Czasem moda nie potrzebuje niczego więcej niż ciszy. Nie błysku fleszy, nie haseł, nie perfekcyjnie dobranych stylizacji. Czasem wystarczy spojrzenie w lustro, które mówi: tak, to ja – nie wymyślona, nie upozowana, tylko obecna. Od tej myśli zaczyna się historia nowej kolekcji MARI PRETI „Bare & Bold”. Jesień–zima 2025 w interpretacji marki to zaproszenie do bycia sobą – bez filtrów, bez pośpiechu, bez lęku. To manifest odwagi i świadomej elegancji, która nie potrzebuje potwierdzenia w oczach innych. W centrum tej opowieści są kobiety – prawdziwe, uważne, poszukujące balansu między siłą a łagodnością. Ich styl nie jest krzykiem, tylko szeptem. Ale szeptem, którego nie sposób nie usłyszeć.
Pomiędzy siłą a łagodnością
Kobiety, które inspirowały tę kolekcję, nie potrzebują mocnych haseł. Ich styl jest jak rozmowa szeptem – intymna, pewna siebie, ale bez napięcia. Dyrektorka kreatywna MARI PRETI przygląda się im z uwagą. Wie, że współczesna kobiecość to nie heroiczna poza, lecz umiejętność bycia sobą w każdej wersji – tej w jedwabnej sukni i tej w jeansach o poranku.
„Bare & Bold” to próba uchwycenia tej równowagi. W delikatności żorżetowych sukienek, które poruszają się jak tchnienie. W miękkości wełnianych marynarek o szerokich kołnierzach. W klasycznych trenczach, które zdają się mówić: „jestem tu i to wystarczy”.
(Fot. Materiały partnera)
Każdy z tych projektów ma w sobie gest troski – o ciało, o komfort, o wolność ruchu. Patrzysz na te ubrania i myślisz: one nie muszą niczego udowadniać. I całe szczęście. Bo może właśnie na tym polega dojrzała elegancja – że nie próbuje błyszczeć. Po prostu jest. Czasem, kiedy przymierzasz coś naprawdę dobrze skrojonego, wiesz to od razu – zanim spojrzysz w lustro. To ta chwila, w której ubranie nie „leży”, tylko z tobą współpracuje.
(Fot. Materiały partnera)
(Fot. Materiały partnera)
W rytmie oddechu. Nie sezonu
W świecie, który przyspieszył do granic absurdu, MARI PRETI proponuje coś rzadkiego – zatrzymanie. Tu nie ma pośpiechu ani krzykliwego trendu. Jest miękka linia ramienia, struktura tkaniny, sposób, w jaki płaszcz układa się, gdy siadasz. Ubrania tej marki nie gonią kalendarza – raczej przypominają, że można zwolnić. Obok eleganckich form pojawia się codzienność, której coraz bardziej potrzebujemy: jeansy, bluzy z dyskretnym monogramem M, koszule w tartanową kratę. To rzeczy, które nie tylko wyglądają dobrze, ale też dobrze się noszą. Bo wygoda stała się nową formą troski o siebie. Prawdziwy luksus? To nie metka. To moment, w którym mówisz: „jest mi dobrze”.
(Fot. Materiały partnera)
(Fot. Materiały partnera)
Kobiecość, która nie potrzebuje sceny
W kampanii towarzyszącej kolekcji pojawiają się książki. Nieprzypadkowo. Nie w roli dekoracji, ale jako symbol. Bo w świecie MARI PRETI moda to zawsze rozmowa – z sobą, z innymi kobietami, ze światem... Książki przypominają, że ubranie może być nie tylko ochroną, ale też formą dialogu. Nie tylko z ciałem, ale też z emocjami.
To pytanie przewija się przez całą filozofię marki: kim dziś jesteś, kiedy zdejmiesz wszystkie warstwy? W tym pytaniu jest czułość, a nie ocena. To jak moment, gdy zostajesz sama w domu, zdejmujesz biżuterię i na chwilę przestajesz „wyglądać”. Po prostu jesteś.
„Bare & Bold” nie szuka wielkich słów. Szuka prawdy – tej małej, codziennej, która mieści się w geście, spojrzeniu, oddechu. I może właśnie dlatego te ubrania działają – nie przez formę, ale przez emocję, jaką zostawiają.
(Fot. Materiały partnera)
Kiedy moda staje się rozmową ze sobą
W świecie przeładowanym obrazami MARI PRETI proponuje coś niezwykle rzadkiego – uważność. To moda, która nie krzyczy z billboardów. Raczej szepcze, przypomina, że styl nie musi być głośny, żeby był zauważalny. Że czasem siła tkwi w miękkości, a piękno w niedoskonałości.
Kolekcja „Bare & Bold” to zaproszenie do rozmowy. Nie o tym, co modne, ale o tym, co prawdziwe. Bo elegancja, która przetrwa, zaczyna się nie w szafie, lecz w sposobie, w jaki patrzysz na siebie. Nie po to, by błyszczeć. Po to, by być – naprawdę.
Kolekcja dostępna jest na stronie www.maripreti.com.