Na pierwszy rzut oka mogą wyglądać jak primaaprilisowy żart albo rekwizyt z planu „Fantastycznych zwierząt”. Ale „freaky shoes” – czyli buty dziwaczne, przekorne, niepokojące – to najbardziej pożądany trend wśród modowych insiderów. Znaki szczególne? Kolce, rozdzielone palce, futra, prześwity i eksperymentalne hybrydy, które wymykają się tradycyjnym kategoriom obuwia.
Dziwaczne buty to najmodniejszy wybór sezonu jesień–zima 2025/2026
Podziurawione, pierzaste, pokryte futrem lub z kopytem zamiast czubka – oto „freaky shoes”, czyli buty tak brzydkie, że aż piękne. A przynajmniej – godne uwagi. Od Loewe po Marni, projektanci prześcigają się w tym, jak jeszcze zaskoczyć naszą wyobraźnię (i algorytmy TikToka). Ale to właśnie amerykańska trendwatcherka Mandy Lee, znana w sieci jako @oldloserinbrooklyn, zebrała wszystkie te potworki pod jedną nazwą – i uczyniła z nich pełnoprawny mikrotrend. Jej kolekcja robi wrażenie: od loafersów Marni z kolczykami, przez słynne „kopytka” Margiela Tabi, aż po obłędnie zdobione szpilki Tory Burch.
– Zawsze byłam znana jako „dziewczyna od butów i płaszczy”. To moje dwie ulubione kategorie do kolekcjonowania, więc fascynacja freaky shoes była tylko kwestią czasu – powiedziała Lee w rozmowie z portalem FootwearNews.
Moda na „brzydkie” buty nie jest nowością – wystarczy wspomnieć Birkenstocki czy klasyczne Crocsy – ale dziś dziwność przeszła do ofensywy i dotyczy każdego fasonu: szpilek, balerin, sandałów i sneakersów. Mogłoby się wydawać, że chodzi tylko o zabawę estetyką, ale według Lee to głębszy komentarz na temat stanu dzisiejszej mody:
– W modzie coraz trudniej o szok i zachwyt. Granica tego, co nas porusza, przesunęła się tak daleko, że projektanci muszą eksperymentować, by zostać zauważeni – tłumaczy na TikToku.
Czy da się to w ogóle nosić?
Dla wielu osób freaky shoes to stylizacyjne wyzwanie. Dla Lee – wręcz przeciwnie. – Jeśli coś ci się podoba, nie ma złego sposobu, by to wystylizować. Liczy się przekonanie do własnego gustu – przekonuje. I choć nie każdy zdecyduje się na buty wyglądające jak łapa z kreskówki, coraz więcej osób traktuje stopy jako pole do eksperymentu. Baletko-sneakersy, Vibramy przypominające bardziej rękawiczkę dla stopy niż buta, a może szpilka z wycięciem, przez które wystaje jeden palec? W 2025 roku granica między dobrym smakiem a kampowym absurdem już dawno się zatarła. Jeśli twoje buty nie wywołują emocji, pora na aktualizację garderoby – ale tylko pod warunkiem, że ta nowa fala obuwia rzeczywiście z tobą rezonuje.
– W przestrzeni mody widać dziś silną potrzebę „autentyczności” stylu osobistego – ale mam wrażenie, że często myli się ją z oryginalnością. Można być autentycznym i nudnym, autentycznym i dziwnym, nieautentycznym i nudnym, a także nieautentycznym i dziwnym. To świetny moment, by się bawić i eksperymentować, ale też czas, w którym robienie czegoś na siłę rzuca się w oczy bardziej niż kiedykolwiek – podsumowuje trendwatcherka.
Najmodniejsze marki i modele freaky shoes
Zanim jednak wpadniesz w króliczą norę dziwacznego obuwia, warto przyjrzeć się modelom, które naprawdę rozgrzały internet i wybiegi. Oto krótka ściąga po butach, które najlepiej oddają ducha tego trendu.
(fot. mat. prasowe)
Simone Rocha x Crocs Siren Clogs
Kultowa współpraca Simone Rocha x Crocs to jedno z najbardziej rozpoznawalnych i jednocześnie paradoksalnych połączeń świata „przystępnej wygody” i couture. Brytyjska projektantka dołączyła do Crocs już kilka sezonów temu, ozdabiając klasyczne chodaki perłami, kryształami i biżuteryjnymi Jibbitzami, tworząc modele pełne kontrastów (np. Pearl Platform, Classic Platform Clog). Absurdalne, ale zachwycające, czyli freaky shoes w dwóch słowach.
(fot. mat. prasowe)
Schiaparelli sneakersy Trompe L’oeil
To pierwsze sneakersy w historii domu mody Schiaparelli, zaprojektowane przez dyrektora kreatywnego Daniela Roseberry’ego jako surrealistyczny twist na klasyczny model z wysoką cholewką. Ich najbardziej charakterystyczny element to złote „palce” trompe l’oeil – iluzoryczne detale na nosku buta oraz nadruk odcisku stopy pod podeszwą. To nawiązanie do surrealistycznego DNA domu mody (złote nosy, uszy, płonące okulary…), ale też idealny przykład freaky shoes: niby sportowe, a jednak totalnie niepokojące.
(fot. mat. prasowe)
Sandy Liang Paw Mary Jane
Z pozoru klasyczne Mary Janes, ale coś tu nie gra... Ach tak, podeszwa ma kształt łapki kota. To właśnie ten mikro‑twist czyni te baleriny od Sandy Liang idealnym przedstawicielem freaky shoes: są grzeczne tylko z daleka. W praktyce – to małe mrugnięcie okiem do wtajemniczonych.
(fot. mat. prasowe)
Maison Margiela loafersy Tabi
Rozdzielone palce, podzielone opinie. Klasyczne loafersy Margieli z charakterystycznym „rozcięciem” to już legenda, a ich korzenie sięgają 1989 roku. Od tamtej pory Tabi stały się jednym z najbardziej rozpoznawalnych projektów awangardowej marki, symbolem dekonstrukcji i wywracania konwencji obuwia. Dziś pojawiają się w przeróżnych wersjach – od sandałów po ekstrawaganckie botki.
(fot. mat. prasowe)
Tory Burch Pierced Mules
W 2023 roku Tory Burch przebiła klasyczny nosek buta metalowym kołem i udowodniła, że biżuteria może zdobić nie tylko uszy. Ten element metalowego przeszycia lub ozdoby stał się motywem przewodnim kolejnych sezonów, łącząc preppy estetykę z punkowym akcentem i wpisując się idealnie w estetykę freaky shoes – niepozorne na pierwszy rzut oka, ale zaskakująco prowokujące po bliższym przyjrzeniu się.
(fot. mat. prasowe)
Marni Fussbet sabot
Wyglądają, jakby ktoś próbował zrobić but z dywanika łazienkowego – i to właśnie ich największy urok. Te charakterystyczne sabotki na solidnej podeszwie to stały punkt w kolekcjach Marni. W wersji z długim włosiem przypominają bajkowe stwory, a jak mówi stare porzekadło: „każda potwora znajdzie swego amatora”. Fussbety od Marni też mają swoje grono wielbicieli.