„Avatar: Istota wody” Jamesa Camerona za chwilę zadebiutuje w kinach na całym świecie. Wiele wskazuje na to, że będzie to nie tylko największa premiera kinowa tego roku, ale również zrealizowane na najwyższym poziomie, imponujące wizualnie widowisko, które ma szansę stać się najbardziej kasowym filmem wszech czasów.
James Cameron wielkim twórcą jest. Czego nie dotknie, zamienia się w złoto (i to dosłownie!), a jego rozmach, perfekcjonizm i upór w działaniu są nie tylko imponujące, ale też powoli wzrastają do miana legendy. Kanadyjski reżyser, scenarzysta i producent filmowy jest twórcą dwóch prawdopodobnie największych kinowych przebojów wszech czasów: nagrodzonego 11 Oscarami „Titanica” (1997) i przełomowego „Avatara” (2009), który nie tylko zachwycił najnowocześniejszymi technologicznymi rozwiązaniami, ale też stał się najbardziej dochodową produkcją w historii i jest nią do dziś. Nic dziwnego, że po sukcesie filmu Cameron od razu rozpoczął prace nad kontynuacją, która w tym tygodniu – po 13 latach oczekiwań – w końcu trafi na ekrany kin. Czy film powtórzy sukces pierwszej części, a może pójdzie krok dalej i odbierze jej tytuł najbardziej kasowego filmu wszech czasów? Tego dowiemy się już niebawem, ale szanse na takie zakończenie są naprawdę spore.
„Tak się robi wielkie kino!”. Tak brzmią pierwsze recenzje filmu „Avatar: Istota wody”, który – choć premierę ma jeszcze przed sobą – według najnowszych raportów dotyczących zagranicznego box office’u już jest kinowym numerem jeden na całym świecie. Jak się okazuje, w ciągu minionych dni kinomaniacy najwięcej wydali właśnie na najnowszą produkcję Jamesa Camerona, której premiera odbędzie się dopiero 16 grudnia. Tylko w Chinach i Indiach wpływy z przedsprzedaży biletów na widowisko wyniosły w weekend przeszło 16 milionów dolarów, a to dopiero początek, bo wyniki te zostaną jeszcze zsumowane z danymi z tygodnia otwarcia. Zanim jednak obejrzymy film „Avatar: Istota wody”, warto poznać o nim kilka faktów, a także przypomnieć sobie fabułę pierwszej części.
Aby zrozumieć, o co chodzi w filmie „Avatar: Istota wody”, warto poznać zarys fabuły pierwszej części. Głównym bohaterem „Avatara” z 2009 roku jest Jake Sully, sparaliżowany były komandos, który aby odzyskać zdrowe ciało, musi wziąć udział w specjalnym programie militarnym. Trafia więc na Pandorę, planetę zamieszkiwaną przez Na’vi, człekopodobną rasę, która według ludzi żyje na prymitywnym poziomie, a w rzeczywistości jest dużo bardziej zaawansowana. Wysokie na dziesięć stóp, pokryte niebieską skórą Na’vi żyją w swoim świecie w zgodzie z naturą zachowaną w nienaruszonym stanie. Egzystencji rasy zagrażają jednak ludzie, którzy poszukują na terenie planety cennych minerałów.
Aby móc samodzielnie oddychać na terenie Pandory, śmiertelnicy opracowali technologię, dzięki której umysł człowieka łączy się z ciałem hybrydy, czyli Avatara. Dzięki temu Jake znowu staje na nogach, a dzięki Neytiri, pięknej Na’vi, która ratuje mu życie, mężczyzna coraz lepiej poznaje obcą rasę. Fabułę filmu zamyka wielka bitwa, która ma przesądzić o losach całego świata. Akcja „Avatar 2”, czyli „Avatar: Istota wody”, rozgrywa się natomiast ponad dekadę – a konkretnie 14 lat – po wydarzeniach z pierwszej części. Jake i Neytiri żyją spokojnie i są rodzicami piątki dzieci: biologicznych Neteyama, Lo’aka i Tuktireya, a także adoptowanych Kiri i Milesa. Kiedy Administracja Rozwoju Zasobów wraca na Pandorę, bohaterowie muszą opuścić dom i uciekać na rafę, którą rządzi plemię Metkayina. Zaprawieni w bojach starają się zapewnić sobie i swoim bliskim bezpieczeństwo mimo tragedii, których wspólnie doświadczają, a także bitew, które muszą stoczyć, aby przeżyć.
