Jesień to idealny czas, by zaszyć się w domu i zanurzyć w ciekawe filmowe historie – a polskie kino na Netflixie daje nam naprawdę szeroki wybór. Oto 7 tytułów, które polecamy na długie listopadowe wieczory – jedne bawią, inne wzruszają, za to każdy oferuje ciekawą fabułę. Miłego oglądania!
„Bokser” to dramat sportowy, który zdobył uznanie międzynarodowej publiczności – stał się hitem w kilkunastu krajach na świecie, nie wyłączając naszego. A choć od krytyków produkcja zebrała mieszane recenzje, polscy widzowie ją pokochali. Nie bez znaczenia jest tu fakt, że główną rolę gra fenomenalny aktor młodego pokolenia – Eryk Kulm jr. Wciela się on w Jędrzeja Czarneckiego, obiecującego młodego boksera. Obawiając się powtórzenia błędów swojego ojca, ucieka on z komunistycznej Polski i z żoną u boku (w tej roli Adrianna Chlebicka) podąża za marzeniem, by zostać największym pięściarzem w historii. Życie na obczyźnie okazuje się jednak trudniejsze, niż przypuszczał. Po miesiącach mierzenia się z niełatwym życiem emigranta Jędrzej zgadza się więc wziąć udział w ustawionym pojedynku, który zmieni jego życie na zawsze. To film godny uwagi również dlatego, że – jak podkreśla szefowa działu kultury naszego pisma Zofia Fabjanowska-Micyk – „udało się nie powielić schematów doskonale znanych z klasyki kina, także tych dotyczących kobiecych bohaterek, które były albo obiektem pożądania, albo tłem dla faktycznie liczących się postaci. Czytaj: mężczyzn”.
Czytaj także: Netflix stawia na polskie produkcje. Czy widzieliście już te filmy i seriale?
Jeśli szukacie filmu, który poruszy was do głębi, a przy tym podniesie na duchu, polecamy wam opowieść o charyzmatycznym księdzu Janie Kaczkowskim (w tej roli Dawid Ogrodnik) opowiedzianą z perspektywy jego podopiecznego, Patryka Galewskiego (Piotr Trojan). Po tym, jak Patryk włamuje się do domu w małym mieście, sąd nakazuje mu prace społeczne w hospicjum, gdzie poznaje niezwykłego księdza Kaczkowskiego. Duchowny angażuje młodych chłopaków z zawodówki, na pozór twardych buntowników, w pomoc chorym. Skupia się przy tym na bliskości, czułości i walce o relacje z drugim człowiekiem. Słowem: uczy empatii – a robi to z hurtową ilością humoru. Niedługo później Jan sam staje przed wyzwaniem walki z chorobą. Patryk zaś zostaje postawiony w sytuacji, która zmieni całe jego życie. – Napisałem tę historię, aby nawet najbardziej zdołowany człowiek uwierzył, że nowe, dobre życie może się rozpocząć w trudnych do wyobrażenia, ekstremalnych okolicznościach. To opowieść o zwycięstwie życia i miłości. Historia prawdziwa – mówi scenarzysta Maciej Kraszewski.
Michał Chaciński (reżyser, scenarzysta) i Radosław Drabik (scenarzysta) postanowili nakręcić coś, co będzie „i śmieszne, i życiowe, i jeszcze do tego niegłupie”. Tak powstali „Rozwodnicy” – komedia pełna barwnych postaci, zabawnych sytuacji i absurdów. Dwie dekady po wzięciu rozwodu i obraniu osobnych życiowych ścieżek para byłych małżonków rozpoczyna starania, aby uzyskać oficjalne unieważnienie ich krótkiego kościelnego małżeństwa. Małgosia i Jacek ze zdziwieniem odkrywają, że znaleźli się w niekończącej się spirali kościelnych przepisów, a wspólne utarczki z księżmi ponownie zacieśniają ich więzi, wprowadzając chaos w życie ich obecnych partnerów i dzieci. W rolach tytułowych rozwodników – Wojciech Mecwaldowski i Magdalena Popławska. – Dla mnie to jest historia chyba przede wszystkim o tym, że czas leczy rany, a jeśli ludzie byli ze sobą, bo się lubili, to po latach może z tego wyjść całkiem fajna przyjacielska relacja – mówi aktorka. I dodaje: – Podoba mi się też to, że takie nieoczekiwane wydarzenie jak rozwód kościelny z byłym mężem okazuje się pomocne w przemyśleniach na temat obecnego związku, w odpowiedzeniu sobie na pytanie, dlaczego z kimś jesteś.
