Wraz z nadejściem jesieni coraz częściej pojawia się u mnie ochota na smaki cytrusowe. Energetyczne kolory i zapachy przywodzące na myśl słoneczne plaże południa to coś, czego mi trzeba, gdy za oknem szarość. |Wraz z nadejściem jesieni coraz częściej pojawia się u mnie ochota na smaki cytrusowe. Energetyczne kolory i zapachy przywodzące na myśl słoneczne plaże południa to coś, czego mi trzeba, gdy za oknem szarość. |Wraz z nadejściem jesieni coraz częściej pojawia się u mnie ochota na smaki cytrusowe. Energetyczne kolory i zapachy przywodzące na myśl słoneczne plaże południa to coś, czego mi trzeba, gdy za oknem szarość. |Wraz z nadejściem jesieni coraz częściej pojawia się u mnie ochota na smaki cytrusowe. Energetyczne kolory i zapachy przywodzące na myśl słoneczne plaże południa to coś, czego mi trzeba, gdy za oknem szarość. |Wraz z nadejściem jesieni coraz częściej pojawia się u mnie ochota na smaki cytrusowe. Energetyczne kolory i zapachy przywodzące na myśl słoneczne plaże południa to coś, czego mi trzeba, gdy za oknem szarość.
Wraz z nadejściem jesieni coraz częściej pojawia się u mnie ochota na smaki cytrusowe. Energetyczne kolory i zapachy przywodzące na myśl słoneczne plaże południa to coś, czego mi trzeba, gdy za oknem szarość.
Pomarańcze, cytryny, limonki – znam wiele sposobów, by wyczarować z nich pyszne słodkości. Jednak, ten anglosaski wynalazek nie ma wśród nich sobie równych. Przyrządzam go od kilku lat, niezmiennie według jednego przepisu. Zaczerpnęłam go wprost z Food Network od samego Altona Browna. Panie, Panowie - przed Wami najlepszy na świecie krem cytrynowy!!!
Lemon Curd
Składniki
- żółtka 3 sztuki
- cytryny 3 sztuki
- cukier 3/4 szklanki
- masło 90 g
Sposób przygotowania
- Żółtka ubijamy z cukrem w metalowej misce przez około minutę. Ścieramy skórkę z cytryn i wyciskamy z nich sok. Dodajemy do masy jajecznej i jeszcze przez chwilę razem ubijamy.
- Do garnka wlewamy wodę i podgrzewamy na ogniu. Gdy woda się zagotuje, zmniejszamy płomień i stawiamy na garnku miskę z cytrynowo-jajeczną bazą naszego kremu.
- To niby oczywiste, ale wspomnę, iż ważne jest, by obydwa naczynia były odpowiednio dopasowane, a poziom wody w garnku nie może dotykać dna miski.
- Przez kolejne 8 minut kontynuujemy ubijanie. W tym czasie kremik powinien zacząć gęstnieć.
- Gdy tak się stanie, wyłączamy ogień, zdejmujemy miskę z garnka, a do jej zawartości dodajemy porcjami masło, mieszamy łyżką i kolejną wrzucamy dopiero, gdy poprzednia nam się rozpuści.
- Gotowy lemon curd przekładamy do słoika, studzimy i wstawiamy do lodówki. Można go tam przechowywać nawet 2 tygodnie.
To był sposób Altona Browna, ale istnieje również wersja dla leniwców:-) Wygląda ona mniej więcej tak:
- Do rondelka wrzucamy żółtka, cukier, sok i skórkę startą z cytryn. Stawiamy na wolnym ogniu i podgrzewamy, od czasu do czasu mieszając. Gotujemy dotąd, aż masa zacznie gęstnieć. Następnie gasimy płomień i dodajemy masło tak, jak opisałam to powyżej.
Lemon curd robiłam obydwoma sposobami. Być może to tylko subiektywne odczucie, ale krem w wersji pracochłonnej wychodzi superaksamitny i bardziej mi smakuje. Zwykle dobrze mieć wybór, więc Wam go pozostawiam.