Kilka nowości muzycznych, na które warto zwrócić uwagę, proponuje nasz redakcyjny kolega Mariusz Herma.
Gwiazda popu z Norwegii imię odziedziczyła po greckiej bogini. I akurat w przypadku tej płyty ma to niemałe znaczenie. Urodziła się w Stavanger zaledwie 25 lat temu, a wydaje już trzeci długograjacy album. I to jako gwiazda już nie tylko skandynawska czy europejska, lecz światowa. Aurora Aksnes była już nominowana do Oscara i Złotego Globu za piosenkę do disnejowskiej „Krainy lodu II”, jej ulotny wokal słyszeliśmy też w filmie „Sekret wilczej gromady”. A ostatnio Norweżka, podobno ku własnemu zaskoczeniu, podbiła TikTok. Globalne zasięgi postanowiła wykorzystać na nowej płycie, która obmyśliła jako lekcje samoakceptacji. 15 utworów w charakterystycznym dla niej stylu, miedzy popem, elektronika i folkiem, uniesieniami i cisza, poświecą 15 greckim boginiom i bogom: Afrodycie, Persefonie, Morfeuszowi. Dlaczego? Bo choć boscy, byli zarazem na wskroś ludzcy. I co najważniejsze – podkreśla artystka – też mieli wady. Z których wiele, co warto przypominać sobie wciąż na nowo, czyniło ich przynajmniej wyjątkowymi.
Aurora „The Gods We Can Touch”
W 2000 roku Cat Power wydała pierwsza płytę z coverami. Były tam utwory Stonesów, Boba Dylana czy Velvet Underground. Osiem lat później artystka wróciła do tego pomysłu, kłaniając się Billie Holiday czy Janis Joplin. A teraz eksperymentuje z dorobkiem miedzy innymi: Franka Oceana, Lany Del Rey, Iggy’ego Popa, Nicka Cave’a i The Pogues. Tu zrobi fortepianowo-gitarowy hymn, tam syntezatorowa balladę z gęstymi wokalami. Jak sama mówi, gra cudze piosenki, kiedy nie ma ochoty grać własnych. Trzeba przyznać, że robi to świetnie i po swojemu.
Cat Power „Covers”
Zanim COVID-19 oddzielił go na długie miesiące od publiczności, King Krule zdążył między innymi w Paryżu i Amsterdamie pokazać, jak gorąca relacja łączy go z fanami. Nowa płytę skompilował z tamtych wystepów i jest ona swoista pamiątką przedpandemicznej energii i beztroski. Album podsumowuje tez pierwsza dekadę kariery 27-letniego londyńczyka. Jak wypadło to podsumowanie? Piekielnie zdolny rudzielec zadziwia łatwością, z jaka porusza się miedzy rockiem, punkiem, psychodelią czy jazzem.
King Krule „You Heat Me Up, Uou Cool Me Down”
Od „Czarnoksieznika z Oz” przez „Point Break” aż po „Milczenie owiec” – dwóch amerykańskich wokalistów i autorów piosenek osnuło swój wspólny projekt wokół tuzina kinowych szlagierów. Jest, trzeba przyznać, różnorodnie, znajdziecie tu nawet punkt wspólny z wyżej wymieniona Aurora – nawiązanie do mitologii greckiej i pytanie, jak zwykliśmy radzić sobie z niedoskonałym światem. A co do muzycznej strony: głosy Sufjana i Angelo pasują do siebie tak idealnie, ze właściwie już ta pierwsza płyta wpisują się oni do kanonu folkowych duetów.
Sufjan Stevens, Angelo de Augustine „A beginner's mind”