„Napad” z kolei to propozycja dla tych, którzy jesienne wieczory wolą spędzać z dreszczykiem emocji. Film w reżyserii Michała Gazdy – twórcy nowej wersji „Znachora” – przenosi nas do początku lat 90. Wydalony ze służby funkcjonariusz policji otrzymuje szansę na odzyskanie swojego dawnego życia w zamian za rozwiązanie sprawy napadu na bank. Wspólnie z młodą policjantką przydzieloną do sprawy detektyw musi działać szybko, ponieważ zainteresowanie mediów napadem nie jest na rękę nowej władzy. Produkcja oferuje wyjątkowy klimat – reżyserowi zależało, by przenieść nas w „emocjonalną podróż do tych dzikich czasów początku polskiego kapitalizmu z całą jego ówczesną bezwzględnością” – oraz doborową obsadę. W rolach głównych wystąpili bowiem: Olaf Lubaszenko, Wiktoria Gorodecka i Jędrzej Hycnar.
Komedii „Teściowie” chyba nikomu przedstawiać nie trzeba. Mimo to nie mogło jej zabraknąć w naszym minizestawieniu – szczególnie że trwają prace nad trzecią częścią filmu, więc to idealny moment na nadrobienie dwóch poprzednich (tak, drugą, w reżyserii Kaliny Alabrudzińskiej, też zdecydowanie polecamy waszej uwadze – szczególnie finałowy monolog Mai Ostaszewskiej). „Teściowie” to nieprzewidywalna, przezabawna, ale i mądra zarazem pozycja, która poprawi wam humor w nawet najgorszy dzień. Czy wesele po odwołanym ślubie to przepis na katastrofę? Owszem. I to jaką! Dwie rodziny różni wszystko – pochodzenie, status, zawartość portfela, gust. Rodzice pary młodej początkowo są w szoku. Co takiego się stało? Kto zawinił? Co z weselem? Czy witać gości? Grać muzykę? Polewać wódkę? Kto pokroi tort? Od słowa do słowa uprzejme uśmiechy zamienią się w publiczne pranie brudów. Aż wreszcie wybucha prawdziwa bomba… A tymczasem, wesele rozkręca się w szaloną imprezę. I nikomu nie przeszkadza brak młodej pary. W rolach teściów – Maja Ostaszewska, Marcin Dorociński, Izabela Kuna i Adam Woronowicz.
PS W drugiej części zabrakło Marcina Dorocińskiego, jednak u boku Mai Ostaszewskiej zobaczymy… Eryka Kulma jr. Jeśli nie widzieliście „Teściów 2” – koniecznie nadróbcie w najbliższym czasie.
Czytaj także: „Teściowie” powracają z większą dawką ironii, rywalizacji i nieprzewidzianych zwrotów akcji! Oto pierwsze zdjęcia z planu 3. części
A co powiecie na komedię romantyczną z menopauzą w roli głównej? – Nie przypominam sobie polskiego filmu, który opowiadałby o dwóch kobietach w średnim wieku, które przechodzą menopauzę – przyznał Maciej Migas, który wyreżyserował „Miłość jak miód”. To pełna uroku i ciepła opowieść o dojrzałej przyjaźni i miłości, która przychodzi niespodziewanie i nie patrzy na metrykę – idealna na przytulny wieczór z kubkiem herbaty. Jej bohaterkami są Majka (Agnieszka Suchora) i Agata (Edyta Olszówka), które równie dużo łączy, co dzieli. Obie są po pięćdziesiątce, przechodzą menopauzę i nie wierzą, że w ich życiu cokolwiek zmieni się na lepsze. Jedna mieszka nad Bałtykiem, druga w Tatrach. Jedna prowadzi cukiernię, druga jest wziętą architektką wnętrz. Jedna jest wdową, drugą partner właśnie zostawił dla młodszej. Jedna poświęca się dzieciom i wnukom, kompletnie zapominając o sobie, druga nie ma rodziny i dba o duchowy rozwój. Gdy przyjaciółki spotykają się na pogrzebie koleżanki z liceum, Agata namawia Majkę do spontanicznego wyjazdu w góry, sama zaś zostaje nad morzem. Nieoczekiwana zamiana ról przynosi szereg komplikacji, zabawnych zwrotów akcji i wyzwań, którym kobiety będą musiały stawić czoła. Na ekranie paniom partnerują: Michał Czarnecki, Bartosz Opania i Rafał Królikowski.
Na koniec film będący mieszanką wariackiej komedii z kryminałem retro, który może przywodzić na myśl kultowy przebój kinowy „Na noże” (chociaż – jak pisze Zofia Fabjanowska-Micyk – są dowody na to, że scenarzysta Łukasz Sychowisz stworzył „zręby tej historii, jeszcze zanim ktokolwiek słyszał o hollywoodzkim hicie”). „Spadek” to pełna ciepła i humoru opowieść, w której tajemnice rodzinne wychodzą na jaw w najmniej spodziewanych momentach. Kiedy ekscentryczny wynalazca i emerytowany prowadzący teleturniej – grany przez Jana Peszka – nagle umiera, rodzina kłócących się osobliwości (wśród nich Maciej Stuhr, Joanna Trzepiecińska oraz Mateusz Król) gromadzi się z nadzieją na odziedziczenie jego fortuny. Ku zdziwieniu wszystkich niekonwencjonalny wujek przygotował dla nich ostatnią grę, której wynik zdecyduje, kto otrzyma spadek. Jednak by wygrać, będą musieli współpracować.