Długie, krótkie, cieniowane – trendy w pielęgnacji i strzyżeniu włosów

Długie, gęste, lśniące… To tylko moje marzenie?
Na Instagramie widzimy zdjęcia dziewczyn z długimi, zagęszczonymi, wystylizowanymi włosami. To styl miliarderek z Los Angeles czy Miami, styl, gdzie wszystko jest okrągłe i wypukłe. Jest też drugi obóz, dziewczyn, które lubią naturalny look i długie włosy są zgodne z ich filozofią i stylem życia. Z moich obserwacji wynika, że każda kobieta w pewnym momencie życia marzy o włosach do pasa.

Czy można coś zrobić, żeby włosy szybciej rosły?
Na pewno można spróbować im pomóc. Picie siemienia lnianego poprawia kondycję włosów i je wzmacnia. Zatrzymuje przedwczesne wypadanie i jeszcze do tego poprawia ich sprężystość. Wystarczy nasiona siemienia lub zmielone siemię zalać wrzątkiem, zaczekać, aż zmieni się w rodzaj galaretki, i wypić. Możemy też zrobić sobie kurację pokrzywą – parzyć i pić zioła przez dwa tygodnie. Potem dobrze jest zrobić przerwę, bo wbrew pozorom z ziołami nie można przesadzać. Warto też sprawdzić, czy nie mamy niedoborów witamin z grupy B i zacząć je suplementować. Gdy dbamy o siebie, dobrze się odżywiamy i wysypiamy, włosy z pewnością będą lepiej rosły.

Druga sprawa to ukrwienie skóry głowy. To od niego zależy, czy substancje odżywcze z pielęgnacji, którą nakładamy na włosy i skalp, mają szansę się wchłonąć. Masaże, wcierki, szczotki do pielęgnowania skóry głowy, rollery z igiełkami. Wszystko to może pomóc poprawić mikrocyrkulację krwi w skórze głowy i sprawić, że cebulki włosów będą lepiej odżywione. Możemy też skorzystać z mezoterapii skóry głowy specjalnymi koktajlami, które wzmacniają włosy.

Jaki jest idealny punkt wyjścia do zapuszczania włosów?
Z perspektywy fryzjera zawsze najlepiej jest zapuszczać włosy ścięte na równo, ponieważ wtedy po prostu najlepiej widać rezultaty. Przy pocieniowanych włosach trudniej jest zobaczyć efekty, muszą dłużej wzrastać, zanim długości poszczególnych pasm się wyrównają. Zajmuje to pół roku do roku. Potem możemy je wyrównać i zapuszczać całość na równo.

Co powinnam wiedzieć o pielęgnacji?
W ciągu dnia skalp jest bardziej spięty. W nocy się rozluźnia, a składniki aktywne z pielęgnacji lepiej się wchłaniają. Dlatego wszelkie witaminowe, pobudzające preparaty nakładamy przed snem.
Skóry głowy nie można pilingować częściej niż raz w tygodniu, gdy robimy to częściej, możemy uszkodzić płaszcz hydrolipidowy skóry głowy i doprowadzić do jej przesuszenia. Za często stosujemy szampony oczyszczające. Po kilku miesiącach widzimy zmniejszenie objętości, kruszenie się włosów. Obsesja na punkcie oczyszczania jest niezdrowa. Łagodny szampon, nawilżająca odżywka, ewentualnie bardziej intensywna maska – to wszystko, czego potrzebujemy.

Dodatkowe produkty, które nakładamy na skórę głowy, to produkty wzmacniające, nawilżające, przyspieszające porost, ewentualnie zawierające wyciągi regulujące produkcję sebum. Polecam klientkom dobrej jakości kosmetyki, ale lubię też naturalną pielęgnację z produktów, które mamy pod ręką w domu, na przykład piling z kawy (kawa wymieszana z szamponem pielęgnacyjnym). Na skórę głowy jest równie dobry jak na ciało. Do czesania używamy szerokiego grzebienia, najlepiej drewnianego, lub szczotki o miękkich ząbkach. Metodą japońską przytrzymujemy włosy i zaczynamy wyczesywanie od końcówek.

Nie szarpiemy włosów, żeby ich nie łamać. Najlepiej jest rozczesać włosy przed myciem lub w trakcie mycia po nałożeniu odżywki. Przy lokach czeszemy i wgniatamy odżywkę, przy prostych włosach po prostu ją przeczesujemy.
Źle dobrana pielęgnacja to najczęstszy problem. Włosy się przetłuszczają, więc sięgamy po produkt do tłustej skóry głowy, ale zdarza się, że źródłem problemu jest brak odpowiedniego nawilżenia. Gdy mamy wątpliwości, lepiej się poradzić. Są social media, można napisać, ja chętnie podpowiem, jak dobrać pielęgnację. Przez lata stworzyłem sobie listę niezawodnych produktów.

Jeśli jednak się poddam i będę chciała obciąć włosy, co jest teraz modne?
W trendach są: cieniowanie, grzywki, modern mullet [nowoczesna wersja fryzury na czeskiego piłkarza, pamiętacie? – przyp. red.], wolf cut, lata 80. i 70., czyli mocne cieniowanie przy twarzy, a dłużej przy uszach i na szyi. Trendy sprzyjają paniom, które nie mogą zapuścić włosów, ale chcą objętości.

Co z koloryzacją?
Bardzo ładnie wchodzi się w coś, czego długo nie było w trendach, czyli rudości i czekolady. Pastelowe rudości lub kolory bursztynowe, drzewne. Brązy od gorzkiej czekolady po fryzurę opalizującą na czerwono, z widocznym refleksem. Wracamy do trendów z lat 2000., do odcieni wiśni, oberżyny, jagody.