1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Seriale
  4. >
  5. Czas pożegnać się z „Downton Abbey”

Czas pożegnać się z „Downton Abbey”

Kadr z serialu „Downton Abbey”
Kadr z serialu „Downton Abbey”
To już jest koniec. Czas pożegnać się z „Downton Abbey”. Na czym polega fenomen tej uwielbianej produkcji? I jak wyglądał finał z perspektywy planu filmowego?

Tekst pochodzi z miesięcznika „Zwierciadło” 11/2025.

Księżna Kate cała w skowronkach odwiedza plan serialu. Książę William wyznaje, że to jego ulubiona telewizyjna produkcja. Wyrazy miłości od Anthony’ego Hopkinsa czy Sharon Osbourne. Stworzona przez Brytyjczyka Juliana Fellowesa fikcyjna, położona w hrabstwie Yorkshire posiadłość Downton Abbey (i oczywiście jej mieszkańcy) od 2010 roku sukcesywnie mości sobie ciepłe miejsce w sercach fanów na całym świecie. Sześć sezonów serialu, potem trzy oparte na nim filmy. Ostatni, „Downton Abbey: Wielki finał” 12 września trafił na ekrany kin, ale jak pokazują badania, w oczekiwaniu na niego stare odcinki wskoczyły do czołówki najchętniej oglądanych produkcji. To pożegnanie z bohaterami, koniec pewnej epoki. „Gdybym wiedział, dlaczego ta produkcja odniosła tak wielki sukces, zamknąłbym jej esencję w butelce i sprzedawał” – mawia Fellowes. Na tych butelkach zarobiłby pewnie krocie.

Akcja „Downton Abbey” rozpoczynała się w roku 1912. Publiczność z zapartym tchem śledziła losy arystokratów i służby żyjących w wielkim dworze, wszystko na tle burzliwych zmian społecznych, cywilizacyjnych i technologicznych w Wielkiej Brytanii. Porywały zderzenia wrażliwości, opcji politycznych, klas, poglądów. Twórcy dbali o psychologiczne pogłębienie i zróżnicowanie postaci, dając fanom niezapomnianych bohaterów, jak hrabina Violet Crawley grana przez nieodżałowaną Maggie Smith, lady Mary Crawley (Michelle Dockery), hrabia Robert Crawley (Hugh Boneville) czy ukochany kamerdyner posiadłości Charles Carson (Jim Carter). Ekranową wizję twórcy malowali z dbałością o detale i bez zbędnej pruderii – martwy kochanek w łóżku zamożnej dziedziczki? Oj tam, każdemu może się zdarzyć! „Wielki finał” kończy się na początku czwartej dekady XX wieku. Pożegnanie z bohaterami odbywa się zatem w symbolicznym momencie – nowego otwarcia, początku współczesności.

Czytaj także: Maggie Smith – sarkastyczna starsza pani

Co zatem zobaczymy w finałowym filmie? Niech naszą przewodniczką po filmowo-serialowej kuchni będzie Michelle Dockery. – Kiedy patrzę wstecz, słowem kluczem jest dla mnie „dojrzewanie” – mówi aktorka w rozmowie dla „Zwierciadła”. – Na początku lady Mary była po prostu jedną z trzech dobrze sytuowanych sióstr, które szukały męża. Kończy tę przygodę jako nowoczesna kobieta skupiona również na karierze, która potrafi zabierać głos w swojej sprawie. To bardzo satysfakcjonujące. Jestem ze swojej bohaterki ogromnie dumna – dodaje.

Dramaturgię skutecznie zagęszcza rozwód lady Mary. Dockery komentuje ten wątek tak: „Chyba wcześniej nie zdawała sobie w pełni sprawy, jak rozwód był postrzegany w tamtych czasach. Moja postać zostaje dosłownie z dnia na dzień odcięta od wszystkich i wszystkiego, zostaje czarną owcą, wytyka się ją palcami. Nikogo nie interesuje powód rozwodu, czyja to wina.

Wszystkie konsekwencje ponosi kobieta. Bardzo ważne było dla mnie, żeby pokazać to możliwie precyzyjnie, aby widz zrozumiał, jak porażającym doświadczeniem było wówczas dla kobiet bycie rozwódką.

Fanek i fanów „Downton...” nie zaskoczy kolejny zwrot akcji z lady Mary w roli głównej. Pewność, że pięknej arystokratce zaraz znowu coś się przytrafi, była stałym punktem w uniwersum serialu, pytanie brzmiało tylko: jak tym razem Julian Fellowes wyciągnie Mary z kłopotów? Bywało, że Mary musiała poradzić sobie sama, kiedy indziej, tak jak w tym przypadku, potrzebowała pomocy. Tym razem dostanie ją od siostry, Edith, która zaoferuje zrozumienie, brak oceny i bezwarunkowe wsparcie.

Historia rodziny Crawleyów zbudowana jest z dylematów i tragedii. Ale coś, co od zawsze wpisane jest w ekranowy świat, to poczucie humoru.

