Dorosły człowiek spędza w pracy średnio 30–40% swojego czasu. Nic dziwnego, że nawiązuje w niej wiele nowych relacji, wśród nich także miłosne. Coach Aneta Pietrzak radzi, jak dbać o to, by wspólna praca nie szkodziła związkowi, a związek – pracy.
Choć od kilku lat panuje trend, żeby podchodzić do życia holistycznie i pozwalać, by harmonijnie przeplatały się w nim różne obszary – związki między pracownikami jednej firmy to wciąż sfera zaniedbana, okryta anachroniczną zasłoną podejrzliwości i mitów. Pracodawcy robią z zakochanych kłamców, koledzy zamieniają się w moralistów, cyników i plotkarzy. Większości osób takie relacje kojarzą się przede wszystkim z nepotyzmem, protekcjonizmem i załatwianiem spraw przez łóżko. Nic więc dziwnego, że według statystyk 41 proc. biurowych związków jest trzymanych w tajemnicy. Z drugiej strony prawie połowa par poznaje się właśnie w pracy i nierzadko wiele lat funkcjonuje w tej samej firmie. I co z tym fantem zrobić?
Potrzeba bliskości, miłości i namiętności nie jest kwestią firmowego regulaminu, tylko natury człowieka. Zaprzeczanie jej i długotrwałe tłumienie emocji wywołuje chroniczne napięcia, które prowadzą do zamknięcia się w sobie i zaburzeń ciała oraz psychiki. To duży koszt także dla pracodawcy, ponieważ kończy się zwolnieniami lekarskimi, zmniejszeniem efektywności pracowników i spadkiem ich koncentracji na pracy.
Może więc najwyższa pora, aby organizacje dopasowały się do naszych czasów i przyjęły, że relacje międzyludzkie w pracy – we wszystkich ich aspektach – są czymś naturalnym? Tym bardziej że jak podaje „Business Insider” – zdaniem 85 proc. pracowników romanse w biurze nie powinny być zabraniane, tylko 6 proc. badanych uznaje je za absolutnie niedopuszczalne. Tymczasem wiele organizacji, zwłaszcza dużych, nie akceptuje firmowych związków, argumentując, że przez zbyt zażyłe relacje może dochodzić do przecieków informacji pomiędzy partnerami, czasem reprezentującymi inne działy i inne interesy. I nawet jeśli w niektórych przypadkach ma to logiczne uzasadnienie, to czy zakochani chcą słuchać racjonalnych argumentów, biorących pod uwagę wyłącznie interesy firmy? Zdają sobie sprawę, że łamią żelazne firmowe zasady, ale kochają się dalej i w aż co trzecim przypadku doprowadza ich to do ołtarza!
Związek ze współpracownikiem nie jest łatwy także z innego powodu. Trudności w oddzieleniu sfery biurowej od domowej. – Dla Radka chciałam być najpiękniejszą kobietą, kochanką, przyjaciółką i matką jego dzieci. Nie mogłam znieść jego uwag co do jakości mojej pracy, poleceń, że trzeba zrobić to czy tamto, tonu, jakiego używał w stosunku do mnie w firmie. Traktował mnie jak wszystkich swoich podwładnych – wspominała jedna z moich klientek, która pracowała w zespole zarządzanym przez męża. Relacja szef–pracownik i związana z nią hierarchia, która w sytuacji wyłącznie zawodowej w zasadzie nie budzi sprzeciwu – pomiędzy kochankami może niszczyć poczucie bezpieczeństwa. By w pełni otworzyć się na partnera, kobieta potrzebuje od niego podziwu, czułości i pochwał, a bardziej zadaniowemu z natury mężczyźnie trudno zrozumieć, dlaczego ukochana ciągle mu zarzuca, że „źle ją traktuje w pracy”, skoro zachowuje się wobec niej tak samo jak wobec wszystkich innych.
Przed taką parą stoją zwykle dwa wyzwania. Po pierwsze, nieprzenoszenie domowych nastrojów i nieporozumień na grunt zawodowy. Po drugie, konieczność odmiennej komunikacji i zachowań wobec siebie w każdym z tych wspólnych obszarów. To oczywiście wymaga dyscypliny, ale też dystansu do sytuacji zawodowej. Warto przypomnieć sobie albo na nowo zdefiniować wspólne cele osobiste i zawodowe, a potem postawić na wspólne zaangażowanie.
Znalezienie tego, co dla obojga jest ważne, może być nawet spoiwem związku, oczywiście pod warunkiem zachowania proporcji. Ważne, by trzymali się kursu uczuć, bo kiedy brakuje intymności i emocjonalna więź maleje na korzyść wspólnego zarządzania codziennym życiem – związek staje się przedsiębiorstwem. Dobrze jest pozwolić sobie na odrobinę wolności i ustalić, że praca kończy się o określonej godzinie, a potem jest czas na pielęgnowanie relacji. Z początku niekiedy wydaje się to sztuczne, ale z czasem może stać się formą stymulującej gry dla partnerów.
Co jest dobre dla relacji?
Profesor Krzysztof Bielecki, wspaniały chirurg i nauczyciel wielu pokoleń lekarzy, mawia, że jednym z czterech kryteriów człowieka szczęśliwego jest zadbanie o to, żeby mieć w życiu coś tylko dla siebie. Metaforyczną przestrzeń, do której można się przenieść zawsze wtedy, kiedy dopadną nas smutki, rutyna i zmęczenie. To kryterium ciężko spełnić w związku, w którym razem żyjemy i razem pracujemy. Wiele par z podobnymi doświadczeniami twierdzi, że w efekcie cierpi na tym i dom, do którego wnosimy zawodowe sprawy, i praca, bo nie sposób odciąć się zupełnie od tego, co nas łączy prywatnie. W trosce o związek warto więc ustalić zasady, które pomogą uniknąć niepotrzebnych problemów.
- Pamiętajcie, że na zachowania typowe dla kochanków jest czas „po godzinach”. W pracy jesteśmy profesjonalni. Nie okazujemy sobie czułości przy biurku, nie wysyłamy romantycznych SMS-ów ani maili.
- Po pracy zadbajcie o przestrzeń tylko dla siebie, bez partnera. Regularnie sprawiajcie sobie przyjemności, znajdźcie czas na spotkania z przyjaciółmi czy hobby. Zachowujcie równowagę, tak żeby związek w pracy i sama praca nie były waszym jedynym celem w życiu.
- Ustalcie podział obowiązków w pracy i w domu. Umówcie się, że w pewnych godzinach jesteście tylko parą, a nie kolegami z pracy i nie omawiacie wtedy problemów firmy.