Pokazują prawdziwe życie, co nie znaczy, że nie mają happy endu. Jeśli dotykają spraw trudnych, to po to, by nauczyć nas o nich mówić. Oto cztery filmy dokumentalne do obejrzenia w HBO GO, które zrodziły się z niezgody na krzywdę i niesprawiedliwość.
Niektórzy latami tkwią w związkach, które im nie służą. Trochę z nawyku, trochę z lęku przed zmianą, ale przede wszystkim z przekonania, że nasze potrzeby są mniej istotne niż potrzeby innych. A może zasługujemy na więcej? To pytanie stawia sobie Jola, główna bohaterka filmu „Lekcja miłości” Małgorzaty Goliszewskiej i Kasi Matei, kobieta dojrzała, dystyngowana, mająca marzenia i chcąca jeszcze coś od siebie dać światu. Jej trzy dorosłe córki dawno wyprowadziły się z domu, Jola ma przyjaciółki, ma też swoje pasje: taniec i śpiew, ale ma też męża alkoholika, który ubliża jej na każdym kroku, podkopując jej wiarę w siebie.
"Lekcja miłości" do obejrzenia w HBO GO
Słyszeliście pewnie o syndromie gotowanej żaby. Pokazuje on, że kiedy temperatura wody, w której przebywa żaba, stopniowo się podnosi, zwierzę tego nawet nie dostrzega. Co innego gdyby od razu wrzucono ją do wrzątku, wtedy natychmiast usiłowałaby się z niej wydostać. Podobnie dzieje się z kobietami takimi jak Jola, które latami dopasowują się do okoliczności, a potem brakuje im już siły na to, żeby zareagować i w porę wycofać się, gdy sytuacja staje się krytyczna. A nawet jeśli się uda i kobieta zajmie się sobą, to świat mówi jej: egoistka! Ale czy jest sens przejmować się światem, kiedy nie ma się już nic do stracenia?
Jola mówi więc: dość! Poznaje nowego mężczyznę, który traktuje ją tak, jak na to zasługuje, zaczyna chodzić na lekcje śpiewu, wreszcie postanawia też zająć się swoim zdrowiem. Tytułowa lekcja, jaką nam daje, dotyczy więc miłości, ale tej do siebie.
"Witamy w Czeczenii" do obejrzenia w HBO GO
Film „Lekcja miłości” pokazuje, że hasła „w każdym wieku można zmienić swoje życie” czy „warto o siebie zadbać” nie są tylko sloganami z wykładów motywacyjnych. Szacunek do swoich potrzeb rodzi siłę. Czasem impulsy do zmian i refleksji płyną z zewnątrz i mają wymiar systemowy. To może być na przykład ograniczanie praw różnym grupom społecznym, co pokazuje dokument „Witamy w Czeczenii” Davida France’a, opowiadający o kraju, w którym za bycie sobą – w tym wypadku homoseksualną kobietą lub mężczyzną – grozi śmierć. W innym znakomitym dokumencie „Kolektyw” Alexandra Nanau, okrzykniętym „arcydziełem o władzy, korupcji i kłamstwach” widzimy zupełnie niedziałający system publicznej służby zdrowia.
„Bo jak to możliwe, że szpitale mogły się tak zepsuć, a lekarze przestali być ludźmi?” – pada pytanie. Oba opowiadają o bezsilności jednostki w obliczu bezdusznej biurokratycznej maszyny. Bezsilność jest zresztą jednym z najtrudniejszych do zaakceptowania uczuć, od którego większość z nas ucieka, bo już od dzieciństwa wmawia się nam, że powinniśmy radzić sobie z przeciwnościami losu. Co wtedy? Skąd brać siłę, gdy sytuacja wydaje się beznadziejna? Jak nie popaść w wyuczoną bezradność? Jak się okazuje, najważniejsze jest rozróżnienie tego, na co faktycznie mam wpływ, i zajęcie się tym kawałkiem.
"Margaret Atwood. Słowo to siła" do obejrzenia w HBO GO
Bunt rodzi się w nas niezależnie od źródeł opresji. Jego akuszerkami są złość, gniew i wściekłość. I dobrze, bo to właśnie silne, spalające nas emocje pokazują, gdzie leżą nasze granice. Dodają odwagi i zmniejszają lęk przed powiedzeniem czegoś lub konkretnym zachowaniem. Bunt nie zawsze musi przerodzić się w agresję. Nie tylko mięśnie mają moc, mają ją też nasze czyny i słowa. I ma ją sztuka, czego znakomitym przykładem jest Margaret Atwood, kanadyjska pisarka, autorka słynnej „Opowieści podręcznej”. W dokumencie „Atwood. Słowo to siła” w reżyserii Lang i Raymont pisarka opisuje siebie jako „niską, starszawą i kudłatą istotę rodzaju żeńskiego”. Ale niech was nie zmyli jej wygląd. Atwood jest kobietą żyjącą świadomie, na swoich zasadach i potrafiącą odróżnić własne potrzeby od tych narzuconych z zewnątrz… Pokazuje nam to, co w nas piękne ale i brzydkie – świat nieświadomości, wypartych i trudnych emocji, jungowskiego cienia, czyli zwierzęcą, instynktowną stronę naszej natury. I mówi: kobiety nie są grzeczne i nie zawsze postępują tak, jak by tego oczekiwano.
"Banksy: sztuka wyjęta spod prawa" do objerzenia w HBO GO
To, że sztuka niewygodna, wydobywająca z nas trudne emocje, potrafi być oczyszczająca, a przez to terapeutyczna, udowadnia jeszcze jeden dokument „Banksy. Sztuka wyjęta spod prawa” w reżyserii Elio Espana, opowiadający o słynnym twórcy street artu. Banksy pokazuje, że nie trzeba wystawiać swoich dzieł w galerii, żeby być artystą. W sztuce chodzi bowiem o ekspresję siebie, każdy z nas może tworzyć. Jednak jeśli chcemy aby sztuka mogła nas leczyć lub wyrażała nasz bunt, to nie możemy myśleć o niej tylko w kategoriach estetycznych. Bo najgorsze, co można zrobić swojemu lękowi, złości i cierpieniu, to nie wyrażać ich w ogóle.
Jak czerpać moc z negatywnych emocji i trudnych doświadczeń? Tak, żeby gniew czy złość były dla nas paliwem a nie ogniem, który nas spali? Przede wszystkim warto być w kontakcie ze wszystkim, co się w nas pojawia, również z tym, co złe i niewygodne. Uświadomić to sobie. A jeśli chcemy przyjrzeć się bliżej tym trudnym kawałkom, świetnie pomaga w tym oglądanie filmów. Gdy już je zobaczymy i zaakceptujemy, wtedy będziemy mogli wykorzystać je jako źródło swojej siły.