1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

NAJLEPSZE TEKSTY 2023: Matczyna rana – schemat, który wpływa na sposób myślenia o sobie i świecie

Rany powstałe w relacji z matką najczęściej tkwią głęboko w naszej podświadomości. (Ilustracja: iStock)
Rany powstałe w relacji z matką najczęściej tkwią głęboko w naszej podświadomości. (Ilustracja: iStock)
Relacja z matką jest żywa w każdym z nas. W dorosłym życiu uwewnętrzniony głos matki może być wspierający albo krytykujący. Autoterapia wewnętrznej matczynej rany to proces przekształcania wewnętrznej matki, powstałej z kopii naszej realnej matki, w matkę akceptującą, kochającą, towarzyszącą. To ten głos w nas, który szepcze: „Jestem tu, tulę cię”.

#NAJLEPSZE TEKSTY 2023 – tak oznaczyliśmy wybrane artykuły opublikowane w minionym roku, które chcemy Wam, Drodzy Czytelnicy, przypomnieć, bo warto. Ich lektura wzbudziła w Was chęć dyskusji, zainspirowała do podzielenia się swoimi doświadczeniami. Dostaliśmy od Was wiele słów uznania oraz krytyki. Za wszystkie dziękujemy.

Każdy z nas nosi w sobie głęboką wewnętrzną ranę zadaną bardzo dawno w relacji z najważniejszą osobą, najczęściej matką. Matczyna rana to scenariusz, zgodnie z którym myślimy o sobie i świecie oraz realizujemy się w codziennym życiu. Ta rana odzywa się najczęściej zawsze wtedy, kiedy jest ci trudno, kiedy masz wrażenie, że cały świat jest przeciwko tobie.

Kiedy ktoś bardzo dla ciebie ważny nie zrozumiał twoich intencji, nie usłyszał cię, choć słuchał, zapomniał o twoich urodzinach, choć tobie nigdy nie zdarzyło się zapomnieć o jego. Ból pojawia się, kiedy czujesz się odrzucona, pominięta, niedoceniona, mało ważna. Lub kiedy bardzo się o coś starasz i nie dostajesz tego albo dostajesz, ale myślisz: „Żadna w tym moja zasługa, trafiło mi się jak ślepej kurze ziarno”.

Intuicyjnie czujesz, że ta rana jest w tobie od bardzo dawna, zabliźnia się czasami na długo, ale wystarczy małe dotknięcie, jeden zły ruch albo mała chwila zwątpienia – i w miejscu zranienia czujesz ból sięgający aż do kości.

Na co dzień, kiedy nie boli albo boli mniej, wydaje ci się, że wszystko jest OK. Ale to jedynie pozory, bo ktoś, kto uważnie patrzy na ciebie z zewnątrz, z pewnością zauważy ten wewnętrzny niepokój, rozedrganie, nagły grymas cierpienia pojawiający się na twojej twarzy od czasu do czasu. Tę stałą potrzebę bycia w działaniu, lęk przed zwolnieniem tempa życia, niechęć do ciszy, obawę przed odpoczynkiem. Te wszystkie musy, przymusy, przekonania w stylu: „Dam radę, wytrzymam, poradzę sobie sama, nie potrzebuję pomocy…”.

Ten przymus obwiniania się o wszystko, bezustanna potrzeba pracy nad sobą, zmieniania się, udoskonalania, dopasowywania do partnera, przyjaciółki, szefa.

Najgorsze jest to, że bardzo długo nie zdajemy sobie sprawy, że większość naszych kompleksów, niskie poczucie wartości i ważności, codzienne kłopoty w relacjach wywodzą się z relacji z matką. To tam, wtedy, od niej, w kontakcie z nią dowiadywaliśmy się o świecie – i przede wszystkim o sobie. To wtedy powstała nasza wewnętrzna rana, która wzmocniona wymogami patriarchalnej kultury drzemie głęboko w podświadomości każdej z nas i z ukrycia steruje całym naszym życiem. To wtedy zrodziło się poczucie, które towarzyszy ci do dziś: „Coś ze mną nie tak”.

Nie uratujesz własnej matki

Jako nastolatka obiecujesz sobie: nigdy nie będę taka jak moja matka. Mijają lata i pewnego dnia słyszysz od męża, dziecka albo brata: „Jesteś taka sama jak twoja matka”. Być może to właśnie wtedy uruchamia się scenariusz matczynej rany. Piętno matki wisi nad tobą przez całe życie. Odczuwasz pretensje do niej, te wszystkie twoje: „To przez nią”, „To ona nie pozwoliła mi”, „To dla niej to zrobiłam” itp.

Choć ostatnio zauważyłam, że pacjentki na sesjach częściej bronią matek, niż je obwiniają. Jednak przekonania w stylu: „Matka dała mi to, co miała, a czego nie miała, to dać nie mogła” czasami skrzętnie ukrywają matczyną ranę. Nie chcemy być niewdzięcznymi córkami. Podobnie jak w dzieciństwie – wolimy wziąć winę na siebie. To znak, że scenariusz zranienia działa na 100 proc.

Każda matka chce dla swojej córki wszystkiego, co najlepsze, ale jeśli sama nie poradzi sobie z własnym bólem (ze swoją matczyną raną), nie pogodzi się z poniesionymi wyrzeczeniami, jej wsparcie dla córki nie będzie z miłości i w małej dziewczynce wywoła wstyd, poczucie winy czy powinności. Córka szybko poczuje, że to z jej powodu matka bywa zła albo smutna, że to przez nią nie może pracować, kłóci się z mężem, miewa migreny i od porodu nie może odzyskać swojej dawnej figury. Mała dziewczynka będzie bardzo chciała uszczęśliwić swoją mamę, wykombinuje sobie, że jeśli uwierzy, że to z nią jest coś nie tak, to zyska aprobatę matki. I nie ważne, że tym samym zdradzi siebie. To prawda, stawka jest wysoka, ale odrzucenie przez matkę jest groźniejsze i bardziej bolesne niż porzucenie samej siebie.

Jedno z przekonań najbardziej poruszających mnie w pracy z kobietami to: „Matka dała mi życie i jestem jej to winna”. Dla wielu z nas to hamulec, który powstrzymuje przed realizacją, a nawet czuciem własnych potrzeb, a także zgoda, przyzwolenie na krzywdzące zachowania ze strony innych ludzi. W relacjach z autorytetami, osobami, od których jesteśmy zależne, często powtarzamy skrypt, wzorzec relacji z matką, na przykład uzależnienie od czyichś emocji, chęć zasłużenia na podziw i akceptację.

Na dodatek w przeszłości często następuje odwrócenie ról – dziewczynka czuje, że musi wspierać matkę, oddać jej dług wdzięczności za to, że tamta ją urodziła. Musi stłumić własne potrzeby rozwojowe i zrobić miejsce na potrzeby matki. W dorosłym życiu przekłada ten wzorzec na innych i w relacjach stara się zasłużyć na pochwałę, miłość, podwyżkę, akceptację… Rany powstałe w relacji z matką najczęściej tkwią głęboko w naszej podświadomości. Dopóki ich nie poczujemy, będą zarządzać naszym życiem.

Mamo, mam prawo do swojego życia

Matczyną ranę leczy się z poziomu córki, a nie matki. Ta rana jest w tobie, więc ty sama musisz się nią zająć. Bywa, że kobiety boją się dotykać tego bólu z lęku przed stratą relacji z matką albo pamięci o niej, jeśli np. matka już nie żyje. Tu nie chodzi o znalezienie i ukaranie winnego. Choć prawdą jest, że to matka jako osoba dorosła ponosi odpowiedzialność za relacje ze swoim dzieckiem. I nie usprawiedliwia jej fakt, że dopóki nie uleczy własnej wewnętrznej matczynej rany, nie pomoże swojej córce. Dlatego najlepsze, co może zrobić dla siebie, dla córki, dla ich dorosłych relacji – to zająć się sobą.

Do zajęcia się matczyną raną nie musisz być aktualnie w relacji z matką. Niektóre kobiety po zakończeniu procesu zdrowienia zbliżają się do matki, inne zrywają z nią kontakt.

W uzdrawianiu matczynej rany chodzi przede wszystkim o to, żebyś zrewidowała wszystkie przekonania na swój temat i na temat świata, które powstały w relacji z matką.

Możesz zacząć od poczucia i przeżycia całego bólu, który powstał w relacji z matką. Nie musisz go już trzymać, chować przed światem, a nawet przed samą sobą, czy maskować, starając się zasługiwać na akceptację i miłość. Skonfrontowanie się z tym bólem, choć trudne, jest jedyną szansą na uzdrowienie. Bo uzdrowienie zawsze leży po drugiej stronie bólu.

Czy pamiętasz, w jaki sposób matka przekazywała ci swoje przekonania? Co mówiła na temat ważnych życiowych kwestii, takich jak: pieniądze, mężczyźni, seks, ciało, bycie kobietą? W jaki sposób te przekonania przejawiają się w twoim życiu? Czy potrafisz odróżnić, które z nich są zgodne z tobą, a które cię ograniczają? Czy wiesz, masz świadomość, czego potrzebowałaś od matki, a co dostałaś? Jak do tej pory starałaś się wypełnić tę lukę? Co robiłaś? Czy możesz dać sobie sama to, czego nie dostałaś od matki?

Każda z nas musi zdać sobie sprawę z tego, co jest, a czego nie jest gotowa zrobić i zaakceptować w swojej relacji z matką oraz z szacunkiem jej to zakomunikować wtedy, kiedy sama będzie na to gotowa. Czasami najpierw musimy przeżyć pierwotny gniew tłumiony od dzieciństwa. Wiele z nas nosi w sobie gniew kobiet z wielu pokoleń. Oprócz gniewu jest też smutek z powodu straty siebie i ogromna tęsknota, żeby odzyskać siebie autentyczną.

Ostatnim etapem uzdrawiania matczynej rany jest matkowanie samej sobie, czyli dawanie sobie tego wszystkiego, czego nie dostałaś od mamy: troski, uważności, prawa do rozwijania własnych talentów, miłości i akceptacji.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze