1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Spotkania
  4. >
  5. NAJLEPSZE TEKSTY 2023: Katarzyna Szczerbowska: „Do kryzysu doprowadziło mnie to, że nie umiałam odpoczywać”. Z cyklu: „Jak oni dbają o swój dobrostan”

NAJLEPSZE TEKSTY 2023: Katarzyna Szczerbowska: „Do kryzysu doprowadziło mnie to, że nie umiałam odpoczywać”. Z cyklu: „Jak oni dbają o swój dobrostan”

Katarzyna Szczerbowska (Fot. archiwum prywatne)
Katarzyna Szczerbowska (Fot. archiwum prywatne)
„Myślę, że do kryzysu doprowadziło mnie to, że wszystkim przejmowałam się za bardzo. Moim dużym problemem było to, że nie umiałam stawiać granic i w pracy, i w życiu prywatnym. Godziłam się na wiele rzeczy, żeby innym było dobrze, żeby byli zadowoleni, nie myśląc o własnych potrzebach” – mówi Katarzyna Szczerbowska, rzeczniczka biura do spraw pilotażu Narodowego Programu Zdrowia Psychicznego.

#NAJLEPSZE TEKSTY 2023 – tak oznaczyliśmy wybrane artykuły opublikowane w mijającym roku, które chcemy Wam, Drodzy Czytelnicy, przypomnieć, bo warto. Ich lektura wzbudziła w Was chęć dyskusji, zainspirowała do podzielenia się swoimi doświadczeniami. Dostaliśmy od Was wiele słów uznania oraz krytyki. Za wszystkie dziękujemy.

Co robisz, by czuć się dobrze, jak dbasz o swoje zdrowie psychiczne?
Skupiam się na zadaniach. Zapisuję sobie, co mam robić, i trzymam się tego planu. To pozwala mi radzić sobie z moją ogromną wrażliwością. Zaprogramować się tak, żeby nie mieć niszczącej gonitwy uczuć, nie martwić się tym, na co nie mam wpływu. Jest taka technika dbania o siebie, której uczą się ludzie uzależnieni – HALT. Skrót od angielskich słów: głodny, rozdrażniony, samotny i zmęczony. To są rzeczy, których należy unikać, żeby czuć się psychicznie dobrze. Myślę, że to uniwersalna podstawa dbania o siebie dla wszystkich. Łatwiej jest żyć, jak jest się wypoczętym. Bardzo staram się dbać o swój sen. Według badań 70 proc. ludzi na świecie miewa z nim problemy.

Nieprawdopodobne.
Ale prawdziwe. Ludzie śpią albo za dużo, albo za mało. Podobno przyczyny tego są bardzo różne, między innymi: globalne ocieplenie, stres – a wraz z nim stany lękowe – fakt, że jest nas coraz więcej, to, że bardzo dużo pracujemy; przyczynił się do tych statystyk także COVID-19. Dużo czytam o technikach zasypiania, słucham wywiadów na ten temat. Sen pomaga mi mieć więcej energii i lepiej nią zarządzać. Każdy ma określone jej zasoby. Takie pudełko z energią. Różne rzeczy, które robię w ciągu dnia, dają mi ją albo zabierają. Dla mnie zbawienne są spacery, a mordercze jest denerwowanie się czymś. Jestem osobą z doświadczeniem kryzysu psychicznego, więc dbanie o zdrowie po to, by już nie przeżyć załamania, jest wpisane w codzienność.

