Na dwóch krańcach Polski, prezentowane są wystawy młodego artysty, zeszłorocznego absolwenta Sztuki mediów na ASP w Warszawie, Mateusza Choróbskiego. W Szczecinie w Zonie Sztuki Aktualnej, Aurelia Nowak przygotowała wystawę “Niebieski ptak”, a w białostockim Arsenale Monika Szewczyk “Opętało mnie Słońce i miałem ochotę się śmiać”.
Obie prezentacje, jak czytamy w tekstach towarzyszących wystawom są mocno skupione na postaci autora. Mateusz Choróbski odtwarza w pracach wydarzenia z kilkunastu ostatnich miesięcy swojego życia, moment ukończenia studiów, konfrontacje z postudyjną pustką, decyzje o wyjeździe za granicę i związane z nim rozczarowania. Prace odnoszą się do historii jego rodziny, miejsc w których był, przedmiotów które zapadły mu w pamięć. Kuratorzy upatrują w Choróbskim nieco zagubionego w nowoczesnym świecie romantyka, flaneur’a (określenie to pojawia się w obu tekstach), poszukującego, obserwującego i zamykającego w pracach, niczym magicznych pudełkach, wspomnienia. Mamy więc Nissana Blue Bird, którym kiedyś jeździł jego ojciec, odtworzenie kształtu pokoju w Nowym Jorku, autoportret artysty z niebieskimi oczami. Trudno mi pisać o pracach w oderwaniu od siebie, ponieważ stanowią one dla mnie spójne performatywne działanie, mające na celu monumentalizację własnej sztuki, niczym jego praca “Człowiek piękny” z 2015 roku. To drugie dno wszystkich prac, jest nieoczywiste.
Sztuka Mateusza to ciągły eksperyment rozgrywający się na dwóch płaszczyznach, autor - jego sztuka i autor - świat sztuki. Mateusz Choróbski konfrontuje się stale ze swoimi pomysłami, długo je opracowuje, szuka dogodnych rozwiązań, kalkuluje. Każda skończona praca, nie jest artefaktem samym w sobie, ale jest zapisem wszystkich wydarzeń, które musiały nastąpić aby osiągnąć efekt końcowy. Często moment wystawienia pracy w galerii, jest dla nich tylko przystankiem, na drodze mających się napisać kolejnych ciągów przyczynowo-skutkowych. Ta romantyczna aura wydaje się być rodzajem kostiumu. Maski, którą zakłada artysta na potrzeby swojej sztuki. Nie nazwałabym prac Mateusza intymnymi. Są raczej zaczepne, trochę beszczelne w artystycznej kalkulacji, ale dzięki temu ciekawią i wbijają małą szpilkę w napuszony światek artystyczny. Choróbski wie jak tematy poruszyć, by zaintrygować widza, zna zasady sztuki, by zachować indywidualizm, ale nie odstawać. W tych wszystkich decyzjach jest szczery i prawdziwy, a może nawet podwójnie prawdziwy, ponieważ tworzy sztukę opowiadającą o faktycznych emocjach, ale obnażającą również nieoczywiste trybiki tej całej machiny nazywanej sztuką.
Mateusz Choróbski znajduje się nieco na uboczu świata artystycznego, mimo że pojawia się stale na listach “artystów dobrze się zapowiadających”. Nie reprezentuje go nadal żadna galeria. Przez obawy innych jak go zakwalifikować, artysta promuje się sam i całkiem nieźle mu to wychodzi.
“Niebieski ptak”
15.0 – 14.02. 2015
kuratorka: Aurelia Nowak
Zona Sztuki Aktualnej
Pl. Orła Białego 2
70-562 Szczecin
“Opętało mnie słońce i miałem ochotę się śmiać”
9.01-5.02.2015
kuratorka: Monika Szewczyk
tekst: Jakub Śwircz
Galeria Arsenał
ul. A. Mickiewicza 2
15-222 Białystok