„Składałam dłonie jak święta figurka i próbowałam się skupić, bo udział w igrzyskach olimpijskich jest jak paradowanie nago na wybiegu w trakcie superważnego pokazu mody, kiedy wszyscy pozostali ubrani są w swoje odświętne ubrania” – konstatuje Philomena Ash, bohaterka powieści „Pływanie”.
Mieszka na amerykańskiej prowincji. Ma ojca naukowca, nieco neurotyczną matkę i trzy siostry: jedna jest chora na raka, druga to chodzący ideał, trzecia – narkomanka. A Philomena, zwana pieszczotliwie Pip, lubi pływać. Pływa nie tylko dlatego, że ma ogromny talent, ale by uciec od koszmaru dorastania. Terroru katolickiej szkoły i nerwów z powodu spóźniającego się okresu. Grobowej atmosfery domu, w którym dwie osoby umierają, a pozostali przy życiu odchodzą od zmysłów. Philomena pływa coraz szybciej. Zdobywa olimpijskie złoto. Ale wypadek sprawia, że musi zakończyć karierę i w końcu zmierzyć się z tym wszystkim, od czego uciekała. To dużo gorsze niż wyczerpujące treningi, rywalizacja i trema przed zawodami. Hipnotyzujący debiut irlandzkiej pisarki Nicoli Keegan robi furorę na całym świecie. Słusznie.
Nicola Keegan, „Pływanie”, W.A.B. 2011