Jesteś kolejną osobą, od której słyszę, że dba o zdrowie psychiczne, bo ma za sobą doświadczenie kryzysu psychicznego. Zaczynam myśleć, że bez takiego przeżycia ciężko o profilaktykę, o zapobieganie, bo nie traktujemy swojego dobrostanu psychicznego poważnie, dopóki nie spotka nas załamanie. Ty też nie dbałaś o siebie wcześniej?
Mamy tendencję do wymagania od siebie coraz więcej. Nie słuchamy swojego organizmu, kryzys tego uczy. Jestem osobą, która musi wciąż coś robić, nie potrafię usiedzieć w miejscu, mam tak od dziecka. Muszę czytać, sprzątać, spacerować, gotować, muszę robić coś i oddawać się temu w stu procentach. Nie zwracam uwagi na zmęczenie, kiedy jestem czymś pochłonięta. Chciałam zostać muzyczką, ale moje życie potoczyło się tak, że zostałam dziennikarką. Ten zawód doskonale zsynchronizował się z moją naturą. Ta praca mnie totalnie wciągnęła. Nigdy się z niej nie wychodzi. Piszesz, przygotowujesz materiał albo myślisz, jak coś napisać. Chciałam zadowolić wszystkich – przełożonego, czytelnika, ale też mojego rozmówcę, a to często się wzajemnie wykluczało. Stojąc w ciągłym rozkroku pomiędzy oczekiwaniami i dobrym samopoczuciem przynajmniej kilku osób, czułam się obciążona emocjonalnie. Pierwszego kryzysu psychicznego doświadczyłam, kiedy pracowałam w jednym z miesięczników jako sekretarzyni redakcji. Bardzo długo byłam w szpitalu.

Z perspektywy czasu masz poczucie, że to właśnie praca – a właściwie brak higieny pracy – doprowadziła Cię do kryzysu?
Wiem, że nie ma jednej odpowiedzi na pytanie, dlaczego ludzie mają psychozę, ale bardzo często jest to duża wrażliwość sprzęgnięta za stresem i bezsennością. Często też jest to trudne, traumatyczne wydarzenie, na przykład strata kogoś bliskiego, utrata pracy. Myślę, że do kryzysu doprowadziło mnie to, że nie umiałam odpoczywać i że wszystkim przejmowałam się za bardzo. Moim dużym problemem było to, że nie umiałam stawiać granic i w pracy, i w życiu prywatnym. Godziłam się na wiele rzeczy, żeby innym było dobrze, żeby byli zadowoleni, nie myśląc o własnych potrzebach.

Mówisz, że dbasz o sen, ale jak to robisz dokładnie? Bo wiemy, że trzeba spać odpowiednią liczbę godzin, ale wielu z nas nie wie, jak to robić…
Staram się kłaść codziennie o tej samej porze. Najlepiej się wysypiam, kiedy uda mi się pójść do łóżka o godz. 22. Wstaję o piątej i lubię ten moment, kiedy cały świat jest jeszcze trochę uśpiony, a ja mogę sobie trochę pomyśleć, porozciągać się. Ważne jest dla mnie wygodne łóżko. Długo wybierałam materac. I pościel – musi być czysta i musi pachnieć świeżością. W harcerstwie byłam z zastępem u osoby, która przeżyła obóz koncentracyjny. Powiedziała, że jej największym marzeniem było wtedy wyspanie się w czystej pościeli. Codziennie przed zaśnięciem wraca do mnie wyznanie tej pani, z wdzięcznością myślę o tym, że leżę w wygodnym łóżku i czystej pościeli…

Zawsze wietrzę pokój przed snem, staram się jeść ostatni posiłek o godz. 20. Kiedy głód nie pozwala mi zasnąć, piję ciepłą wodę z imbirem, kurkumą i cytryną. W ogóle często piję ciepłą wodę. Buddyjscy mnisi to robią, żeby dbać o brzuch, bo ona głaszcze od środka, ale też, żeby się uspokajać. Nie oglądam, nie czytam przed zaśnięciem żadnych „newsów”. Moi bliscy wiedzą, żeby mnie nie „częstować” wieczorem jakimiś emocjonującymi wiadomościami. Często myślę sobie o różnych przyjemnych rzeczach, na przykład jak urządziłabym swoją wymarzoną łódź albo jaką sukienkę bym sobie zaprojektowała, bo interesuję się modą. To jest coś, co psychologowie nazywają autohipnozą. Zawsze śpię w skarpetkach, bo wtedy jest mi cieplej. Czepiam się różnych metod, bo wiem, że brak snu jest dla mnie zabójczy. Jak nie rozmyślam, słucham podcastów o Himalajach, bo kocham góry. Lubię słyszeć ludzki głos przed zaśnięciem.

Czujesz się wtedy bezpiecznie?
Tak – i dla mnie właśnie poczucie bezpieczeństwa jest kluczem do dobrego snu. Kiedy nie mam gonitwy myśli, mogę spokojnie zasnąć.

