Komunikaty, jakie na co dzień wysyłasz dziecku, w ogromnym stopniu rzutują na to, jak będzie postrzegało siebie jako dorosły. Przede wszystkim – czy będzie miało zdrowe poczucie własnej wartości, wiarę we własne siły i przekonanie, że potrafi samodzielnie przezwyciężać problemy. To najważniejszy dar, który możemy ofiarować naszym dzieciom i który przysłuży im się na dalszych etapach życia – nie dobra materialne. I choć wychowanie młodego człowieka to złożony, długotrwały proces, którego nie da się sprowadzić do jednej prostej zasady, istnieją słowa mogące bardzo w nim pomóc.
Jak często widzisz swoje dziecko bądź nastolatka, którzy boją się czegoś lub nie wierzą w siebie? „Nie dam sobie rady", „Inni na pewno będą lepsi”, „Nic mi nie wychodzi, więc po co mam próbować” – słyszysz. Zdaniem psychologów to szczególnie newralgiczny moment, który otwiera dla nas szansę, abyśmy jako rodzice stanęli na wysokości zadania i dodali sił naszemu dziecku. Ale nie poprzez zapewnienia, że je w czymś wyręczymy lub sprawimy, że wszystkie sprawy magicznie się poukładają. „Mama i tata się tym zajmą” – to strategia, która na dłuższą metę się nie sprawdza, zwłaszcza w przypadku nastolatków wyposażonych już w pewien bagaż życiowego doświadczenia.
– Jeśli rozwiązujemy problemy za nastolatka, w istocie postępujemy wbrew biologicznemu procesowi rozwoju jego mózgu – wyjaśnia amerykańska psycholog dziecięca dr Meghan Walls. – Ciało migdałowate to część mózgu, która jest w pewnym sensie impulsywna i prowadzi nas do podejmowania bardziej ryzykownych decyzji. Rozwija się przez całe nastoletnie lata. Jeśli nastolatki nie muszą z niego korzystać – a więc rodzice nieustannie interweniują, aby rozwiązać ich problemy i dostarczać im gotowych odpowiedzi – młodzi ludzie nie uczą się na błędach, nie korygują ich i nie wyciągają z nich wniosków.
Jeśli nie damy dziecku czasem się „sparzyć”, w późniejszych latach może ono unikać podejmowania decyzji czy w ogóle wprowadzania większych zmian w życiu, bo będzie paraliżować je strach przed popełnianiem błędu. Może też uzależnić się od naszej pomocy, a każde niepowodzenie będzie je podłamywać i jeszcze bardziej odbierać pewność siebie.
Jak w takim razie dodać dziecku pewności siebie w sposób korzystny dla jego rozwoju emocjonalnego?
Gdy nasze dziecko dopada zwątpienie, powtarzajmy mu: „Wierzę w ciebie”.
To krótkie zdanie można wypowiadać zarówno w stosunku do nastolatków, jak i młodszych dzieci. Dlaczego jest tak ważne? Bo z jednej strony dodaje otuchy i zapewnia o naszym wsparciu („jestem przy tobie”). Z drugiej zaś strony, ugruntowuje w dziecku przekonanie o własnej sile, sprawczości i świadczy o naszym zaufaniu dla jego wyborów. Zostawienie naszym pociechom pola do działania to według specjalistów niezbędny filar, na którym młody człowiek może zbudować swoją autonomię i poczucie wartości.
– Bez względu na to, czy nasze dziecko jest małe czy ma 21 lat, najlepsze, co możemy dla niego zrobić, to powtarzać mu otwarte komunikaty – zatrzymując się i po prostu słuchając. Ich piękno polega na tym, że zaszczepiasz w dziecku nie tylko wiarę w jego pomysły, ale pokazujesz też swoją ufność w jego intuicję – podsumowuje dr Meghan Walls.
Zawsze musimy mieć z tyłu głowy myśl, że młody człowiek w końcu wyfrunie z rodzinnego gniazda i będzie musiał radzić sobie z trudnościami życiowymi sam. Lepiej więc nauczyć go latać, niż cały ciężar jego problemów i rozterek brać na swoje barki.