Choć „Avatar: Istota wody” to produkcja oparta głównie na efektach specjalnych, ważnym elementem całej układanki jest oczywiście obsada. W filmie wyreżyserowanym przez Jamesa Camerona w rolach głównych występują Zoe Saldana i Sam Worthington jako Neytiri i Jake. Na ekranie towarzyszą im także Sigourney Weaver, Jack Champion, Trinity Bliss, Britain Dalton i Jamie Flatters, a także Stephen Lang, Giovanni Ribisi, Michelle Yeoh, Cliff Curtis, Joel David Moore, CCH Pounder, Edie Falco, Jemaine Clement i Kate Winslet.
Dziennikarze, którzy mieli już okazję zobaczyć film na oficjalnej premierze w Londynie, zapowiadają niezwykłe widowisko. „Nowy »Avatar« jest fenomenalny. Większy, lepszy i budzący więcej emocji niż poprzedni film. Wizualnie zapiera dech w piersiach, ale jest też nieprawdopodobnie wciągający. Scenariusz, spektakl, duchowość, piękno – to kino w najwyższej formie” – napisał w swojej recenzji Erik Davis z „Fandango”. „Cameron wysoko podniósł poprzeczkę efektów specjalnych. Jedna imponująca klatka po drugiej” – dodał Peri Nemiroff z „Collider”.
Temat strony wizualnej filmu poruszyli również Mike Ryan: „Z wizualnego punktu widzenia – nigdy nie widziałem czegoś podobnego. To absolutnie przytłaczające. Czasami przestawałem śledzić fabułę, bo gapiłem się na ryby”, a także Amon Warmann z magazynu „Empire”: „3D znów jest fantastyczne, a sceny akcji imponują, zwłaszcza w ostatnim akcie”. Josh Horowitz z „Happy Sad Confused” napisał z kolei: „James Cameron po raz kolejny pokazał, jak to się robi. Tak się robi największe kino. Emocjonalne, sięgające do trzewi i tak wielkie, jak tylko można sobie to wyobrazić”.
Premiera filmu „Avatar 2” jest prawdopodobnie najbardziej wyczekiwanym wydarzeniem kinowym 2022 roku. Kiedy zatem film „Avatar: Istota wody” pojawi się w kinach w Polsce? Odpowiedź brzmi: już niebawem, bo w piątek 16 grudnia. Znana jest też data premiery kontynuacji filmu „Avatar 2”, czyli „Avatar 3” – będzie to 20 grudnia 2024 roku. Aktualnie trwają również prace nad czwartą i piątą częścią, choć reżyser przyznaje, że los tych produkcji zależy w głównej mierze od kasowych wyników filmu „Avatar 2”. Jeśli „Istota wody” się sprzeda, prace będą kontynuowane, a filmy gotowe do końca 2028 roku, ale jeśli wyniki będą gorsze od założonych, cykl zakończy się na „trójce”, która jest już w fazie postprodukcji. Co ciekawe, Cameron myśli już o częściach numer sześć i siedem, jednak – jak zdradził w rozmowie z „The Hollywood Reporter” – zapowiada, że reżyserią zajmie się nie on sam, a jego specjalnie wyszkolony do tego następca. Jedno jest pewne: przyszłość serii zapowiada się niezwykle ciekawie.