Wielu specjalistów mówi, że tym, co jest bardzo ważne, są relacje z innymi ludźmi, bo to one także mogą nas chronić przed kryzysami.
Moje kontakty z ludźmi są specyficzne. Wiem, że o mediach społecznościowych mówi się różne rzeczy, też mogę powiedzieć te nie najlepsze, ale z drugiej strony – dla mnie na przykład Facebook jest ogromnym wsparciem.

W jakim sensie?
Jestem osobą z wysoką wrażliwością. Bardzo mocno czuję emocje innych ludzi i odnoszę je do siebie. Więc dla mnie elementem dbania o siebie jest… unikanie ludzi. A poprzez Facebooka mogę mieć z nimi bezpieczny kontakt. Wtedy nie jestem „wystawiona” na ich emocje. Ja zawsze bardzo intensywnie odbierałam to, co ludzie przekazują poza słowami – ich gesty, miny, energię. Energia, którą ludzie emanują, potrafiła mnie „zjadać”. Więc przestałam się na to pożeranie wystawiać. W dość specyficzny sposób poruszam się też po mieście. Jeśli tylko mogę, wychodzę z domu dużo wcześniej, bo nie wsiadam do zatłoczonych autobusów czy tramwajów. Czasem czekam długo, aż przyjedzie ten w miarę pusty. Często chodzę też po mieście w słuchawkach. Raczej nie bywam w centrach handlowych, gdzie wciąż ktoś nas potrąca, jest wiele dźwięków i zapachów. Dla mnie pandemia była pod tym względem luksusem…

Ale to wszystko nie oznacza, że żyjesz bez ludzi?
Nie. Najważniejsze są dla mnie: miłość, relacje z ludźmi. One mnie leczą, inspirują, dają mi poczucie bezpieczeństwa. Ale mam dosłownie kilka bliskich osób, których się trzymam. Nie powiedziałam jeszcze o tym, że zasnąć pomaga mi obecność mojego partnera. Lubię, kiedy mnie przytula, gdy zasypiam. Ta relacja jest dla mnie ważna. Powierzchowne kontakty zabierają mi zbyt dużo energii. Mam poczucie, że ludzie są zawsze czymś zajęci, nie mają dla mnie miejsca, więc czuję się wśród nich zagubiona, nieporadna. Martwię się tym, że ktoś się ze mnie śmieje albo mnie nie lubi, że zrobiłam coś złego, zrobiłam coś nie tak – bardzo to wszystko przeżywam. Powiem teraz coś, co może dla wielu osób zabrzmi kontrowersyjnie – kiedy doświadczysz bardzo poważnego kryzysu psychicznego, lądujesz w pewnym sensie „po drugiej stronie”…

I szukasz swoich… Tych, którzy mogą Cię zrozumieć.
Właśnie tak mam. Bardzo dobrze czuję się z ludźmi podobnymi do mnie. Ja w swoim kryzysie straciłam wszystkie więzi, bo ludzie odchodzą od kogoś, kto cierpi. Raczej nie chcą słuchać tego, co przeżywasz, bo to jest dla nich zbyt ciężkie. Kiedy zaczynasz opowiadać, jak było w szpitalu psychiatrycznym, proszą, żebyś przestała. Takie mam doświadczenia. Ja właściwie nigdy nie miałam okazji, żeby przed kimś usiąść i opowiedzieć, co przeżyłam. Ale rozumiem to, nie chcę też nikogo obciążać. Ale to wszystko sprawia, że swój świat zbudowałam z ludzi, którzy mnie rozumieją bez słów, bo przeżyli to samo. I te więzi są rzeczywiście arcyważne. Związana jestem też z ludźmi, którzy pracują jako terapeuci. Mam kilku znajomych, którzy są psychiatrami, sama pracuję jako rzeczniczka biura do spraw pilotażu Narodowego Programu Zdrowia Psychicznego. To miejsce, które zajmuje się wprowadzaniem centrów zdrowia psychicznego w Polsce, gdzie pacjenci mają natychmiastową pomoc jak najbardziej dostosowaną do każdego z nich.