Nieoczywiste, sytuacyjne, wiele mówiące o bohaterach. Wszyscy pamiętamy, jak Violet Crawley – hrabina wdowa Grantham – oburzała się na samą myśl o elektryczności, która wydawała jej się absurdalnym wymysłem. Albo jak nie była w stanie nauczyć się obsługi telefonu. Taki humor wdrukowany jest w DNA „Downton...”. Michelle Dockery przyznaje, że zaśmiewała się ze sceny z „Wielkiego finału”, w której lady Mary z ojcem oglądają mieszkanie do wynajęcia. – To jedna z moich ulubionych – opowiada. – Bo jak tu się nie uśmiechnąć, widząc hrabiego Roberta, który próbuje ustalić źródło dziwnych szmerów nad głową i jest skonsternowany, odkrywając, że piętro wyżej mieszka inna rodzina. W dzisiejszych czasach, kiedy bardzo dużo mówi się o kryzysie mieszkaniowym, w wielu krajach ludzie nie mogą pozwolić sobie na większe mieszkanie! Tymczasem on jest zszokowany [śmiech].

Czytaj także: Przy stole z lady Violet. Rozmawiamy z autorką książki kucharskiej z Downton Abbey

Dodajmy, że „mieszkanko”, które zadziwia hrabiego Roberta, to ekskluzywny, rozległy apartament, o jakim większość z nas nawet nie śmiałaby marzyć. W przypadku „Wielkiego finału” wartością dodaną są też liczne nawiązania do wszystkiego, co wydarzyło się we wcześniejszych odsłonach serii. Kiedy na przykład Edith (Laura Carmichael) mówi do siostry o flirtującym z nią Amerykaninie Gusie Sambrooku (Alessandro Nivola) „Nie martw się, on nie jest Turkiem”, wszyscy, którzy dobrze znają uniwersum Downton Abbey, w mig wychwycą nawiązanie do postaci Kemala Pamuka z pierwszego sezonu (wcielał się w niego Theo James), który zmarł w łożu lady Mary na zawał serca, co groziło wielkim skandalem. Scenariusz „Finału...” dosłownie najeżony jest takimi aluzjami. Dla fanek i fanów serii wyłuskiwanie ich będzie istną rozkoszą.

Zresztą humor towarzyszył aktorom nie tylko przed kamerą. – Właśnie podczas tej przygody nauczyliśmy się, żeby nawet w najtrudniejszych momentach nie tracić rezonu – podkreśla Dockery. – Przecież w życiu zawsze znajdzie się coś humorystycznego. Na planie „Downton...” było tak samo. W najtrudniejszych sytuacjach zawsze pojawiała się w końcu iskierka.

Coś, co doprowadzało nas do śmiechu, przekuwało balon grozy i powagi. Zapamiętałam to sobie, zapisałam w głowie. I teraz, cokolwiek by się u mnie wydarzyło, kiedy sprawy się mocno komplikują, ja o tej iskierce nie zapominam”.

Czy ekipie pracującej przy „Downton…” towarzyszy smutek? Czy może bardziej satysfakcja, bo to pożegnanie przychodzi we właściwym momencie, stając się ukoronowaniem wyjątkowego etapu? Przy premierze „Wielkiego finału” dużo mówi się o nieobecności Maggie Smith, której Violet Crawley była jedną z najbardziej kochanych bohaterek. – Ależ to była osobowość! – wspomina legendarną artystkę Dockery. – Nazywaliśmy ją „Panią śledczą”. Przed każdą sceną zadawała pytania do momentu, aż była całkowicie pewna, że zrozumiała jej istotę. Nie chodziło tylko o to, żeby jej występ był udany, to był też wyraz jej troski o nas. Smith zmarła jesienią 2024 roku. Kiedy powstawał film, jeszcze żyła i, jak się okazuje, była z twórcami w stałym kontakcie. „Wielki finał” staje się zatem nie tylko pożegnaniem z serią, ale i hołdem dla Wielkiej Damy, która odcisnęła na „Downton...” niezatarty ślad.

Czytaj także: Maggie Smith – perfekcyjnie normalna

W rozmowach z prasą raz po raz pojawia się słowo „wdzięczność”. „Jestem szczęściarzem, szczęściarą”, słyszę od kolejnych rozmówców, jakby się wszyscy umówili. – Kiedy zaczynałam, miałam dwadzieścia parę lat – tłumaczy Dockery. – A praca nad „Downton…” była dla mnie jak szkoła. Spotkania z tymi wszystkimi niesamowitymi ludźmi postrzegam jako dar od losu. I nie chodzi tylko o zawodowe korzyści. Na planie zawarliśmy bliskie przyjaźnie. Więc kiedy mówię, że one będą trwać, nie jest to zagrywka na potrzeby kampanii promocyjnej filmu. Nie, my naprawdę będziemy się widywać, gadać, wysyłać sobie wiadomości na komunikatorach... I obowiązkowo bardzo dużo śmiesznych emotikonek! – deklaruje.

A ja myślę, że tematów do rozmów na pewno będzie sporo, zwłaszcza że Michelle Dockery właśnie oczekuje dziecka. Tak zaczyna pisać się nowy rozdział dla rodziny „Downton Abbey”. Tym razem już poza ekranem.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE