1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Mamo, tato nie jestem Waszym rodzicem!

fot.123rf
fot.123rf
Wychowując dziecko, często oczekujemy od niego więcej aniżeli możemy dostać. Tak łatwo zapominamy, że dziecko zawsze pozostanie naszym dzieckiem; ono nawet, gdy dorośnie, nie zmieni roli względem nas, nigdy nie będzie tym, kim my powinniśmy być dla niego.

Przypomnijmy sobie, co robi dziecko, kiedy spada nasza atencja, zainteresowanie nim, jego sprawami?

Płacze, krzyczy, rozrabia, buntuje się, aktywnie próbuje wymusić to, czego mu zabrakło, a czego potrzebuje. My, często nieświadomie, jako rodzice, robimy coś podobnego, kiedy uwaga naszych dzieci skierowana jest „do świata”, a nie w naszą stronę. Kiedy czujemy, że „tracimy dzieci”, kiedy nasz autorytet względem nich naturalnie się detronizuje na rzecz ulubionego bohatera popularnej sagi, czy innej „charakternej” postaci.

I wtedy część z nas zamiast spróbować to zaakceptować i wspierać nasze dzieci w ich procesie indywidualizacji, budowania nowych perspektyw poznawczych, próbuje imać się różnych technik przywrócenia status quo.

- „Bycie ofiarą już na mnie nie działa”- powiedziała dorosła córka do swojego ojca, który próbował wzbudzać w niej notorycznie poczucie winy.

Dziewczyna była „karana” ponurą miną ojca, wykładami o należnym szacunku. To, czym była karmiona w relacji z nim, nie było tym, czego potrzebowała, by móc wzmocnić swoją pewność siebie, przekonanie o swojej sprawczości, zdolnościach, czy atrakcyjności. Nieustanne stawianie do pionu, gdzie uzmysławiała sobie, że zawsze jest na drugim miejscu w hierarchii potrzeb. Wysłuchiwanie kolejnych opowieści o „złym świecie” i ciągłych problemach ze zdrowiem, które po części były faktem, a po części narzędziem manipulacji w „skupianiu” atencji córki na sobie, były prozą jej życia.

W wieku, w którym powinna działać, ona nauczyła się reagować na nastroje ojca. Model kobiety opiekunki, reagującej, skupionej wokół mężczyzny i jego świata - stał się jej nawykiem.

Ona stała się rodzicem dla swojego rodzica… Nie potrafiła z radością budować swojej historii, kreować codzienności według własnych potrzeb i marzeń, bo miała w swoim umyśle filtr pt. „a co powie tata?”. Empatia w jego kierunku miała się nigdy nie wyczerpać, tak jak u matki, która wie, że jej pomoc i obecność 24/7 jest konieczna niemowlęciu do przeżycia.

W tym przypadku nie mamy do czynienia z relacją bezbronnego niemowlaka, tylko dorosłego mężczyzny i jego dorosłej córki.

Życie pisze różne scenariusze, które opierają się na takich relacjach.

Co byłoby najzdrowsze dla obydwojga? Dla rodzica, który nie daje rodzicielskiego wsparcia i dla dorosłego dziecka, które otacza „ rodzicielską” opieką swojego dorosłego ojca?

Gdybyśmy te postaci wyposażyli w takie wartości, jak: odpowiedzialność za swoje zdrowie psychiczne i fizyczne, poczucie własnej wartości, miłość oparta na wolności wyboru, a nie lęku przed karą w jakiejkolwiek postaci, umiejętne stawianie granic i ich komunikowanie w odpowiedniej nieocenionej formie - relacje między rodzicem, a dzieckiem nie zostałyby tak silnie zaburzone, a role odwrócone.

Rodzic z założenia pragnie wychować dziecko, po to, by potem mogło samodzielnie żyć, podejmować decyzje, realizować marzenia. Niepotrzebny, a jednocześnie bardzo szkodliwy jest ten cały sabotaż wychowawczy, polegający na wymuszonej zamianie ról.

Pamiętajmy, zarówno jako rodzice, jak i jako dzieci, że frustrat nie wychowa zdrowego dziecka, tak jak i dorosłe dziecko nie będzie chciało chętnie odwiedzać rodzica frustrata.

Warto więc żyć świadomie, poznawać siebie, stawiać na podtrzymywanie radości w naszym życiu i naukę z naszych doświadczeń. Bądźmy odpowiedzialni, ale nie z poczucia winy, czy obowiązku, ale z miłości i wolności wyboru.

Najpierw więc, jako rodzice, pokażmy, dajmy, potem to otrzymamy, bez wymuszania, czy imania się rozmaitych technik manipulacji. Najpierw wlejmy do serca dziecka zrozumienie, empatię, miłość, szacunek do samego siebie i innych, życzliwość, odpowiedzialność, by mogło cieszyć się swoim życiem, i dzielić się z innymi, łącznie z Tobą, tym co dostało. Bo z pustego… to i Salomon nie naleje.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze