W codziennym zabieganiu, przytłoczeni ciężarem własnych emocji i oczekiwań innych, szukamy cudownego środka, który ukoi nerwy i pozwoli cieszyć się życiem. Czy coraz bardziej popularna w Polsce praktyka uważności jest w stanie nas uzdrowić? Trenerkę mindfulness Zuzannę Ziomecką pyta Joanna Olekszyk.
Czym właściwie jest praktyka uważności, czyli mindfulness? Bo kiedy o niej słyszę i czytam, to mam wrażenie, że sposobem na wszystko…
To przez naukowców. Neurolodzy, lekarze i psycholodzy zakochali się w mindfulness i od dwudziestu paru lat robią coraz więcej badań, z których wynika, że uważność pomaga zmniejszać stres, zwiększać odporność, usprawniać pracę intelektualną i wzmacniać inteligencję emocjonalną. Co więcej, badania udowadniają, że medytacja mindfulness zapobiega nawrotom depresji i poprawia jakość życia osobom żyjącym z chronicznym bólem. Właściwie wskazań jest jeszcze więcej, bo w ostatniej dekadzie programy mindfulness wyszły ze środowisk medycznych i zaczęły się roznosić w systemach szkolnych i akademickich, więzieniach i w środowisku biznesowym. Wygląda na to, że za cokolwiek byśmy się zabrali lub z czym zmagali, z mindfulness pójdzie nam lepiej. Mimo wszystko to nie jest narzędzie typu śrubokręt.
Wiecej w Sensie 07/2016. Kup teraz!
SENS także w wersji elektronicznej