Pomaga Ci praca, w której widzisz sens?
Freud pisał, że zdrowie psychiczne to kochać, pracować i się bawić. Dla mnie praca jest najlepszą formą terapii. Pozwala się spełniać, robić z ludźmi coś wspólnie i mieć pieniądze, żeby zadbać o siebie i bliskich, czuć się bezpiecznie. Chyba tak jak każdy najlepiej czuję się, kiedy wiem, że moja praca służy innym, bo to nadaje życiu sensu. Będąc dziennikarką, mogłam ludzi bawić, wzruszać, inspirować. Pracując, służymy sobie różnymi rzeczami. Wszyscy jesteśmy sobie wzajemnie potrzebni. Uważam, że bardzo ważne jest to, żeby ludzie po kryzysie nie byli wykluczani z pracy. Jestem wdzięczna, że po szpitalu mogłam wrócić do pracy. Na początku myślałam, że nie dam rady, chciałam zostać masażystką, ale uwierzono, że sobie poradzę, i podano mi rękę. Dziennikarze, redaktorzy, współpracownicy dali mi szansę i szybko okazało się, że dawne umiejętności i kreatywność wróciły. Historie ludzi po kryzysie pokazują, że wystarczy jedna osoba, która w nas uwierzy, żeby się podnieść.

A co jeszcze Ci służy?
Dbam o to, co jem. Staram się sama sobie gotować, jeść głównie warzywa i owoce. Zbawienne jest też dbanie o aktywność, ale trudno mi znaleźć czas na lekcje tańca czy gimnastykę, za to dużo spaceruję. Stosuję też różne techniki relaksacyjne. Jestem bardzo przywiązana do mindfulness, do wszystkich ćwiczeń, które służą temu, żeby skupić się na trwającej właśnie chwili. To praktykuję regularnie. Codziennie. Nawet teraz, jak rozmawiamy. Dla mnie teraz świat to Ty, ja i szklanka wody, którą trzymam w ręku. Staram się nie myśleć o niczym innym. Ani o tym, co zrobię, jak skończymy rozmawiać, ani o tym, czego nie zrobiłam wczoraj.

To się wydaje bardzo proste, ale proste nie jest. Ja na przykład muszę się bardzo pilnować, żeby uciszać myśli. Choć mam poczucie, że absolutnie jestem teraz obecna w naszej rozmowie, przez głowę przechodzi mi dużo różnych myśli, a konkretnie zbliżających się powinności…
Wiem, że to trudne, też mam tendencję do myślenia o kolejnych rzeczach do zrobienia i martwienia się, czy zdążę być dziś świetną mamą, pracowniczką i partnerką. Codziennie walczę o to, żeby skupić się na tym, co robię w tej chwili. Jak mi coś nie wychodzi, czegoś jest za dużo, lubię sobie powtarzać słowa z „Przeminęło z wiatrem”: „Pomyślę o tym jutro”. Jest też jeszcze jedna rzecz, z którą walczę – to moje bałaganiarstwo. W pięć minut potrafię zamienić wszystko w chaos. W posprzątanej przestrzeni czuję się zdecydowanie lepiej, więc ciągle układam rzeczy. W sprzątaniu jestem dobra – przez całe liceum zarabiałam na wyjazdy w góry, sprzątając mieszkania. Mam też takie swoje czynności-uspokajacze, na przykład gotowanie. Kiedy gotuję, wyciszam się. Uspokaja mnie też kontakt z naturą. Nawet uważne przejście po trawie działa na mnie kojąco. Lubię szelest liści, patrzeć, jak spadają z drzew. To jest moje mindfulness. Ale jest też wiele rzeczy, które – przeciwnie – mnie pobudzają, przebodźcowują, więc tych unikam. Nie chodzę na imprezy, koncerty. Oglądam filmy, które schodzą z ekranów, bo najlepiej czuję się w pustym kinie. Najlepiej czuję się w kontakcie jeden na jeden, więc jeśli jestem w większym gronie, lubię sobie usiąść z boku i rozmawiać tylko z jedną osobą. Jeśli gdzieś jest za dużo ludzi, emocji, bodźców, jest zbyt duszno, staram się jak najszybciej wyjść albo chociaż otworzyć okno lub usiąść tam, gdzie łatwiej oddychać. Nie przeciągam już złego samopoczucia, nie zmuszam się, żeby wytrzymywać… Nauczyłam się siebie wspierać.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze