„Łatwo machnąć trzygodzinne spotkanie z 10 osobami, które kosztuje 100 tys. złotych, a organizuje je ktoś, komu nie wolno wydać 500 zł” – mówi Róża Szafranek, ekspertka od HR-u w 12. odcinku podcastu „zaTASKowani 2”. Otwiera przy tym drzwi do rzeczywistości, w której firmy wypisują swoje wartości na ścianie, a technologia, która miała nas uwolnić, tylko przyspiesza wyciek energii, granic i sensu. Badania potwierdzają: Polska bije europejskie rekordy technostresu, hybryda częściej wykańcza, niż pomaga, a pracownicy tkwią w wiecznym „tak, ale”, jak zauważa komiczka Karolina Norkiewicz.
– Dla każdego pracownika najważniejsze jest jego własne ego – mówi w 12. odcinku „zaTASKowanych 2” Róża Szafranek, założycielka HR Hints. Ten odcinek to sygnał alarmowy dla wszystkich, którzy żyją w trybie always-on – nawet wtedy, gdy próbują spać. O tym rozmawiamy w nowym odcinku podcastu „zaTASKowani 2” z Różą, założycielką HR Hints, oraz Karoliną Norkiewicz, komiczką z Klubu Komediowego i współscenarzystką serialu „The Office PL”.
Z raportu „Focus on Business / Pro Progressio”, dotyczącego technologii w środowisku pracy, wynika, że ponad 73% Polaków sprawdza służbową pocztę poza godzinami pracy, a ⅓ robi to kilka razy dziennie. Do tego ponad połowa badanych deklaruje narastającą inwazyjność technologii, a ⅓ twierdzi, że technologia bardzo mocno zaburza równowagę między życiem a pracą.
Brzmi znajomo? Róża Szafranek nie traci czasu na eufemizmy: – Większość rzeczy w firmach jest na gębę – mówi. W takim środowisku aplikacje przestają być narzędziami – stają się nadrzędnymi strażnikami naszej codzienności.
Badania pokazują, że model hybrydowy generuje wyższy poziom technostresu niż praca wyłącznie zdalna lub stacjonarna. Ciągłe przełączanie się między dwoma rytmami dnia, dwoma kulturami pracy, dwoma oczekiwaniami – to obciążenie nie do przecenienia.
Według raportu „ADP People at Work 2023/2024” pracownicy zdalni częściej obawiają się utraty pracy niż ci w biurze lub hybrydzie. A ¼ z nich uważa, że są bardziej monitorowani niż pracownicy stacjonarni. W takich warunkach firmy powinny zadbać przede wszystkim o klarowną komunikację, ale często tak się nie dzieje, a pracownicy dowiadują się o błędach post factum. – Człowiek słyszy: „Jesteś chamem, bo trzy razy nie włączyłeś kamerki na callu. Gdzie twoja kultura osobista?”. Nie ma czegoś takiego jak kultura osobista. Jak wymagasz włączania kamerek na spotkaniach, to powiedz to ludziom – mówi Szafranek i pokazuje sedno problemu: technologia nie jest stresująca sama w sobie. Stresujące są oczekiwania bez komunikacji, zasady niejasne, polecenia nieformalnie domniemane, a potem egzekwowane jak świętość.
Same spotkania bywają – jak mówi Róża – „przewalaniem czasu” i pieniędzy. – Łatwo machnąć spotkanie, które ma trzy godziny, jest na nim 10 osób, które kosztuje 100 tys. zł, a organizuje je ktoś, komu nie wolno wydać 500 zł – punktuje.
We wrześniu 2024 roku Instytut Medycyny Pracy im. J. Nofera w Łodzi opublikował wyniki badań nad wpływem modeli pracy na zdrowie. Nie napawają one optymizmem: pracownicy hybrydowi mają najbardziej zaburzony rytm dobowy, częściej cierpią na problemy ze snem i dolegliwości mięśniowo-szkieletowe. Dla porównania: pracownicy zdalni mają wprawdzie przesunięte godziny zasypiania, ale wyższy komfort psychofizyczny niż hybryda. Wygląda na to, że model, który miał być złotym środkiem, okazał się tym najbardziej energochłonnym.
Z kolei raport „NFON / Statista Q 2022” umieszcza Polskę w ścisłej europejskiej czołówce technostresu: ¼ Polaków doświadcza go na co dzień, co trzeci pracownik narzeka na zatarcie granic między życiem a pracą, a 40% chce wyraźnego oddzielenia tych sfer – to najwyższy wynik w Europie.
A jednak firmy nadal zaklejają ściany deklaracjami. – Najgorzej, jak wartości firmy są wywieszone na ścianach, jak widzę np., że wisi „komunikacja”, to wiem, że właśnie w tej firmie jej nie ma, a pracownicy mówią: „Komunikacja? Nie wiem nawet, jak mój szef się nazywa, bo go już trzy razy zmienili i nie pofatygowali się mnie poinformować” – tłumaczy. Brakuje też jasnych wytycznych w kwestiach podstawowych: za jakie błędy grozi upomnienie, a za jakie zwolnienie z pracy. – Ludzie słyszą, że u nas w firmie można popełniać błędy, a następnego dnia pracownicy za błędy są zwalniani. To powoduje, że boją się podejmować ryzyko czy zgłaszać pomysły – dodaje Szafranek. – Często też w samych spotkaniach tzw. kreatywnych wcale nie chodzi o wybór najlepszego pomysłu, bo szef przychodzi z gotowym rozwiązaniem, a ty słyszysz: „Podoba mi się twój pomysł, ale…”. To „tak, ale” powoduje, że odechciewa się kreatywności – mówi Karolina Norkiewicz i proponuje własną alternatywę do tego komunikatu. – Dla każdego pracownika najważniejsze jest jego własne ego – dopowiada Szafranek i puentuje: – Chcemy pracować z ludźmi, którzy mają małe ego, ale wysoką samoocenę.