Nie ma wielkiej przesady w stwierdzeniu, że każdy odpoczywa inaczej. Jeżeli chcielibyśmy wprowadzić jakiś uniwersalny model, to raczej pod kątem celu, czyli odpoczynek to czas na ograniczenie bodźców i regenerację organizmu. Jak osiągnąć taki efekt – pytamy psycholożkę Sonię Ziembę-Domańską.
Mam wrażenie, że wielu młodych dorosłych czuje presję, żeby jak najszybciej zarabiać. Na studiach, a nawet pod koniec szkoły średniej, gdy tylko staje się to legalne. Zastanawiam się, gdzie w tym planie jest czas na odpoczynek. Wydaje mi się, że za tzw. moich czasów nie było to aż tak powszechne i na przykład większość studentów po prostu studiowała.
Mam swego rodzaju rozdwojenie, jeśli chodzi o ten temat. Z jednej strony faktycznie jesteśmy wciąż zachęcani, żeby szybciej, więcej, mocniej, i to nie może zostać bez wpływu na młodych ludzi zwłaszcza w kontekście rynku pracy. Z drugiej – czuję i obserwuję, że oni mają tego dość i tak naprawdę mają wysokie kryteria, jeśli chodzi pracę, którą nazywają dobrą: żeby było spokojnie, w elastycznych godzinach albo przynajmniej żeby można było w ciągu dnia wyjść na basen, siłownię, pobiegać, a w samej firmie przydałaby się strefa relaksu. No i najchętniej pracowaliby w czterodniowym trybie. Zarazem w czasie studiów jest presja czasu – niewyrobienie się w terminie często oznacza dodatkowe opłaty. Podczas sesji młodzi ludzie, zwłaszcza ci, którym zależy na lepszych wynikach, siedzą godzinami, nocami nad książką, praktycznie wyłączając się z życia.
Jeśli o to chodzi, to chyba zawsze tak było. Sesja sprawiała, że się znikało na jakiś czas ze świata. Wracam do tego, na ile w świadomości młodych ludzi pojawia się w ogóle potrzeba odpoczynku. Weźmy choćby te wspomniane strefy relaksu. Co się tam robi, żeby odpocząć?
Zwykle przebywanie tam wiąże się z byciem online i scrollowaniem różnych rzeczy. Nie możemy tego nazwać świadomym odpoczynkiem, bo mimo że ta osoba na przykład sobie leży i na pozór się relaksuje, to bodźcuje mózg milionami sygnałów, szybkich obrazów – głównie mediów społecznościowych.
Myślę, że kultura świadomego odpoczynku ogólnie zanika.
Zdecydowana większość studentów i szerzej młodych ludzi jedynie zabija czas, jeśli nie mają nic konkretnego do zrobienia. Jeśli ciągle słyszeli w domu o tym, że trzeba zarabiać, że wszystko takie drogie, a przy tym nie wynieśli stamtąd nawyku świadomego odpoczywania, to w ogóle nie mają pomysłu, co innego mogliby zrobić. Owszem, słyszą o jakichś modnych miejscach czy rzeczach – typu joga, terapie ruchem, kąpiele leśne – ale jeśli nie mają pieniędzy, żeby zapisać się na zajęcia czy warsztaty, to wolą zostać w domu i przeglądać Internet.
A co może być odpoczynkiem dla młodych ludzi?
Coś, co robię dla siebie i swojego ciała ze świadomością, że mi to służy. Oczywiście najpierw trzeba wiedzieć, co mi służy. To trzeba sprawdzać, próbując różnych rzeczy, nieraz wkładając w to duży wysiłek, a nie wychodzić z założenia, że nie chce mi się nigdzie ruszyć, więc sobie poleżę i poscrolluję media.
Jeśli miałybyśmy generalizować, to na pewno zaniedbaną sferą jest przebywanie i ruch na świeżym powietrzu, bo w ten sposób dotleniamy mózg. Ma to olbrzymie znaczenie zarówno pod kątem poznawczym, bo dzięki temu łatwiej jest się uczyć i przyswajać nowe rzeczy, jak i emocjonalnym oraz psychicznym. Dobry odpoczynek to także zjedzenie zdrowego posiłku w cichym miejscu, bez rozmawiania przez telefon czy przeglądania go. Wielką wartość ma przebywanie w dobrym towarzystwie, jednak nie zawsze tak jest, jeśli mamy wokół siebie wiele osób przez cały dzień: w szkole, na studiach, w domu. Czasami warto oderwać się od wszystkiego, pobyć ze sobą, poczuć, jak się czujemy, pomyśleć, co by nam mogło dobrze zrobić. To nie musi być coś, o czym wszyscy mówią, ale na przykład leżenie na trawie, tak po prostu. Dobry odpoczynek to ograniczenie bodźców.
Czy czytanie książki mieści się w tej defnicji dobrego odpoczynku? Przecież to wymaga zaangażowania umysłu.
Jak najbardziej, bo używamy zupełnie innych struktur. Strony książki są monochromatyczne, litery statyczne, nie wyskakują co chwila kolorowe obrazki, monitor nie emituje światła. Dodatkowo, lektura uruchamia wyobraźnię. Ale można też zacząć dużo prościej: zamknąć oczy, przez chwilę wyobrazić sobie jakieś spokojne miejsce, skoncentrować się na oddechu, wyjść na chwilę na zewnątrz bez telefonu. Czasem wystarczy wziąć kąpiel, tylko znowu bez telefonu. Odstresowujący jest prysznic, bo szum wody działa relaksująco.
Skoro mówimy o ograniczeniu bodźców, to czy korzyści z uprawiania sportu czy spaceru nie będzie niwelować słuchanie w tym czasie muzyki przez słuchawki?
To jest bardzo indywidualne, bo niektórzy nie są w stanie ćwiczyć, jeśli czegoś nie słuchają. Ale to i tak o niebo lepiej, niż gdyby słuchali, siedząc na kanapie z telefonem w ręku. Czepiam się tego telefonu, ale serio, dla wielu młodych ludzi odpoczynkiem będzie już nietrzymanie w ręku smartfona przez pół godziny. Z kolei innym słuchawki wprost przeszkadzają, bo wolą być w kontakcie z tym, co dookoła, albo mają dosyć siedzenia w nich przez cały dzień w pracy. Ja na przykład podczas biegania lubię słuchać podcastów albo jakichś audycji. Nie muszę robić żadnych notatek ani starać się zapamiętać konkretnych fragmentów wypowiedzi, tylko słucham rzeczy, na które kiedy indziej nie miałabym czasu. To dla mnie czysta przyjemność, odpoczywam w ten sposób.
Przestrzegam jednak przed uciekaniem w sport, bo aktywny odpoczynek może przekształcić się w zależność. Poza tym sport jest elementem, nazwijmy to, zdrowej diety dla umysłu, obok m.in. snu czy odżywiania, ale to tylko jeden element. Jeżeli na przykład uprawiamy dużo sportu, a przy tym śpimy po pięć godzin, to nijak nie można powiedzieć, że ten sport to zdrowie, bo nie dbamy o zregenerowanie organizmu po wysiłku.
Pewnie akurat w przypadku sportu duże znaczenie ma też kondycja.
Okej, jednak będę wracać do tego, że odpoczynek służy regeneracji naszego ciała i ograniczeniu bodźców, a sport działa pobudzająco i stymuluje produkcję kortyzolu.
Zastanawiam się, czy z odpoczynkiem jest tak jak ze stanem flow, w którym odczuwanie przyjemności łączy się z podejmowaniem wyzwania? Przyszło mi to do głowy, bo ostatnio byłam na koncercie, który tak mnie wynudził, że ciągle myślałam, kiedy będzie koniec i co pójdziemy potem zjeść. Nuda zabiła odpoczynek.
Akurat tego, że potrzebne jest wyzwanie, bym się nie dopatrywała. Myślę sobie wręcz, że wyzwanie oznacza jakiś cel, więc i konieczność działania, żeby mu sprostać. A co jeśli tego nie osiągnę? Czy to znaczy, że odpoczynek się nie liczy? To, co nam służy, jest bardzo indywidualne, więc chyba po prostu nie był to odpowiedni odpoczynek dla pani. A to jest właśnie najważniejsze – dobrać odpoczynek do samego siebie: 20 minut spokojnego spaceru, żeby się oderwać od wszystkiego, medytacja, drzemka.
Zaniedbanie odpoczynku to krok w stronę przewlekłego zmęczenia. Czym ono grozi?
To stan szkodliwy dla zdrowia, sprzyja tworzeniu się ognisk zapalnych w organizmie czy nawet kancerogenezie. Przyczynia się do wystąpienia cukrzycy, zawału serca, chorób układu krążenia czy zaburzeń zdrowia psychicznego. Badania wskazują, że przewlekły stres zawsze jest jednym z elementów chorób cywilizacyjnych.
Gdybyśmy miały podać jakieś uniwersalne cechy dobrego odpoczynku, to co jeszcze by to było?
Przede wszystkim powtarzalność, żeby organizm stale dostawał potrzebną porcję odpoczynku, podobnie jak dostaje jedzenie, wodę, sen. Jeśli mamy duże zaległości w śnie, nie wystarczy odespać je w sobotę, żeby było dobrze. Warto wprowadzić nawyk odpoczynku, uwzględnić go w codziennym rozkładzie dnia, bo dopiero kiedy stanie się on rutyną, zacznie działać. Okaże się na przykład, że znikną bóle głowy, bo wynikały one z wielomiesięcznej czy wręcz wieloletniej deprywacji odpoczynku. Zatem rutyna i jeszcze raz rutyna, nie da się odpocząć na zapas.
Sonia Ziemba-Domańska, psycholożka, neuropsycholożka, certyfikowana specjalistka TSR oraz Biofeedback. Badaczka, wykładowczyni akademicka. Kieruje Ogólnopolskim Behawioralnym Telefonem Zaufania Instytutu Psychologii Zdrowia.
Badanie Harvard Medical School, którego wyniki opublikowano w lutym 2024 roku, wskazuje na nieznany wcześniej efekt syndromu przewlekłego zmęczenia (CFS). A mianowicie zakłócenie w funkcjowaniu części mózgu, która odpowiada za postrzeganie zmęczenia i zachęcanie do wysiłku. Badania z użyciem rezonansu magnetycznego pokazały, że u osób przewlekle zmęczonych, poproszonych o wykonanie wysiłku, ten obszar płata ciemieniowego świeci bardzo słabo. „Zespół doszedł do wniosku, że ta konkretna zmiana utrudnia osobom z CFS wysiłek fizyczny lub umysłowy. Sprawia, że każdy wysiłek przypomina próbę płynięcia pod prąd” – czytamy w komunikacie na stronie uczelni.