Ostatnie leprozorium w Europie mieści się w Rumunii , w Tichileşti. W ośrodku przebywa 19 chorych
W latach 90. rumuńska kolonia była ukrywana przed światem. Dziennikarze, którym udało się do niej dotrzeć, przeżyli wstrząs. Otwarte rany, odpadające kawałki ciała, kości przebijające skórę… Obecnie miejsce wygląda zupełnie inaczej. A to dzięki Răzvanowi Vasiliu, lekarzowi, jedynemu dziś w kraju specjaliście od trądu. Gdy przybył do ośrodka w 1991 r. (wtedy było tam 61 pacjentów), chorobę znał tylko z podręczników. Przez 20 lat udało mu się przekształcić to przerażające miejsce w przyjazne hospicjum.
Od poniedziałku do piątku doktor Vasiliu mieszka w domu na terenie leprozorium. Zarabia ok. 650 euro miesięcznie. Publicysta serwisu ironizuje, że to jeden z niewielu lekarzy, którzy nie dostają łapówek. We współpracy z władzami regionu przy ośrodku powstało centrum opieki dla osób starszych, najnowocześniejsze w okolicy. „Chcemy wydobyć to miejsce z izolacji. Być może Tichileşti stanie się szpitalem geriatrycznym albo opieki paliatywnej" - dodaje Vasiliu.