Wykonujemy je od połowy lutego do połowy kwietnia.
Szczególną uwagę skupiamy na roślinach posadzonych z tak zwanym gołym korzeniem (nawet tych posadzonych jesienią), bo najczęściej mają uszkodzony system korzeniowy. By zrównoważyć proporcje, należy skrócić pędy w odległości około 30–40 cm od przewodnika. Takie cięcie nie jest konieczne, gdy drzewko pochodziło z pojemnika. Starsze egzemplarze tnie się delikatniej, pilnując, by do każdej gałęzi dochodziło światło, by się nie krzyżowały. Usuwamy też pędy liściowe, czyli tak zwane wilki.
Z młodych krzewów usuwamy tylko pędy uszkodzone i pokładające się na ziemi. Potem dokonujemy tak zwanych cięć odmładzających; u porzeczki czerwonej wycinamy pędy 3–,-letnie, u czarnej i agrestu: 5-letnie.
W przypadku malin usuwamy odrosty korzeniowe i starsze pędy – 2-letnie. Tym z zeszłego roku można skrócić odrobinę wierzchołki (u popularnej odmiany ‘Polana’, owocującej jeszcze w październiku, skracamy wszystkie pędy nad ziemią).
Na koniec bardzo ważna uwaga. Przed przystąpieniem do przycinania dużych krzewów (również żywopłotów) czy drzew, w których lubią przebywać ptaki, upewnijmy się, że nie ma w nich gniazd z jajkami lub pisklętami. Wycinając gałęzie, narażamy ptaki na ogromny stres, który może skończyć się wyrzuceniem młodych z gniazda lub jego całkowitym zniszczeniem. Jeśli mamy ptasią rodzinkę w ogrodzie, wstrzymajmy się z wszelkimi agresywnymi pracami w okolicy jej gniazda. Wystarczy czasem kilka tygodni, nam to w niczym nie przeszkodzi, a nie będziemy mieć na sumieniu ptasich duszyczek.
Fragment pochodzi z książki Mai Popielarskiej "Maja w ogrodzie"; książka do kupienia w naszej księgarni.