do Warszawy z Atlanty. I został dla niej. To już rozdział jej życia, w którym znalazło się to, czego w nim brakowało. Zdrowa relacja, poczucie, że jest przy tobie kochający człowiek, na którego można liczyć. Wcześniej jej odwaga w podejmowaniu różnych zawodowych i życiowych wyzwań była jak broń. Sposób, żeby wywalczyć dla siebie głos, widoczność, znaleźć sobie w otaczającym świecie tematy i pola, w których można by się sprawdzić, coś sobie i innym udowodniając. Cały czas chodziło o tryb walki o swoje miejsce. A potem, kiedy Mickey podjęła decyzję, że będzie wychowywać swoje dzieci nie w biegu, wiecznie nieobecna, tylko świadomie, w bliskości, na tego rodzaju walkę już nie było miejsca. Mówi, że trochę się w tym rozpłynęła, przeszła całkowicie w tryb powtarzalnej codzienności. Miała plany, pomysły, ale przesuwała je na kolejny tydzień, miesiąc, rok. Następny i następny. A potem stały się dwie rzeczy: śmierć ojca. Odkryła portfel, do którego od dawna odkładał pieniądze na wycieczkę po Europie, niewiele udało mu się w życiu zwiedzić, marzył o takiej podróży od dawna.

Hellen Chen (Fot. Mickey Wyrozębski) Hellen Chen (Fot. Mickey Wyrozębski)

– Dodatkowo to mną wstrząsnęło – mówi Mickey – Dotarło do mnie, że nie mam czasu na odkładanie. I że jedną z ważniejszych rzeczy, jakie chce moim dzieciom przekazać, zostawić im w spadku, jest poczucie sprawczości. No i motyw podróży, chcę, żeby moja rodzina brała w tym udział. W Nowym Jorku byłam sama, ale Hong Kong chcę pokazać rodzinie. Będziemy tam nie jako turyści, ale tworząc super projekt z lokalnymi artystami. Od dawna podróżujemy, ale loty i hotele są coraz droższe, więc jeździmy jak wiele osób coraz rzadziej. Jest inflacja i wyjazd rodzinny połączę z pracą artystyczną – to dodatkowa motywacja. Pokazywanie im, że można się spełniać i realizować najbardziej zwariowane pomysły jeśli jest się zdeterminowanym. Wysyłam dziesiątki maili, fotografuję i odkładam na wyznaczony cel.

Michał Piróg (Fot. Mickey Wyrozębski) Michał Piróg (Fot. Mickey Wyrozębski)

Druga rzecz to terapia. Dwa lata pracy w grupie, które całkowicie zmieniły nastawienie Mickey. Osoby, które ją znają, dostrzegają to natychmiast: – Wróciła moja odwaga sprzed lat, tylko że jej źródło jest już inne. Jak miałam dwadzieścia parę lat, to wsiadłam w samolot i poleciałam do Hong Kongu. Drugi mój lot w życiu, bałam się że na lotnisku nie trafię do odpowiedniej bramki. Wkułam na pamięć mapę okolicy, w której miałam w Hong Kongu nocować. A na miejscu poznałam ludzi, dzięki którym nakręciłam film dokumentujący mój pobyt i jeszcze zdążyłam tam pokazać swoje streetartowe prace. Zostało mi trochę kontaktów z tamtego czasu i kiedy zaczęłam teraz planować „JUICE”, przypomniałam sobie o tamtym wydarzeniu. Pomyślałam, no dobra, w takim razie kolejny będzie Hong Kong.

Wystawa w Major Pop Gallery w hongkońskiej dzielnicy Shuen Wan otwiera się 7 lutego. Ta odsłona „JUICE” to projekt ze specjalnym udziałem Michała Piróga, który wcielił się w rolę modela. Wystawa została objęta honorowym patronatem Konsula Generalnego RP w Hong Kongu.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze