Brytyjski artysta odwołał koncert zapowiadany jako ukoronowanie oficjalnych uroczystości w stolicy Kazachstanu, Astanie.
Piosenkarz przyjął początkowo zaproszenie prezydenta Nazarbejewa, ale ostatecznie zrezygnował z występów. Decyzję podjął za namową Amnesty International, która potępiła postępowanie kazachskich władz wobec robotników sektora naftowego protestujących w końcu maja. Strajk był odpowiedzią na decyzję o obniżce płac. Zarząd kontrolowanego przez państwo przedsiębiorstwa uznał akcję za nielegalną i zatrzymał wiele osób. Amnesty International, którą Sting wspiera od dawna, uznała, że jego występ byłby formą poparcia dla władz Kazachstanu. W komunikacie podanym na stronie internetowej Sting napisał "Kazachscy robotnicy sektora naftowego i gazowego potrzebują naszego wsparcia i nagłośnienia ich sytuacji w międzynarodowych mediach, mając nadzieję, że to doprowadzi do zmian na lepsze”.
Dzięki swojemu postanowieniu Brytyjczyk nie dołączy do grona gwiazd, które najpierw uczestniczą w lukratywnej imprezie, a potem – gdy wydarzenie lub organizator są potępione przez społeczność międzynarodową – tłumaczą się swoją nieświadomością.