Meaningful Beauty, marka kosmetyków Cindy Crawford, świętuje swoje dwudziestolecie. Z tej okazji supermodelka zaprosiła fanki do instagramowej zabawy, której przesłaniem jest… akceptacja upływu czasu.
Próbowałyście kiedyś zajrzeć do albumu ze zdjęciami z czasów, kiedy miałyście dwadzieścia, trzydzieści lat, a potem zestawić je z aktualną fotografią i spojrzeć na siebie „z lotu ptaka”? Jak wiele można na nich dostrzec. I nie chodzi tylko o zmiany w wyglądzie, ale o wszystko to, co kryje się „między słowami”.
Do takiego eksperymentu zachęciła kilka dni temu Cindy Crawford, świętując jubileusz swojej marki kosmetycznej, której misją jest pomoc kobietom czuć się dobrze w swoim ciele niezależnie od wieku.
– Wierzcie mi, zupełnie nie potrzebuję komentarzy, które widuję na Instagramie, że nie wyglądam już tak, jak wtedy, gdy miałam dwadzieścia lat. Sama to wiem! Co bym nie zrobiła, i tak nie będę przypominała siebie z czasów, gdy byłam dwudziesto- czy trzydziestolatką – mówiła Cindy Crawford w wywiadzie dla magazynu „New Beauty”. I tak jakby kontynuując tę myśl, przed kilkoma dniami opublikowała zestawienie swoich dwóch zdjęć. Jedno z czasów wczesnej młodości, które zapewne wiele z nas pamięta: młodziutka Cindy Crawford z burzą kasztanowych włosów, gładką promienną twarzą i jasnym spojrzeniem w skórzanej kurtce, która kontrastuje z delikatną urodą.
Na drugim zdjęciu widzimy 58-letnią Cindy w bardzo podobnej stylizacji. I choć na jej twarzy nie widać zmarszczek, upływ czasu jest i tak wyraźnie widoczny. Modelka, promująca od lat ciałożyczliwość, zachęca fanki do podzielenia się swoimi zdjęciami sprzed lat i spojrzenia na siebie z miłością i akceptacją upływu czasu.
To ciekawy pomysł, zwłaszcza w kontekście innych kolaży, które często znajduje się w Internecie. Na pewno widziałyście je nieraz: zestawienia zdjęć gwiazd z czasów młodości i z czasów starości, których intencją jest tania sensacja.
– Nie mam 25 lat, dlaczego zatem miałabym na tyle wyglądać?! Starzenie się to przywilej, oznaka, że nadal żyjemy – komentuje Cindy Crawford.
Dobrze, że czasem ktoś mówi o tym głośno. Dzięki Cindy!